Pierwszy raz od dawna posłuchałam rady Hexy. W ten sposób skończyłam, ślęcząc przed lustrem pół godziny. Próbowałam pociągnąć przez powieki symetryczne, cieniowane kreski i miałam ochotę spalić ten głupi pędzelek do cieni za to, jak bardzo nie współpracował. Chociaż może bardziej powinnam była się denerwować na trzęsące się uparcie dłonie. Stres pożerał mnie od środka.
Pojechałyśmy do De-Town samochodem taty.
– Muszę wreszcie zrobić prawo jazdy – mruknęłam, kiedy Hexa mocowała się z manualną skrzynią biegów na podjeździe. We własnym samochodzie miała automatyczną i całkiem ciekawie obserwowało się jej zmagania.
– Po co? Masz skrzydła – skontrowała mnie i uniosła jedną brew. Dalej była skupiona na drodze, dzięki czemu nie zobaczyła grymasu, który wykrzywił mi twarz.
Jasne, miałam skrzydła, ale fajnie by było dojeżdżać do szkoły i kiedyś pracy samochodem jak zwyczajna osoba. Miałam wrażenie, że na niewiele przydadzą mi się skrzydła w normalnym świecie.
– A co, jeśli wolę jeździć autem? – zapytałam cicho. Przyjaciółka mimowolnie spojrzała na mnie na moment i uśmiechnęła się ciepło, szybko jednak skoncentrowała się ponownie na jezdni.
– Wiem, że chcesz trzymać się normalności, ale Rose, nic w twoim życiu nie będzie już normalne, dobrze o tym wiesz – odparła powoli. Zacisnęłam usta. Miałam żałosną ochotę się z nią wykłócać, ale prawda była taka, że miała racje. Żadna kłótnia nie wywalczyłaby mi na powrót poprzedniego życia, ale wcześniej nie dopuszczałam do siebie takich przemyśleń. – Wiesz już, co powiesz Orifielowi? – zapytała znienacka.
Zamarłam. Niby w mojej głowie krążyło milion zarzutów wobec anioła, jednak nie zastanawiałam się, w jaki sposób poprowadzę tę trudną rozmowę.
– Nie wiem – przyznałam.
– Pewnie nie chcesz mojej rady, ale i tak ją dostaniesz – zaczęła. Spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek. – Pamiętaj, żeby trzymać się faktów. Nie daj się wciągnąć w żadne emocjonalne gierki, faceci są w tym mistrzami. Najpierw rozbudzą w tobie mocne emocje, a potem użyją ich jako argumentu.
Mimowolnie przemyślałam jej słowa. Rada wydawała się logiczna, ale...
– On taki nie jest – szepnęłam. Jasne, to, co powiedziała, sprawdziłoby się w wypadku Benjiego, ale Orifiel nigdy podczas kłótni nie próbował odwracać kota ogonem. Tak, był zdystansowany i nie chciał się dzielić swoimi przemyśleniami i emocjami, ale daleko było mu do manipulowania mną.
– Na potrzeby tej rozmowy załóż, że jest. Z tego co wiem, a coś czuję, że wiem niewiele, nawarzył sobie piwa, więc może próbować różnych sztuczek, żeby się z tego wykaraskać.
– Nie znasz go – upierałam się.
– Jesteś pewna, że ty go znasz? – skontrowała mnie chłodno.
Zacisnęłam pięści, ale nie odezwałam się. Dała mi do myślenia. Jej słowa wzbudziły we mnie tylko więcej wątpliwości.
Kiedy wysiadłyśmy z samochodu, nawet na nią nie czekałam. Myśli przelatywały przez głowę chaotycznie, kiedy pokonywałam główną salę, następnie schody. Przede mną wyrosły drzwi i znajoma już wycieraczka, która przywoływała na twarz maniakalny uśmiech. Zaczęłam głośno pukać w drzwi Sama. Otworzyły się po paru sekundach. Sam spojrzał na mnie zagadkowo i uniósł jedną brew. Brązowe włosy były rozczochrane, jakby niedawno się obudził, co boleśnie skojarzyło mi się ze snem. Poczułam, jak czerwień wychodzi na policzki, ale zagryzłam zęby i wzięłam głębszy wdech, chroniąc swój umysł przed wścibskim aniołem.
CZYTASZ
Spalona cz. 2 - Więź Aniołów
FantasiaW świecie, w którym anioły i demony istnieją naprawdę nigdy nie brakuje zagrożeń. "Porozumienie", czyli traktat głoszący, iż na wolną wole śmiertelników nie można wpływać jest uniwersalną zasadą, niedopuszczającą do chaosu i destrukcji. Kiedy w Lake...