Nie istniałem i musiałem wreszcie to zaakceptować.

212 14 6
                                    

*POV: Lloyd*

Siedziałem na kamieniu i patrzyłem się na trawę. Dla mnie nic już nie miało sensu. Nie żyłem, nie było mnie. Odszedłem i miałem już nigdy nie wrócić.

-Musimy się rozdzielić-powiedział dziadek.

Spojrzałem na niego.
-Do zobaczenia, wnuku-powiedział i zniknął, a przed moimi oczami pojawiła się ciemność. Pojawiła się jakaś dziura...Czarna dziura.

Wpadałem do niej.

Spadłem i byłem na jej dnie. Było tam ciemno, ale nagle przed oczami miałem jakieś wizję i słyszałem jakieś głosy...

—————————
,,Lloyd. Jesteś najlepszym bratem na świecie"

,,Ja nie mam syna"

,,Kocham cię"

,,Proszę cię...zjedz coś"

,,Co ty robisz?!"

,,Nie dam ci odejść"

~>~>~>~>~>~>~
Przed oczami widziałem różne momenty z mojego życia. Moje dzieciństwo... chwile z moim ojcem...też te kiedy był dobry.
Pierwsze spotkanie matki..
Pierwsze p0cięcie się...
. . .
Moja śmierć też...

W tle cały czas słyszałem jakieś głosy. Vex. On też do mnie coś mówił. Z nim też mam wspomnienia, ale nie pozytywne. Ten człowiek to był jakiś wariat.

Uklęknąłem i rozejrzałem się. W ciemności widziałem różne ważne dla mnie osoby. Albo te, które były dla mnie ważne kiedyś... na przykład ojciec.
On już nie był dla mnie ważny. A może w ciągu tych 4 miesięcy zmienił się?....

To było smutne, że nie wiedziałem nic o tak bliskich mi osobach. O Kai'u wiedziałem przed śmiercią praktycznie wszystko. Teraz pewnie jest już innym człowiekiem, a nie tym Kai'em, którego zawsze znałem.

Uczucie tutaj było dziwne. Czułem, że nie istnieję. Ale przecież...tak właśnie było.. nie istniałem.

Nie istniałem i musiałem wreszcie to zaakceptować.
Tylko czy ja chciałem akceptować tak trudną rzecz? Dalej nie dochodziła do mnie myśl, że już mnie nie ma. A moi przyjaciele pewnie cierpią.
A może jest im lepiej beze mnie?....

Wydarłem się z bezsilności. I tak nikt nie słyszał. Byłem tu sam. Sam.... Bez ludzi.
Wszędzie tylko czerń. Ta przerażająca ciemność.

Ale ja nie chciałem tak bezczynnie siedzieć. Chciałem żyć i cieszyć się każdym nowym dniem. Chciałem śmiać się i robić głupoty. Chciałem chociaż jeszcze raz powiedzieć coś Kai'owi.

Skończyło się na tym, że rozryczałem się. Nie wytrzymałem. To wszystko było zbyt przytłaczające.

Na zawsze razem || Lloyd Montgomery Garmadon - III tom Fałszywego UśmiechuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz