Rozdział 50

3.1K 162 38
                                    

Zostało tak niewiele do końca... :(

Bloom

- To do... - Reuven zrobił kilkusekundową pauzę, w której postanowił chrząknąć. Już nie zliczę, który raz z kolei. - Do zobaczenia. - Nutki paniki w jego głosie spowodowały przelotny uśmiech na moich ustach. Po sekundzie przełknął głośno ślinę, a robił to przeważnie wtedy, kiedy się denerwował.

Powinnam nacisnąć czerwoną słuchawkę, ale po setnym pożegnaniu tej nocy, wciąż nie potrafiłam tego zrobić. Dlaczego? Kurwa... Nie wiem. Od kilku godzin próbowaliśmy zakończyć naszą rozmowę, ale zawsze znalazł się temat, który niczym back space na klawiaturze, wymazywał nasze słowa, które miały jakikolwiek wydźwięk pożegnania.

Ze zmarszczony brwiami powiodłam wzrokiem na smugę jasnego światła prześwitującego przez niedomkniętą żaluzję. Postukałam opuszkami palców ekran telefonu i wybałuszyłam oczy na wyświetlaną godzinę. Dochodziła ósma rano...

- Reuven? - Podrapałam grzbiet nosa i skrzywiłam kąciki ust.

- Tak Bloom? - odpowiedział entuzjastycznie. Widocznie ucieszył się, że kolejny raz próbowałam go zatrzymać.

Nie wiem, co mną kierowało, mogłam po prostu się rozłączyć i zakończyć naszą długą konwersację. Nie musiałam przeciągać tej
rozmowy, ale... sama nie wiem. Chociaż gadaliśmy tyle godzin, gdzie czasami nasze słowa mieszały się z dłuższą ciszą, to miałam wrażenie, jakby minęło dopiero kilka minut. Poza tym... lubiłam jego głos...

- Wiesz która godzina? - Podrapałam paznokciem kość nadgarstka.

- Nie mam pojęcia. - Czułam, że się uśmiecha pod nosem. - Wiesz, że to nie ma znaczenia?

Momentalnie poczułam falę ciepła na sercu. Opuszki moich palców zalśniły od potu, a język całkowicie stał się drętwy i utknął w gardle. Zamrugałam kilka razy, by przywołać się do porządku, jednak to nie pomogło. Słyszałam, jak mój oddech przyśpiesza, więc najciszej jak potrafiłam, wypuściłam powietrze przez otwarte usta, aby nie usłyszał tego osobnik po drugiej stronie słuchawki.

Miętosząc wargę pomiędzy zębami, podniosłam się z łóżka i dotknęłam białych koralików, by odsunąć roletę. Pociągnęłam ją do siebie, dzięki czemu natychmiast do pokoju wleciało jasne światło. Zmrużyłam oczy, wpatrując się w ponure niebo.

- Powinieneś iść spać, Reuven - odezwałam się nieśmiało. Ułożyłam z powrotem głowę na puchowej poduszce i powierciłam się chwilę, żeby znaleźć idealną pozycję do leżenia.

Słyszałam jego cichy jęk. Próbował stłumić ziewnięcie, jednak mu się to nie udało.

- Twój głos jest dla mnie upragnionym snem, Bloom - wyznał zachrypniętym głosem.

Kurwa...

Czułam, że nie tylko palce zaczynają się pocić, ale również inne partie ciała. Poprawiłam plecy na materacu i próbowałam uśpić swoje galopujące myśli, które nie wróżyły nic dobrego.

Ukróć to Bloom!

- Dobra, dobra... - Chciałam go przytemperować, ale mi na to nie pozwolił.

- Nie sarkazmuj - wciął mi się w zdanie, śmiejąc się głośno. - O 9.30 mam spotkanie, ale jak go odwołam to w sumie...

- Reuven! - skarciłam go. Nie chciałam być powodem, przez który zaniedbywał swoje obowiązki.

Chociaż...

- Tylko nie podpiszę kontraktu z producentem filmowym - dokończył to taki tonem głosu, jakby nie robiło to na nim wrażenia. Zapewne machnął ręką w powietrzu i pokręcił głową.

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz