-Oh..- zaśmiał się Garmadon.-Dla ciebie nie istnieję?
-Tak-odparłem.
-Cóż. Ja się wstydzę mieć takiego syna- warknął.
-Ja się nie prosiłem o bycie na tym świecie- wzruszyłem ramionami.Ojca zatkało. Nie wiedział co ma mi odpowiedzieć. No i elegancko, pozamiatane.
-Ah tak?-zapytał.-Cóż, ale tu jesteś i czasu nie cofnę. Chociaż gdybym mógł to teraz by cię tu nie było.
-O serio?- zapytałem.-To cudownie! Chociaż nie miałbym takiego starego.Dostałem plaskacza w mordę. Idealnie. No cudownie po prostu.
To co, wracamy do starego trybu życia?-Nie dotykaj mnie- warknąłem.
-Bo co?
-Bo gówno- odparłem.-Bo. Się. Zemszczę.
-O jejku- parsknął Garmadon.-Oh jak się boję.Bój się bój.
-Nie pożyjesz sobie długo- kontynuował ojciec.-Przecież zawsze mogę ciebie zabić. Mogę cię zabijać zawsze, kiedy przywrócą ci życie. Ty będziesz cierpieć, a ja będę zadowolony.
-I tak nigdy mnie nie zabijesz- odparłem pewny siebie.
-Może i nie- ojciec wzruszył ramionami.-Ale uwierz mi, po jakimś czasie twoi przyjaciele znudzą się przywracaniem ci życia tak w kółko. Wtedy odpuszczą, a ty już nigdy nie wrócisz.
-Kłamiesz- warknąłem.-Im na mnie zależy, oni się tak łatwo nie poddają.
-Jesteś taki sam jak twoja matka- zaczął Garmadon.Hola hola, do tej szmaty proszę mnie nie porównywać.
-Naiwny, słaby, łatwowierny, głupi...- kontynuował.-Mam wymieniać dalej?
-Nie- odpowiedziałem.-Zamknij się już i wtedy będzie cudownie.
-Dobrze. Na twoje życzenie- powiedział i zostawił mnie samego.——————-
Rozdział krótki, ale na pewno ciekawy i zabawny❤️
CZYTASZ
Na zawsze razem || Lloyd Montgomery Garmadon - III tom Fałszywego Uśmiechu
Fanfic-On nie żyję. Go już z nami nie ma, zrozum to-powiedział Zane. -Kuźwa, przestań! Przestań...on nie zginął... To nie może być prawda!- wydarł się Kai. Zniknął im z oczu, ale z serca nigdy. 𝐃𝐥𝐚 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐜𝐡, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐳𝐲 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐜𝐢𝐥𝐢...