Rozdział 38

3K 144 19
                                    

Werble proszę!

Dla Reuvena, bo dziś będzie wygłaszać monolog, opowiadając o swoim życiu :)

Ciekawe czy będziecie zdziwieni :D

Bloom

Reuven kłamał.

Był taki sam jak mój ojciec i Marcus...

Pozwoliłam gorzkim łzom powędrować po moich zimnych policzkach. Moje ciało zadrżało od napływu emocji, których nawet nie potrafiłam ubrać do kupy i nazwać. Stałam pośrodku wielkiego mieszkania, a odnosiłam wrażenie, że byłam tak mała, że czułam uścisk na potylicy, który przygwożdżał mnie do podłogi. Chciałam stąd uciec jak najszybciej, ale gorące dłonie przytrzymywały mnie od wykonania jakiegokolwiek niekontrolowanego ruchu.

- Proszę, wysłuchaj mnie - usłyszałam prośbę, ale ciężko było mi patrzyć na twarz człowieka, który dawał mi nadzieję, że w końcu znajdę bezpieczną przystań. - Proszę.

Przymknęłam powieki, a z ust wydobyłam ciche westchnienie. Czułam lekkie zawroty głowy i było mi niedobrze. Zakołysałam się w miejscu.

- Bloom, wszystko w porządku? - Czułam jego przeklęte palce na swoich ramionach. Chciałam je zrzucić, ale nie miałam na to siły.

- Tak - wydukałam, starając się uspokoić. Położyłam rękę na blat wyspy kuchennej i kurczliwie się go przytrzymałam.

- Chodź, usiądźmy - Jego głos był zbyt władczy, bym potrafiła się sprzeciwić. Poczułam uścisk na biodrach i po kilku sekundach moje ciało wylądowało na szarej kanapie. - Lepiej?

Nie było lepiej. Dusiłam się.

- Spieprzaj Frost! - krzyknęłam stłumionym prychnięciem.

- Bloom...

- Daj mi spokój! - warknęłam i stanęłam na równe nogi. Nie oglądając się za siebie, ruszyłam pędem do windy. Oczywiście, że mnie dobiegł. Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie.

- Nie mam żony ani dziecka! - wyznał podniesionym głosem. Zauważyłam, że jego oddech znacznie się przyśpieszył. Objął dłońmi moją twarz, na co zmarszczyłam brwi i podniosłam wzrok na niego. - Owszem, byłem w związku z Rose. - Na te słowa jego twarz wykrzywiła się w bólu. Wciąż ją kochał? - Ma córkę, ale... - Wypuścił fale powietrza z ust. - Okazało się, że nie jestem jej ojcem. - Zamrugał powiekami.

Moje ramiona opadły, widząc Frosta, który walczy z napływającymi łzami. Pociągnął nosem i wbił spojrzenie w biały sufit na kilka sekund.

Potrzebowałam świeżego powietrza i dobrego wina, a najlepiej pokoju w Austin i mojego łóżka. Rozklejający Frost i moja burza emocji totalnie nie szły w parze. Nie wiem, czy cień zadowolona przeszedł przez moją głowę, ale poczułam, jak wielki kamień zszedł mi z serca.

- Reuven... - zaczęłam, szepcząc jego imię. Smutek wymalowany na twarzy mężczyzny był niepokojący.

- Daj mi chwilę - powiedział nie patrząc mi w oczy. Podszedł do kuchenki i zabrał z niej garnek z makaronem, układając go na metalową kratkę, po czym znów znalazł się przy mnie. - Możemy się położyć? - zapytał i popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.

- Teraz? Eee... - jęknęłam i podrapałam czoło. - Znaczy... jasne. - Moje kąciki ust delikatnie wzbiły się w górę, jednak tego nie odwzajemnił.

Machnął ręką w powietrzu, abym szła przed nim.

Hałas naszych butów odbijający się o marmurowe schody wypełniał ciche mieszkanie. Reuven milczał, nawet ciężko było mi wyczuć jego oddech.

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz