*POV: Kai*
Poszedłem po raz kolejny na cmentarz odwiedzić młodego.
Usiadłem na ławce przy grobie i popatrzyłem na te wszystkie znicze, które tam leżały. Większość z nich była ode mnie- i dzisiaj również jednego zapaliłem.
-Cześć, młody-zacząłem zachrypniętym głosem. Musiałem odchrząknąć.-Kuźwa, Lloyd. Ja cały czas mam nadzieję, że to wszystko to jeden wielki, głupi żart. Tak strasznie za tobą tęsknie.Czułem , jakbym gadał do słupa, ale w głębi duszy wierzyłem, że Lloyd mnie słyszy.
Że on gdzieś tam jest...
Przecież ninja nigdy się nie poddają, on by się nigdy nie poddał tak łatwo. To był Lloyd, którzy nigdy nie ustąpywał, był uparty ale rozsądny. On by się nigdy nie poddał... on...
Wydarłem się na pół cmentarza z bezsilności.
Dobrze, że było mało osób. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi.Zastanawiałem się też, czy od pogrzebu Lloyda Garmadon tutaj zajrzał. Obstawiałem że nie, nasz Lord po śmierci syna i matki miał wszystko, oraz wszystkich w dupie.
Z Harumi nikt nie wiedział co się stało. Śmierć Lloyda trochę ją zniszczyła. Trochę się załamała i gdzieś się skryła.
Uciekła przed Garmadonem- chociaż za to ją szanuję.
Ale nie.
Nie szanuję Harumi bo sama krzywdziła Lloyda.
Powiedzmy, że to była jej jedyna dobra decyzja. Mądra decyzja. Bo ucieknięcie przed Garmadonem było ciężkie. Skąd wiem? Bo sam kuźwa uciekałem ile sił w nogach.Albo kiedy biegłem do Lloyda, kiedy dowiedziałem się, że został dźgnięty sztyletem. Niestety, kiedy dobiegłem było już za późno. Lloyda już nie było. Odszedł.
Odszedł w bólu, ale chociaż już nie cierpi.
Nie cierpi, ale nam zadał ogromny cios. Ja cierpię. Był też taki moment, że chciałem się zabić, tylko po to, aby go spotkać. Aby z nim być...Ale Nya mnie powstrzymała. No właśnie... Nya.
Miałem wyrzuty sumienia, że olewam moją własną siostrę, ale całe szczęście- ona rozumie. Rozumie sytuację w której się znajduję. Wie jak bardzo to przeżywam.[...] Wróciłem do klasztoru i zastałem tam Wu.
-Gdzie byłeś?-zapytał.
Odchrząknąłem.
-U Lloyda.
-Który to już raz?-zapytał.-Nie uważasz, że to przesada? Wiem, że za nim tęsknisz. Wiem, że to dla ciebie trudne ale musisz w końcu odpocząć.
-Nie-zaprzeczyłem.-Gdybym to ja umarł a Lloyd by żył, to on też by tak robił. Odwiedzałby mnie cały czas.
-Kai. Musisz w końcu się ogarnąć-powiedział Mistrz.-Dla Lloyda...
-Dla Lloyda byłem i jestem w stanie zrobić wszystko, ale nie przestanę go odwiedzać. Nie przestanę...-powiedziałem i pojedyncza łza zleciała mi po policzku.
-Wiem, że Ci ciężko...-odpadł Wu.-Ale musisz być silny, Lloyd na pewno by nie chciał, abyś płakał.A skąd ty wiesz co Lloyd by chciał?
Nie wiesz tego. Nie wiedziałeś co chciał, i już nigdy się nie dowiesz.
CZYTASZ
Na zawsze razem || Lloyd Montgomery Garmadon - III tom Fałszywego Uśmiechu
Fiksi Penggemar-On nie żyję. Go już z nami nie ma, zrozum to-powiedział Zane. -Kuźwa, przestań! Przestań...on nie zginął... To nie może być prawda!- wydarł się Kai. Zniknął im z oczu, ale z serca nigdy. 𝐃𝐥𝐚 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐜𝐡, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐳𝐲 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐜𝐢𝐥𝐢...