ROZDZIAŁ 26

707 63 136
                                        


POV ADRIEN


Od cholernych piętnastu minut stałem po prysznicem i próbowałem ogarnąć rozpierdol w mojej głowie. Ja, cholerny Adrien Alan Cross właśnie wszedłem w związek z dziewczyną. Chociaż to mocne niedopowiedzenie, bo ta mała zaraz była tak niesamowita, że zamykanie jej w słowach „moja dziewczyna" było prawdziwą obrazą. Nie wiedziałem co ona ze mną zrobiła i dlaczego w pewnym momencie zaczęło mi na niej aż tak zależeć. Pokazałem jej swoje dwa domy, poznałem z ludźmi, których uważam za braci, pozwoliłem prowadzić mój samochód, mimo że wiedziałem, że może rozjebać praktycznie wszystko, stawałem na głowie przez ostatni tydzień, żeby w jej osiemnaste urodziny zobaczyć ten cholerny uśmiech, który od jakiegoś czasu był moją zgubą i ... i kurwa zabrałem ją na grób mojej matki. Moje święte miejsce, do którego nigdy nikogo nie zabrałem.

Przeniosłem spojrzenie na dół pozwalając strumieniowi zimnej wody na zderzenie z moim karkiem. Dłonie oparłem na udach i po raz kolejny dzisiaj zaśmiałem się z tego jak słaby byłem. Mój kutas stał jak pierdolony maszt od samego rana. Musiałem wygonić Arianę do kuchni, bo przeczuwałem, że wspólnego prysznica z nią mógłbym już nie znieść tak łatwo. Trzymanie łap przy sobie wychodziło mi coraz gorzej, ale nie chciałem przesadzić, bo pomimo że dziewczyna starała się zachowywać naturalnie widziałem po niej, że po wczorajszej nocy była dość obolała. Nie umknęło mi też ciche syknięcie, które opuściło jej usta, jak tylko uniosła się z rana, żeby sięgnąć po tabletkę, którą przed spaniem jej zostawiłem. Ona jednak wydawała się tym nie przejmować, bo odkąd wyszła z łóżka paradowała po domu w samej mojej koszuli i posyłała mi cwane uśmieszki.

Dźwięk przychodzącej wiadomości SMS przypomniał mi, że czas opuścić prysznic i zejść do tej małej zarazy, zanim puści mi całą kuchnię z dymem. Podczas naszej rozmowy na FaceTime w zeszłym tygodniu dziewczyna spaliła ryż. Naprawdę do dzisiaj się zastanawiałem jak ona to zrobiła, ale zdążyłem pogodzić się z myślą, że kariera kulinarna nie jest jej pisana. Zaczynałem nawet podejrzewać, że z jej zdolnościami spaliłaby nawet wodę na herbatę.

Osuszyłem swoje ciało, założyłem na siebie luźne dresy i szczotkując zęby wziąłem do ręki telefon, przypominając sobie o otrzymanej przed chwilą wiadomości. Obawiałem się, że Saint po raz kolejny ma problem z transportem towaru z Manchesteru, jednak kiedy zobaczyłem nadawcę wiadomości krew się we mnie zagotowała.

Od S.L: <zdjęcie>

Od S.L: Nowa różowa koronka już na ciebie czeka miśiu

Od S.L: misiu*


Ścisnąłem urządzenie w dłoni, aby chwilę później siarczystym ruchem rzucić nim na szafkę znajdującą się obok umywalki. Pieprzona suka, która nie rozumiała słowa „wypierdalaj". 

Zamknąłem oczy, ściskając jednocześnie dłonią grzbiet nosa i przeklinając w duchu dzień, w którym postanowiłem pierwszy raz dotknąć tę sukę. Od początku naginała granice, ale od jakiegoś czasu jej obecność zaczynała mnie najzwyczajniej w świecie wkurwiać.

Chwyciłem ponownie w dłoń telefon i kiedy upewniłem się, że Ariany nie ma w pokoju obok wybrałem numer do Samanty. Nie minął jeden sygnał, a dziewczyna odebrała i usłyszałam w słuchawce ten wkurwiająco przesłodzony głos.

- Ooo, czekałam na twój...

- Jakim kurwa prawem wysyłasz mi takie zdjęcia?!

Nie siliłem się na powitanie ani uprzejmości. Na końcu języka miałem, żeby dodać do tego zdania „ty tania dziwko", więc można stwierdzić, że i tak byłem kurwa wystarczająco uprzejmy.

I LOST [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz