Rozdział 23

3.4K 164 45
                                    

Bloom

Z głośno bijącym sercem i przyjemnymi dreszczami rozczulenia w końcu zasnęłam w ciepłych ramionach Frosta. Nie umiałam tego przyznać na głos, ale czułam się bezpiecznie, jak nigdy. Jego usta niespodziewanie musnęły moje czoło, a ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na moim biodrze, przysuwając mnie bliżej do ciała mężczyzny.

         Wszystko układało się pięknie tego poranka, dopóki nie zobaczyłam rozwścieczonej pandy na ekranie telefonu. Wzięłam głęboki wdech i zastanowiłam się jakiego polecenia nie wykonałam w pierwszym dniu pracy.

- Długo jeszcze zamierzasz spać? - Z głośnika wybrzmiał wkurzony głos Sary. W tle słyszałam jakiś koncert fortepianowy, ale nie znałam się na muzyce klasycznej, aby wiedzieć co to za kompozytor. - Długo mam jeszcze czekać?

         Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, zerwałam się z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi na korytarz. Reuven mruknął coś totalnie niezrozumiałego dla mnie i zanurzył się w pościeli. Jego ramiona wyglądały tak kusząco, że miałam ochotę zrobić zdjęcie, ale ostatecznie się przed tym wstrzymałam.

- Przecież spotkanie zaczyna się po południu - odpowiedziałam jej bardzo spokojnym głosem. Zamknęłam za sobą drzwi i zdałam sobie sprawę, że stąpam po korytarzu na bosaka. Poczułam zimno, które biło od marmurowej podłogi.

- To może przygotowałabyś wszystko do tego czasu? - wysyczała. Ewidentnie miała zły humor. Zapewne postanowiła, że zostanę jej piłką, na której musi się wyżyć.

- Jest 10 - mruknęłam i potarłam lewą skroń.

- No i co z tego? - ryknęła rozwścieczona. Cholera, szerszeń ją w dupę ugryzł. - Jestem profesjonalistką i przyjechałaś tutaj ze mną, aby dopilnować wszystkiego, więc wywiąż się ze swoich obowiązków!  

         Próbowałam się nie roześmiać z jej profesjonalizmu, więc zacisnęłam wargi w wesołym uśmieszku.

- Saro, po pierwsze nie wiem, co ty chcesz przygotowywać. Masz tylko rozdawać zakładki do książek, które zostały już dawno dostarczone. Stolikiem zajmie się organizator, a plakat przyniesie ktoś z obsługi, więc naprawdę nie masz czym się martwić - próbowałam ją uspokoić, jednak w duszy miałam ochotę ją rozszarpać. Jęknęła z niezadowoleniem i zapewne skrzywiła swoje napompowane usta.

- Powinnaś wszystkiego dopilnować, żeby nie było żadnych wpadek - brzmiała na oburzoną, na co cicho westchnęłam. Czy ona naprawdę myśli, że niczego nie zdążyłam ustalić z organizatorami przed targami?  - Dajesz zero przykładu! Reuven nawet śniadania dzisiaj nie zjadł! - Krzyknęła rozhisteryzowana. Podniosłam brew. Czyli on był powodem jej złego humoru.

         Och Reuven!

         Mówiłam!

         Czekała na twoje jaja!

- Mam mu siłą wkładać do ust? - zapytałam, krzywiąc twarz. Miałam wrażenie, że zaraz nabawię się dodatkowych zmarszczek. Rozmowy z Bringen zawsze wzbudzały we mnie poirytowanie. 

- Totalnie nie dbasz o niego. - Jej oburzenie było tak głębokie, że zaczęłam się zastanawiać czy ona nie jest stworzona dla niego. Zapewne zadbałaby o jego życie lepiej niż o swoje. Co prawda nie wiem, czy jego głowa byłaby zadowolona z tego faktu i w sumie moja dupa również, bo w końcu trochę podobało mi się to nasze wspólne spanie, ale przecież za trzy dni każdy miał iść swoją stronę.

- Cóż... - Usłyszałam stukot szpilek. Wytężyłam wzrok, by ujrzeć Sarę w krótkiej obcisłej sukience i wysokich sandałkach. Wygięłam usta w podziwie. Wystroiła się jak szczur na otwarcie kanałów. Reuven miałby na co oko zawiesić. Przecież uwielbiał eleganckie kobiety. - Fajna sukienka - rzuciłam w jej kierunku. Mogłam ugryźć się w język. Jej wzrok prześwidrował mnie z góry na dół, na co nerwowo przestąpiłam z nogi na nogę.

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz