Rozdział 45

2.8K 163 32
                                    

Reuven

- Wyjdź stąd! - krzyknęła Sky, kiedy przekroczyłem próg drzwi do pokoju Bloom.

Moje kąciki ust momentalnie uniosły się ku górze, widząc miliony kolorowych karteczek w każdej części pomieszczenia. Wspomnienia zawirowały w moich myślach. Jednak szybko uśmiech zszedł mi z twarzy, zdając sobie sprawę, że przyszedłem tu w całkowicie w innych okolicznościach.

Bloom uniosła głowę i popatrzyła na nas zaspanym wzrokiem. Skrzywiła się na mój widok, a jej smutne oczy przyszpiliły mnie do ściany. Były popuchnięte i czerwone, jak się mogłem domyśleć, od wczorajszego płaczu.

Cierpiała.

Przeze mnie.

Kurwa.

- Sky... - Odwróciłem głowę w kierunku blondynki, która wręcz spurpurowiała od złości. Byłem pewny, że wiedziała, co zaszło wczorajszego dnia, inaczej nie udawałaby wściekłej piranii. Zatrzymała się tuż przed moją klatką piersiową i wbiła we mnie mordercze spojrzenie. Zapewne miała ochotę złapać mnie za materiał koszuli i wyrzucić z mieszkania, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że jestem od niej silniejszy. - Daj nam chwilę - poprosiłem całkowicie innym tonem niż w kuchni, kiedy ciągle zagradzała mi drogę do pokoju swojej przyjaciółki.

- Nie, już wystarczająco zrobiłeś! - krzyknęła. Moje uszy miały totalnie dość jej głośnego pisku. Wypuściłem głośno powietrze z ust i wkurzony spojrzałem w sufit. Musiałem dać sobie czas, żeby ostudzić nerwy. - Frost! Wróć do biblioteki, znajdź inny obiekt westchnień, załóż się z kimś, wyznaj jej miłość, przeleć ją, a potem wmawiaj jej, że to był błąd, bo to przecież miłość do grobowej deski! - drwiła, wbijając we mnie surowe spojrzenie.

Kurwa!

To brzmiało tragicznie.

Jesteś takim chujem Frost!

- Cholera Sky! - Traciłem cierpliwość. - To było głupie, wiem, ale...

- Słyszysz się człowieku? - prychnęła i uniosła brwi. - Założyłeś się o jej tyłek! - zagrzmiała głośniej. - Więc spierdalaj, jeśli chcesz mieć te swoje porcelanowe ząbki na swoim miejscu!

Myślałem, że Sky miała potulniejszy charakter niż Bloom, ale patrząc na jej rozjuszoną twarz, zaczynałem w to wątpić.

- Nie wyjdę stąd, dopóki nie porozmawiam z Bloom. - Zasznurowałem ręce na klatce piersiowej i wyprostowałem plecy, na co Sky prychnęła głośno i wywróciła oczami.

Biczowaliśmy się nawzajem spojrzeniami. Miałem ochotę ją wynieść z pokoju i zamknąć go na klucz, ale wywaliłem ten pomysł ze swojego umysłu.

- Możecie zejść na dół? - Cichy głos Bloom połaskotał moje uszy. Natychmiast odwróciłem się do dziewczyny, która przypatrywała się nam ze zmarszczonym czołem.

- Po co? - zapytała Sky. Na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie. Zapewne myślała, że Bloom nie zabierze głosu w tej dyskusji. W sumie... też tak myślałem.

Podniosła się z łóżka, aby na nim usiąść. Od razu dostrzegłem czarną koszulkę z napisem NO BOYS, NO PROBLEMS, którą miała na sobie. Nie wiedziałem, czy zacząć się śmiać, czy płakać. 

- Na siłowni jest ring - wyjaśniła szybko, usadawiając się wygodniej na materacu. - Możecie się nawzajem ponapierdalać, bo na razie to tylko napierdalacie moje uszy. - Jej pusty wzrok błądził gdzieś nad nami.

Sky przygryzła dolną wargę i wypuściła leniwe westchnięcie. 

- Bloom - zerwałem się w jej stronę i stanąłem nad nią. Nie spojrzała na mnie. Odwróciła głowę w kierunku okna. Po kilku sekundach opadła na łóżko, odwróciła się tyłem i zakryła swoją głowę kołdrą.

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz