Rose
Nie spodziewałam się Sama w tym miejscu, ale byłam wdzięczna za to, że się pojawił. Byłam moment od wyciągnięcia sztyletu, a Bóg wie, jak skończyłaby się moja konfrontacja z demonem. Mierzyłam wzrokiem mężczyzn, gdy Sam wstał i stanął przed Księciem. Napięcie w powietrzu było wyczuwalne.
– Nie powinno cię tu być – stwierdził lekko Książę.
– Mówi kto? – odgryzł się anioł. Kapelusznik wyciągnął dłoń przed siebie i ściągnął pióro, spoczywające na ramieniu chłopaka. Powoli schował je do kieszeni spodni.
– Rose cię tu nie chciała – mruknął, jakby sam do siebie.
– Prawda, Łowczyni? – zwrócił się do mnie.
– Tak, ale Sam uratował mi tyłek, kiedy ty nie raczyłeś się zjawić – warknęłam. Cieszyłam się, że Sam tu był, tak samo bardzo, jak tego nie chciałam.
– Och, ale cały czas tu byłem. Czekałem, aż mnie zawołasz – odparł z chłodnym uśmiechem. Przygryzłam wargę.
– Zajmę się tym, możesz odejść – polecił aniołowi, mierząc go spojrzeniem czarnych tęczówek.
– Nigdzie się nie wybieram – warknął, złoto delikatnie zatańczyło wokół źrenic.
Książę uśmiechnął się upiornie i zbliżył o krok. Poczułam uderzenie mocy w powietrzu, w odpowiedzi serce zatrzymało się na moment. Zaraz po nim wokół rozpierzchła się inna energia. Mroczna, przerażająca. Spojrzałam skołowana na anioła.
– Zapomniałem, jak bardzo jesteś fascynujący – powiedział bez cienia skrępowania. Zielone oczy błysnęły groźnie, ale anioł się nie odgryzł. – W takim razie chodź z nami.
– Gdzie? – zapytałam, podnosząc się na nogi. Stanęłam przy nich.
– Weźmy go do domu.
Dotarcie do zamku Księcia zajęło nam o wiele mniej czasu niż poprzednim razem. Zrozumiałam, że mężczyzna musiał wcześniej wziąć mnie do niego okrężną drogą. Błądziliśmy między drzewami w mroku rozpraszanym jedynie przez światło księżyca i blask świetlików. Ich wygląd stawał się coraz bardziej niepokojący. Międzyświat nocą sprawiał, że dostawałam gęsiej skórki. Starałam się rozkojarzyć, obserwowałam cichego jak nigdy dotąd anioła. Sam niósł czarnowłosego przez cały czas i nie wyglądał przy tym na ani trochę zmęczonego, przewiesił go sobie przez ramię, jak gdyby niósł szmacianą lalkę.
„Czy też kiedyś będę taka silna"? – zastanowiłam się.
„W twoich snach, Kwiatuszku" – Rozbawiony głos rozbrzmiał w umyśle. Spiorunowałam anioła spojrzeniem, a on uśmiechnął się leniwie. – „Chociaż ostatnio masz stanowczo ciekawsze sny, czyż nie"? – Dreszcz spłynął po plecach. Chciałam wyartykułować jakąś odpowiedź, ale połączenie zostało momentalnie zerwane, gdy tylko Książę otworzył usta.
– Stójcie. – Sam wykonał jego polecenie bez wahania, ja również. Gdy cienie naparły na ciało mężczyzny, przyglądałam się towarzyszowi. W jasnych oczach nie dostrzegłam krztyny zdziwienia. Musiał już wcześniej odwiedzać zamek Księcia. – Zaniesiemy go do jadalni – obwieścił, naciskając na ciężkie drzwi. Przeszłam przez nie pierwsza, zaraz za mną Sam, a gospodarz wszedł jako ostatni.

CZYTASZ
Spalona cz. 2 - Więź Aniołów
FantasiaW świecie, w którym anioły i demony istnieją, naprawdę nigdy nie brakuje zagrożeń. "Porozumienie", czyli traktat głoszący, iż na wolną wolę śmiertelników nie można wpływać, jest uniwersalną zasadą, niedopuszczającą do chaosu i destrukcji. Kiedy w La...