Rozdział 28

3.2K 152 28
                                    

Ileż można czekać, prawda? Dlatego postanowiłam podzielić się pierwszą częścią rozdziału :) 

Jak wyzdrowieję, pojawi się reszta <3 

Bloom

Miałam dwa plany na dzisiejszy wieczór. Upić się i iść spać.

Uroczo, prawda?

Targi dobiegły końca. Odetchnęłam z ulgą, kiedy wniosłam ostatnie upominki od fanów do apartamentu Bringen i wróciłam do swojego pokoju. Z Sarą nie zamieniłyśmy żadnych interesujących wymian zdań, co mnie totalnie zdziwiło, jak również to, że pierwszy raz ją widziałam w golfie, a nie ze świecącymi się cyckami.

A odnośnie Reuvena to... odkąd trzasnęłam drzwiami przed jego nosem, trzymał się na bezpieczną odległość, pożerając mnie wzrokiem przy każdej możliwej okazji. Nie chciałam mieć z tym człowiekiem nic wspólnego i tego chciałam się trzymać... Miałam nadzieję, że jak najdłużej.

Leżałam na łóżku, patrząc na butelkę czerwonego wina, która całkiem kusząco się do mnie uśmiechała. Nie zastanawiając się ani chwili, zeskoczyłam z materaca i przyłożyłam trunek do ust, aby posmakować kwaśnej cieczy. Instynktownie się skrzywiłam na smak, ale to nie zatrzymało mnie do zostawienia jej w spokoju. Pociągnęłam kilka łyków i na ekranie swojego telefonu odszukałam piosenkę Live is life. W tanecznych dźwiękach zespołu Opus chwiałam się do rytmu. Nagle telefon hotelowy zadzwonił. Podniosłam brew i wlepiłam wzrok na stolik nocny, na którym znajdowało się urządzenie. Wymachując rękami i oczywiście dupą, odebrałam połączenie.

- Słucham? - powiedziałam wesoło, podnosząc słuchawkę do ucha. Czułam, że wino zaczynało działać. Miałam piekielnie słabą głowę.

- Dobry wieczór - przywitał się starszy mężczyzna. Skąd ludzie biorą w sobie tyle powagi? - Od dłuższego czasu, pewna kobieta nas... - nagle przerwał i usłyszałam trzask. - Proszę ręce trzymać przy sobie! - krzyknął poirytowany. Zapewne wymachiwał telefonem w powietrzu, bo usłyszałam muzykę klasyczną i czyjeś rozmowy w tle. - Proszę dać mi słuchawkę! - słyszałam pisk Sky. Rany boskie! Co ona tu robiła?! Odstawiłam butelkę na blat i podpierając rękę o bok, wsłuchałam się w ich kłótnie. - Bloom! - krzyknęła głośno. Usłyszałam jej przyśpieszony oddech. Czy ona z nim walczyła o telefon? Chryste... Miałam cichą nadzieję, że nie. - Bo ten... - Zrobiła pauzę, po czym wypuściła powietrze z ust. - Bo ten mężczyzna nie chce mnie wpuścić do ciebie. - Ileż zapewne ją kosztowało, aby bardziej dosadnie nie nazwać osobnika z recepcji. - Opowiedziałam mu całą historię naszej znajomości. Wiesz jak trudno streścić dziesięć lat?! - Potarłam czoło i przymknęłam powieki. - Opisałam, jak wyglądasz i co jadasz w poszczególne pory dnia. Nawet nie mrugnął, kiedy mu zdradziłam, co uwielbiasz najbardziej.

Że co?

- Co uwielbia? - usłyszałam głos Frosta.

Ja pierdole.

Co on tam robił?!

- Sky, proszę cię... - W głowie kłębiło mi się tysiąc myśli. Nie wiedziałam, co strzeliło do głowy mojej przyjaciółki, ale znając jej móżdżek, to mogło dosłownie wszystko.

- O Reuven! - krzyknęła entuzjastycznie. - Jak dobrze cię widzieć! Piękna koszula.

Czarna jak zawsze.

Spokojnie, nie ta, na którą się zrzygałam w samolocie.

- Ciebie również i piękna sukienka. - Ten radosny głos zaczynał mi działać na nerwy. Przestąpiłam z nogi na nogę, wsłuchując się w ich rozmowę. - A wracając, co uwielbia Bloom?

Po prostu ideał [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz