Rozdział 24

3.3K 158 33
                                    

Reuven

- Bloom - wysapałem prosto w jej wargi, łapiąc krótki oddech. Jej usta były tak kuszące, że nie chciałem marnować ani sekundy na jakiekolwiek przerwy. Nie pytając o pozwolenie, chwyciłem ją mocno za pośladki i podniosłem do góry, by skierować się do łóżka. Jęknęła na ten gest, ale nie oponowała. Oplotła mnie nogami i przyssała się mocno do moich ust. W jej oczach zobaczyłem błysk pożądania, który jeszcze bardziej nabuzował mojego penisa, pulsującego pod materiałem ciemnych spodni. Miałem wrażenie, że totalnie zwariowałem na jej punkcie.

Cholera!

Byłem w niej tak kurewsko mocno zauroczony!

Była najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek trzymałem w objęciach. Położyłem ją na materac i powróciłem do pieszczenia długiej szyi, trzymając swoje kolano pomiędzy jej nogami. Drżała z każdą sekundą coraz intensywniej, przez co jej gardło wybrzmiewało ciche jęki, walcząc o uwagę z tykającą wskazówką zegara. Była upojona chwilą, co mnie szokowało. Nawet nie zareagowała, kiedy ściągnąłem jej dresy i przejechałem palcami po jej koronkowych majtkach, czując znajomą wilgoć. Wiedziałem, że mój penis długo nie wytrzyma, ale podobało mi się to. Nie czułem takiego pożądania od... czasów bycia z Rose...

Podciągnąłem golf do góry i zostawiłem mokre pocałunki na jej brzuchu. Chciałem przywitać się z piersiami, jednak nie pozwoliła mi na to.

- Nie ściągaj! - Natychmiast chwyciła za końce materiału i pociągnęła go w dół. Czułem, że jej ciało lekko się spięło, więc szybko odnalazłem jej usta, a następnie delikatnie zacząłem pieścić palcami jej podbrzusze. Zareagowała na ten gest przyjemnym dreszczem. Poczułem satysfakcję. Miałem ochotę rozerwać jej bieliznę i wejść w nią jak najszybciej.

- Jesteś... taka... piękna - dyszałem pomiędzy pocałunkami. Musiałem uspokoić moje dzikie popędy, bo nie chciałem zrobić jej krzywdy. Była zbyt krucha i delikatna.

- Reuven - mruknęła, po czym jej język znów odnalazł mój. Słyszałem jej rozszalałe serce, które w głębi duszy chciałem, aby należało już tylko do mnie.

Palcami odnalazłem kraniec materiału dolnej bielizny i dzieliły mnie milimetry od...

Zakład z Joe!

Reuven, kurwa, to nie jest laska do ujeżdżania, aby zapomnieć o problemach!

- Poczekaj. - Przerwałem nasz namiętny pocałunek. Spojrzałem na jej zarumienione policzki i roztargane włosy. Wyglądała tak niewinnie. Ciężko dyszała, nie mogąc złapać tchu. - Bloom... - Pokręciłem głową. Przymknąłem powieki i wypuściłem powietrze z ust. - Nie powinniśmy.

Podniosła brew. Potrzebowała chwili, aby się otrząsnąć. Jej klatka piersiowa wciąż falowała po maratonie pocałunków.

- Kubraczków zapomniałeś? - Wbiła we mnie zmrużone oczy. Taksowała podejrzliwie moją twarz, przez co myśli w moim umyśle hulały jak opętane i nie mogłem skupić się na jej słowach.

- Czego? - Zmarszczyłem czoło. Czułem się coraz mocniej przygnieciony przez burdel, który sam sobie zrobiłem.

- Kubraczków - powtórzyła i spojrzała na moje krocze. - Wiesz... jesień, zimny wiatr i mógłby się przeziębić - wyjaśniła i zacisnęła usta w kreskę. Chciała się roześmiać? Nie wyglądała na rozbawioną. - Nie przejmuj się, rozumiem. - Posłała mi leniwy uśmiech. W jej oczach mignęło rozczarowanie.

Przetarłem twarz i usiadłem na łóżku. Byłem na siebie wkurwiony, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać.

- Nie tak powinniśmy zacząć - powiedziałem cicho. Odpowiedziała mi cisza, która zmusiła mnie, abym popatrzył na Bloom. Kurwa była taka zagubiona. Miałem ochotę sam sobie przyjebać w twarz.

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz