Rozdział 15

3.4K 142 23
                                    

Bloom

Spojrzałam na wibrujący telefon, leżący na biurku tuż koło mojej ręki. Przewróciłam oczami na wyświetlające się zdjęcie pandy, ale miałam dobry humor, więc od razu wcisnęłam zieloną słuchawkę i przysunęłam Iphona do ucha.

- Bloom, dzwonię, żeby Ci przekazać, że lecisz dzisiaj na targi do Nowego Jorku - zakomunikowała swoim władczym głosem. Znów spacerowała po wypolerowanej podłodze w swoim biurze, bo stukot jej szpilek roznosił się w powietrzu.

Że co?

Cholera!

- Lucy... To nie jest dobry pomysł. - Poczułam uścisk w żołądku na samą myśl o samolocie.

- Bloom nie mamy kogo wysłać - powiedziała stanowczo. - Leci tylko Sara Bringen. Nie będzie żadnego stoiska naszego wydawnictwa, ponieważ i tak tylko ona została zaproszona. Musisz być tylko przy niej, gdyby czegoś potrzebowała. Dasz radę.

Oczywiście... że nie!

Przełknęłam głośno ślinę.

- Boże, nie o to chodzi! - wypuściłam nerwowo powietrze z ust. - Ja panicznie boję się latać! - wykrzyczałam i wstałam na równe nogi.

- Bloom, daj spokój, nigdy nie leciałaś samolotem? - Wyobraziłam sobie, jak wywraca oczami. Postanowiłam to przemilczeć i zacisnęłam usta w wąską kreskę. - Samoloty są bezpieczniejsze niż samochody. Czego tu się bać?

Przeczesałam czubek głowy i wykonałam jeszcze kilka głębokich wdechów. Jednak to nie pomogło.

- Nie może lecieć sama? - zapytałam, czując panikę w całym moim ciele.

- To nasza najbardziej poczytna pisarka - przypomniała mi jej dokonania, którymi już rzygałam. Dlaczego pomyślałam o Froście i randce z toaletą? Boże... mdliło mnie jeszcze bardziej.

- To niech sobie zatrudni managera - wyparowałam wkurzona. Chodziłam od ściany do ściany w swoim pokoju i poirytowana całą tą sytuacją, wyrywałam sobie włosy.

- Bloom - jej głos wyraźnie się zaostrzył. Boże... Dlaczego musiało trafić na mnie? - Jesteś częścią naszego wydawnictwa, jak i załogi Sary Bringen. Wybacz, że postawiliśmy cię w takiej sytuacji, która całkowicie oddala się od zakresu twoich obowiązków... - Daje sto dolców, że to przemówienie pisał jej ojciec. - Ale jesteśmy naprawdę w kryzysowej sytuacji i na pewno nam, jak i tobie zależy na utrzymaniu dobrej atmosfery w wydawnictwie.

Przymknęłam powieki. Umierałam...

Mam nadzieję, że w niebie będzie zawsze pełna lodówka, dobrze zaopatrzony barek i niesamowita ilość przystojnych mężczyzn.

Natychmiast otworzyłam oczy i spojrzałam na kłębiaste chmury. Moja twarz coraz bardziej się krzywiła na pojawiające się myśli w mojej głowie.

Bloom... po tych wszystkich szalejących scenach erotycznych z Frostem w roli głównej, to zapewne strażnicy zwiększyli liczbę żołnierzy przed bramą raju.

Więc laska! Jakie niebo?!

- Dobrze... - To słowo ledwo przeszło przez moje ściśnięte gardło, na co Lucy klasnęła w dłonie jak jakieś dziecko i się zaśmiała. Zapewne zaraz po tej rozmowie poleci do tatusia z nowiną, że udało jej się załatwić pierwszą sprawę w tym miesiącu. Mamy 28 września...

- Zabierz jakąś sukienkę. Po targach w hotelu organizowane jest retro party. Tylko... - cmoknęła językiem o podniebienie. - Takie eleganckie retro party - podkreśliła. Aluzja do moich dresów. - Wszystkie dokumenty zaraz prześle na maila, a bilet wyślę do godziny. - Nie kryjąc zadowolenia, zakończyła połączenie.

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz