Od mojego spotkania z Samem do środy wszystko zatonęło w mroku. Nie umiałam się na niczym skupić. We wtorek chłopak nie przyszedł do szkoły, co powitałam z dziwną mieszanką ulgi i smutku. Z jednej strony cieszyłam się, że udało mi się go odepchnąć i dzięki temu był bezpieczny. Z drugiej... Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Byłam pewna, że straciłam go bezpowrotnie, gdy po wypadku wylądowałam w Królestwie i zbliżyłam się do jego brata, ale przeszliśmy przez to. Został, był tą denerwującą, bezpieczną ostoją.
Było mi bez niego zimno.
Brakowało mi też Orifiela, ale w tym wszystkim pocieszałam się myślą, że najprawdopodobniej tak miało być. Część tego, co powiedziałam Samowi, była prawdą. Kłóciliśmy się już w Królestwie, anioł niechętnie dzielił się ze mną informacjami, a ta ostatnia kłótnia wydawała się kulminacją, sytuacją bez wyjścia jeszcze przed tym, jak go od siebie odepchnęłam.
Dopiero środowy poranek sprawił, że na nowo obudziłam się do życia. Mama krzątała się po kuchni, rozmawiając z Arenem, kiedy zeszłam na śniadanie. Zapach świeżego bekonu sprawił, że ślina napłynęła mi do ust.
– Co tak pachnie, co upichciłaś? – zapytałam, rozglądając się za źródłem zapachu.
– Jajka, bekon, tosty, ale to nie ja, dzisiaj pospałam nieco dłużej. Podziękuj Arenowi – powiedziała i uśmiechnęła się ciepło do chłopaka. Ten szybko spuścił głowę w dół i skupił się na trzymanej w dłoniach gazecie.
– Dziękuje – rzuciłam szczerze. Nabrałam sobie solidną porcję jedzenia i usiadłam naprzeciwko szatyna. – Wyspany? – zapytałam odruchowo.
– Męczyły mnie koszmary. – Spojrzał na mnie sponad pisma. Faktycznie, niebieskie oczy były podkreślone przez ciemne cienie. – Dostałaś kolejny prezent od Oriego – wymówił imię anioła z dzikim uśmieszkiem i wskazał głową w kierunku drzwi.
Podążyłam wzrokiem za nim. Kolejne, czarne pudełko. Zaśmiałam się nerwowo i przymrużyłam oczy, dając mu wyraźnie znać, żeby się wstrzymał.
– Jaki on kochany – wyszczebiotałam słodko.
– Spróbuj znowu wybyć na całą noc, to dostaniesz szlaban – wtrąciła się szybko mama. Zmarszczyła czoło i założyła dłonie na biodra. Czułam, że się rumienie.
– Wrócę późno, ale wrócę – mruknęłam.
Prychnęła coś pod nosem i opuściła pomieszczenie. Atmosfera między nami była ostatnio napięta, ale nie miałam pomysłu, jak to rozwiązać. Przecież nie mogłam być z nią szczera.
– Nie otworzysz tego? – zapytał Aren, kiedy wgryzłam się w chrupki plaster bekonu.
– To, co tam znajdę, pewnie odbierze mi apetyt, więc najpierw śniadanie.
Roześmiał się i pokręcił głową.
– Ja tam bym nie narzekał na prezent od Księcia – skwitował z intrygującym uśmiechem.
Nabiłam na widelec kawałek jajka, potrzebowałam chwili, aby wyartykułować pytanie, które nasunęło mi się na myśl tamtego wieczoru, gdy pomagał mi zapiąć sukienkę. Przeżułam jedzenie spokojnie, głowiąc się, czy powinnam je tak właściwie zadawać. Ciekawość wygrała.
– Czy ty lubisz Księcia? – zapytałam niepewnie.
Jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu i nachylił się nieco nad stołem.
– O co mnie pytasz? – Pociągnął mnie za język, a ja ponownie się zarumieniłam.
– Ja... Nieważne – bąknęłam i zaczęłam bawić się jedzeniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/366550486-288-k94427.jpg)
CZYTASZ
Spalona cz. 2 - Więź Aniołów
FantasyW świecie, w którym anioły i demony istnieją, naprawdę nigdy nie brakuje zagrożeń. "Porozumienie", czyli traktat głoszący, iż na wolną wolę śmiertelników nie można wpływać, jest uniwersalną zasadą, niedopuszczającą do chaosu i destrukcji. Kiedy w La...