Witajcie kochani :)
Postanowiłam podzielić się pierwszą częścią kolejnego rozdziału. Ostatnio mam sporo pracy, przez co brakuje mi czasu na pisanie :(
Zapraszam na rozmowę Sky z Reuvenem :D
Dziewczyna potrafi zaskoczyć :D
Reuven
- Kawy? - Z rozmyślań wyciągnął mnie głos Sky. Pod nosem podstawiła mi kubek ze Starbucksa. - Karmelowe latte z posypką kit kat. - Skrzywiłem się na samą myśl o tym połączeniu i wstałem z białego plastikowego stołka.
- Dziękuję - wymamrotałem cicho i niechętnie zabrałem niechciany trunek z jej rąk. Skrzywiłem się natychmiast na zbyt drażniący cukierkowy zapach.
- Uwierz, smakuje lepiej, niż ci się wydaję. - Usłyszałem jej cichy śmiech, jednak nie potrafiłem w takim momencie odwzajemnić wesołego tonu dziewczyny. Gdyby karetka nie dotarła na czas... Nawet nie chciałem o tym myśleć. Nabrałem powietrze w płuca, wciąż czując niepokój w całym ciele. - Nic jej nie będzie. Kilka lat temu było dużo gorzej. - Wiedziałem, że próbowała mnie uspokoić, ale zimne dreszcze nie potrafiły mnie opuścić, gdy widziałem bladą twarz Bloom. Z nerwów zacząłem przekładać kawę z ręki do ręki. - Reuven... - Sky popatrzyła na mnie z wyraźną troską i dotknęła mojego przedramienia. - Naprawdę wszystko będzie dobrze.
- Ratownik w karetce powiedział, że gdyby przyjechali pięć minut później... - Na samo wspomnienie poczułem duszność w płucach. Pokręciłem głową, chcąc wymazać obrazy oraz wypowiedziane słowa medyków z pamięci.
- Jestem totalną kretynką - zagrzmiała przez zaciśnięte zęby, po czym przygryzła swoją wargę i wypuściła ciche westchnienie. - Jak mogłam o tym zapomnieć?! - jęknęła z żalem do siebie.
- Ważne, że jest pod dobrą opieką - odpowiedziałem cicho i wpatrzyłem się w spokojnie śpiącą Bloom. Jej ciemne włosy plątały się niedbale po cienkiej kołdrze, którą była przykryta, a głębokie sińce pod oczami ciągle przypominały mi, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej. Atak duszności pojawił się długo przed przybyciem karetki. Zacząłem panikować, kiedy łapała coraz płytsze oddechy, nie mając pojęcia jak jej pomóc. Byłem pierdolonym pisarzem, a nie lekarzem. - Często się to zdarza?
- Nie. - Podrapała swoją skroń i przechyliła kubek z kawą do ust, muśniętych brokatowym błyszczykiem. - Ostatni był z jakieś pięć lat temu, ale wtedy myślałam, że ją stracę... - Drżącymi dłońmi postawiła kubek na drewnianej szafce. Burza emocji zapewne nawiedziła jej głowę, przez co nie mogła dłużej trzymać ciepłej kawy w rękach.
- Zapomniała się? - dopytałem zainteresowany. Zerknąłem na nią, obracając głowę w jej stronę. Zwęziła oczy, przypominając sobie sytuację sprzed lat.
- Nie, po prostu zazdrosna laska przyniosła jej drinka z limonką, bo na jakiejś imprezie gadała z jej fagasem. - Wzruszyła barkiem i skrzywiła swoje kąciki ust.
- Skąd wiedziała, że jest uczulona na cytrusy? - W głowie mi się nie mieściło, że przez jakąś gówniarę moja Bloom mogła nie żyć.
- Chodziła z nią na literaturę angielską. - Dziewczyna stłumiła ziewnięcie. - Wybacz. - Machnąłem ręką, by się nie przejmowała. - W pierwszych miesiącach każdy miał przygotować projekt o sobie. Bloom długo rozpaczała, że jej życie jest całkowicie inne niż bananowych studentów, więc sfrustrowana porównała swoje życie do limonki albo cytryny. Dokładnie nie pamiętam, ale profesor był oczarowany jej pracą i szybko została zapamiętana na roku. - Znów opatuliła kubek dłońmi i uśmiechnęła się ciepło na widok przyjaciółki. - Zdolna z niej bestia. Powinna pisać swoje książki.
CZYTASZ
Po prostu ideał [+18]
Roman d'amourReuven Frost kieruje się zasadą, że kontakt z kobietami ogranicza tylko do jednej wspólnej nocy. Pewny siebie oraz niesamowicie przystojny pisarz, jest przekonany, że każda wręcz czeka w kolejce aby odwiedzić jego sypialnie. Bloom Harvan to romanty...