XV. Historia i pochodzenie

90 15 268
                                    


Kiedy Orifiel wprowadził mnie do sporego salonu z biblioteczką, czułam się skonsternowana. Nie wiedziałam, co takiego może mi pokazać, co mogłoby mi pomóc zrozumieć to wszystko. Wszystko co mówił, wydawało się zawiłe, ale chyba próba zrozumienia nowego świata zawsze taka jest. Usadowiłam się na jednym z uszatych, granatowych foteli ustawionych przy solidnym, drewnianym stole. To, w jaki sposób chłopak umeblował pomieszczenia, było eleganckie, ale brakowało w nich personalnej nuty, przez co zawsze miałam wrażenie, że nie traktuje tego miejsca jak domu. Orifiel stał przy regale, powoli sunąc palcem po grzbietach książek. Kiedy znalazł wreszcie tą, której pragnął, podszedł do mnie powoli, kartkując opasłe tomiszcze. Bez słowa usiadł w fotelu naprzeciwko i położył tom na blacie. 

- Wiem, że nie przepadasz za lekcjami historii, ale najłatwiej będzie ci zrozumieć, jak działa nasz świat, jeśli zapoznasz się z tym. 

Zmierzyłam wzrokiem wolumin, leżący na stole. 

- To musi mieć z milion stron, chyba żarty sobie stroisz - prychnęłam sfrustrowana. 

- Nie możesz mi po prostu wytłumaczyć tego wszystkiego? - zapytałam z nadzieją. Pochyliłam się nad stołem, wpatrując się w jego oczy nagląco. Celowałam w imitację kota ze Shreka.

Orifiel pokręcił głową i wydał z siebie cichy śmiech. 

- Wiesz, że to na mnie nie zadziała. Mógłbym, ale to zajmie strasznie długo, a ty musisz zaraz wracać, to znaczy, jeśli chcesz spędzić noc u siebie w domu. - Ostatnie słowa praktycznie wymruczał, pochylając się nad blatem. 

Wzięłam głębszy oddech, starając się zignorować uczucie łaskotania w podbrzuszu. 

- Nie musisz czytać całości. - Pomiędzy kartki powolnym ruchem włożył granatową zakładkę. -  Zajmij się tymi dwoma rozdziałami przed naszym następnym spotkaniem.

- Czy ty zadajesz mi zadanie domowe? - jęknęłam na pokaz. Nie podobała mi się wizja wertowania tej księgi, ale potrzebowałam informacji z pewnego źródła. 

- Jak będziesz narzekać, dorzucę jeszcze tom o specjalnych zdolnościach wśród aniołów - zażartował, figlarny błysk pojawił się w jego oku. 

Przejrzałam pokrótce rozdział, który zaznaczył. Z tytułu i nagłówków wynikało, że traktuje o tym, w jaki sposób powstała hierarchia wśród aniołów, jak ewoluowała i dlaczego jest ona im potrzebna. Kolejny rozdział mówił z kolei o systemie sprawiedliwości. Czułam się, jakbym dorwała paranormalny podręcznik do wiedzy o społeczeństwie. 

- Powinnam już wracać - powiedziałam, gdy zdałam sobie sprawę, że zadał mi czytania na dobre parę nocy. - Kiedy się znowu zobaczymy?

- Spotkajmy się pojutrze.

- Jak, według ciebie, mam to wszystko do licha przeczytać tak szybko? - pisnęłam. Tego było okropnie dużo, nie miałam na tyle czasu, aby użerać się z Hexą, Jake'iem, chodzić do szkoły i to odbębnić. Doba nie miała tylu godzin, aby to pogodzić. Chłopak uśmiechnął się protekcjonalnie, zanim odpowiedział. 

- Nie pakuj się w kłopoty, to zdążysz - podsumował. Zmrużyłam oczy, wpatrując się w niego. 

- Znowu włazisz mi do głowy? - syknęłam, domyślając się jednak, że gdyby tak było, to nie odpuściłby tematu Jake'a. 

- A masz coś do ukrycia? - bardzo szybko znalazł się przy mnie. Jego twarz od mojej dzieliła nikła przestrzeń, gdy wpatrywał się w moje oczy. 

- Mówiłam ci już, dziewczyna musi mieć swoje sekrety - przypomniałam. Głos mi zadrżał. 

Spalona cz. 2 - Więź AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz