XXV. Jedna noc

87 15 526
                                    


– Weź prysznic i wybierz coś z mojej szafy. Musimy wychodzić za pół godziny. – Sam dał mi do ręki klucze do swojego mieszkania, kiedy koniec końców zjedliśmy zastępczy obiad, opróżniając do reszty lodówkę za barem.

– Nie chcę paradować w twoich ciuchach – syknęłam, ale kiedy moje spojrzenie powędrowało w dół, zrozumiałam.

Albo ubiorę cichy Sama, albo pójdę w przemoczonych, brudnych ubraniach, stylizowanych na HOBO.

Westchnęłam i udałam się na piętro. Weszłam do sypialni, starając się pamiętać, po co tu przyszłam.

Diabelnie korciło mnie, aby nieco pomyszkować.

Nie byłam jeszcze w każdym pokoju.

Ale nie miałam czasu. Mogłam domyślić się, że Książę nie przepadał za ludźmi, którzy się spóźniają, a ja dodatkowo miałam do niego prośbę. Dużą.

„Czego tym razem będzie chciał w zamian?" – zastanowiłam się i dreszcz spłynął mi po lędźwiach. Ostatnim razem prosił o taniec. Czy tak samo będzie teraz? A może zachce czegoś więcej?

„Wszystko jest warte naszego bezpieczeństwa" – przekonywałam się w myślach, myszkując w ogromnej szafie. Wszystkie ubrania pachniały nim. Opanowałam dziki, niezrozumiały dla mnie odruch, aby zanurzyć nos w zielonej koszulce, którą wybrałam.

– Ogarnij się – szepnęłam, dobierając parę ciemnych dresów.

Powolnym krokiem szłam do łazienki i spojrzałam na drzwi obok. Pokój, którego Sam mi nie pokazał.

„Czy celowo go ominął?"

Dotknęłam klamki, a serce zabiło mi dziko.

„Co on tam chowa?"

Wszystkie mięśnie spięły się w oczekiwaniu, gdy nacisnęłam klamkę. Oczekiwałam oporu, ale skrzydło uchyliło się bezgłośnie. Zza drzwi wyczułam zapach, kojarzący mi się z czymś starszym, gęstym. Zaciągnęłam się mocniej powietrzem, przymykając oczy.

„Farby" – zrozumiałam.

Uchyliłam nieco drzwi do pracowni Sama i w tym momencie nie pragnęłam niczego więcej, niż tam zajrzeć.

Ale nie miałam czasu, ani jego zgody.

Po tym dniu czułam, że chłopak dopuścił mnie do siebie. Działanie za jego plecami w tym momencie wydawało się być najgłupszym sposobem na stracenie tego zaufania.

Zamknęłam ostrożnie drzwi i weszłam do ogromnej łazienki.

Czarna kabina prysznicowa mnie zadziwiła. Była praktyczna, jeżeli miałabym już sobie wyobrażać Sama po całym dniu, spodziewałabym się, że wylegiwałby się w wannie. Zarumieniłam się na samą myśl o tym i kręcąc głową, pozbyłam się brudnych ubrań.

*

Spotkaliśmy się na dole, wszyscy gotowi. Hexa tak samo jak i ja była w męskich ciuchach, które były o parę rozmiarów za duże. Sama musiałam mocować się ze sznurkiem od dresów, aby spodnie jakimś cudem zatrzymały się na wąskiej talii, na której teraz znienacka pojawiła się ciepła dłoń.

– Ładnie wyglądasz, podoba mi się twój nowy styl – zażartował i ścisnął mnie delikatnie. Zmierzyłam go wzrokiem. Chłopak też się przebrał, musiał to zrobić, gdy brałam prysznic.

Ciemne włosy Hexy były jeszcze nieco mokre, tak samo jak i Jake'a. Wpatrywali się w siebie rozbawieni, szepcząc coś.

– Myślisz, że brali prysznic razem? – zapytał, tuż koło mojego ucha. Zadrżałam, wiedziałam, że był blisko, ale nie aż tak.

Spalona cz. 2 - Więź AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz