ROZDZIAŁ 35

388 37 130
                                    

Skarby moje!

Rozdział jak na mnie jest baardzo długi.

Mam nadzieję, że wam się spodoba i wybaczycie mi ostatnią nieobecność❤

______________________________________________________________

Przetarłam powieki starając się przyzwyczaić do oślepiającego światła ulicznych lamp. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, że znajdujemy się z Adrienem w jakimś dziwnym miejscu. Nieco zmroczona drzemką, z której dopiero się przebudziłam potrzebowałam chwili, żeby zorientować, że najprawdopodobniej znajdujemy się gdzieś za miastem. Moją konsternację przerwała ręka Adriena, która wylądowała na moim kolanie.

- O boże! - odskoczyłam jak poparzona, kiedy poczułam jak jego skóra styka się z moją.

Nie żebym bała się własnego chłopaka, bo nie, ale pomimo że nie wiedziałam gdzie dokładnie jesteśmy czułam wewnętrzny niepokój związany z tym miejscem. Było ciemno i mrocznie, sceneria dosłownie wyjęta z serialu dokumentalnego o seryjnych mordercach. Nasuwało mi się na myśl tylko jedno pytanie...

Co my tu do cholery robimy?

- Nie chciałem cię przestraszyć maluchu. - zaśmiał się Adrien, sunąc dłonią po moim odkrytym udzie. - Przepraszam, że cię tutaj zabrałem, ale muszę załatwić jedną rzecz na wczoraj.

Rzuciłam chłopakowi spojrzenie spod przymrużonych powiek. Coraz mniej podobało mi się to, w jakim położeniu się znaleźliśmy.

- Adrien o co chodzi? Gdzie my w ogóle jesteśmy? I dlaczego wokół nie ma żywej duszy? - wyrzucałam z siebie jedno pytanie za drugim, czując coraz większy niepokój.

Chłopak w odpowiedzi posłał mi słaby uśmiech i dosłownie ta jedna reakcja wystarczyła mi, żeby zrozumieć, że jest coś na rzeczy. Adrien miał wrodzoną zdolność do wyciszania ludzi, uspokajał ich swoimi reakcjami i zauważyłam to nie jeden raz. Był moją pieprzoną oazą spokoju, która zawsze miała na wszystko odpowiedź i wiedziała co i jak powiedzieć, żeby uspokoić chaos w mojej głowie. Tym razem jednak w jego oczach widziałam niepewność, a to tylko potęgowało rosnące we mnie uczucie niepokoju.

- Nie denerwuj się, przyjechałem tutaj spotkać się ze znajomym. Nie zejdzie mi wiele czasu, tylko proszę poczekaj tutaj na mnie i nigdzie się stąd nie ruszaj.

Cross cmoknął mnie w czoło i już chwycił za klamkę, kiedy jednym ruchem, chwyciłam za rękaw jego kurtki.

- CZEKAJ! - krzyknęłam przerażona i zła jednocześnie. - Jak ty możesz mnie tutaj zostawiać samą nie mówiąc gdzie, po co i do kogo idziesz?!

- Mała... - westchnął. - To nie jest coś czym powinnaś zawracać swoją śliczną główkę. - pogłaskał mnie po włosach, po czym dodał na odchodne. - Prześpij się jeszcze trochę, miałaś ciężki dzień.

Co to, to nie!

Momentami naprawdę zaczynało mnie irytować jego zachowanie. To nie był pierwszy raz, kiedy Adrien mydlił mi oczy jakimś gównem.

- Adrian do cholery! - wykrzyknęłam pełna złości. - Przestań mnie kurwa traktować jak jakąś pustą, słodką idiotkę, która nie wie nawet ile jest dwa plus dwa.

- Ariana ja ciebie wcale nie...

- NIE! Przestań! Przestań kurwa karmić mnie kłamstwami! - krzyczałam czując jak po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. - Mówisz mi o sobie tylko to, co ci pasuje. Oczekujesz, że ja będę z tobą całkowicie szczera, a ty potrafisz sprowokować takie sytuacje jak ta i nie powiedzieć mi nawet co tutaj robimy!

I LOST [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz