W końcu odebrał mi kogoś tak ważnego..

200 11 27
                                    

*POV: Jay*

Od śmierci Lloyda cały czas wspierałem Nye. To było okropne widząc ją w takim stanie...

Ja osobiście mniej grałem w gry. Wiem, wiem, to żaden wyczyn ale sam byłem w szoku.

Lecz jeszcze gorzej było z Kai'em. Stał się bardzo agresywny, więc teraz nikt do niego nie przychodził. Aczkolwiek Nya była wyjątkiem. Dla niej był milszy, ale przy niej i tak był nie w humorze. Zawsze.

Ten dzień zapowiadał być się normalny. Nudny jak każdy poprzedni... dopóki Mistrz Wu nie przekazał nam, że on, Kai i Cole idą znaleźć Garmadona.
Chcieli wskrzesić Lloyda..
Ale to było za proste. Przecież to niemożliwe, aby tylko moc Garmadona mogłaby przywrócić go do życia. Musiał być gdzieś w tym haczyk..

Albo haczykiem miało być to, że Garmadon będzie marudny i wybredny.
Tak też podejrzewałem..

Siedziałem w salonie i czekałem na powrót tej trójki. A raczej czwórki. Jeśli wrócą z Garmadonem oczywiście..

*POV: Kai*
-To będzie trudne-odparłem kiedy zbliżaliśmy się do apartamentu, w którym przebywał Garmadon. Tak, okazało się, że po tym jak zabił swojego syna to wymarzył sobie spokojne życie.

A gdy doszliśmy i Garmadon otworzył nam drzwi, to widząc jego ryj miałem ochotę go uderzyć. Albo zabić śmiecia. W końcu odebrał mi kogoś tak ważnego.
-A wy czego chcecie?-zapytał.
-Gówno-odpowiedziałem.
-Kai-upomniał mnie Wu, a ja westchnąłem.-Mamy naprawdę ważną sprawę.

Garmadon przewrócił oczami i odparł:
-Wejdźcie.

Weszliśmy, a Wu zaczął mu tłumaczyć, dlaczego tu jesteśmy.

[...] -Musisz nam pomóc-powiedział Wu, po opowiedzeniu całego planu swojemu bratu.-To twój syn. Twoje jedyne dziecko. Twoja krew. Twoja duma. Twoje...
-Skończ-przerwał mu Garmadon.-Czemu miałbym wam pomóc?
-Kuźwa-wtrąciłem się.-On miał 17 lat. A nie. Przepraszam. Miał 16 bo nie zdążył skończyć 17! Miał całe życie przed sobą! A ty to zepsułeś! Jesteś z siebie zadowolony, hm?! On nic ci nie zrobił! Nie wierze, że odebrałeś mi kogoś tak ważnego...
-Miałem w planach zabić tylko jego idiotyczną matkę-powiedział.

Wu spojrzał się na niego krzywo.
-Ale zabiłeś ich dwóch- powiedział Cole.
-Moja wina, że ten gówniarz ją obronił?-zapytał.
-Torturowałeś Lloyda- odezwałem się.-Przeżywał piekło.

Garmadon wzruszył ramionami.

Wu zaczął go błagać o pomoc.
A ja byłem wkurzony. Cały czas byłem.
-Proszę, bracie- odparł Mistrz.
-Dobra-powiedział w końcu Garmadon.-Dobra, pomogę wam.

Na zawsze razem || Lloyd Montgomery Garmadon - III tom Fałszywego UśmiechuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz