48.despreocupación(beztroska)

6.2K 390 95
                                    

MELISSA

Czuję się jakbym miała deja vu. Laura wczoraj do mnie zadzwoniła i powiedziała, że wraz z Ethanem zabierają mnie na mecz. Laura stwierdziła, że nie mogę odmówić, bo i tak już kupili bilety, a poza tym Leo bardzo nalegał, abym leciała tam z nimi. Wydaje mi się to totalnie absurdalnym pomysłem i zupełnie niepoważnym, bo przecież każdy wie jak zakończyło się to ostatnim razem. Nie mam ochoty na poznanie nowego koszykarza, wystarczy mi już to ile przepłakałam przez Hugo, z którym nawet nic nie planowałam, ale wyszło inaczej.

Zerkam na zegarek i usatysfakcjonowana się uśmiecham. Umówiliśmy się na dwunastą rano pod ich apartamentowcem i udało mi się wyrobić nawet dziesięć minut przed czasem.
Mecz będzie dzisiaj o dwudziestej pierwszej, więc będziemy mieć jeszcze sporo czasu po przylocie na zwiedzanie miasta. Wylatujemy dopiero jutro wieczorem, więc można powiedzieć, że lecimy tam na cały weekend.
Laura stwierdziła, że Ethan również powinien oderwać się od pracy i dobrze mi zrobi wylot do innego miasta. Jedziemy na mecz Furry Foxes. Nikt co prawda nie jest ich fanem, ale to nie szkodzi, bo przecież chodzi o sam fun z meczu. Poza tym podobno Leo interesuje się tą drużyną, więc my nie musimy. On na pewno będzie bawić się fajnie.

Piszę Laurze SMS- a, że czekam pod klatką, a ona odpowiada, abym tutaj poczekała, bo za chwilę wszyscy zejdą. Mam zostawić swój samochód tutaj, na specjalnym miejscu parkingowym, które jest strzeżone i należy do Ethana. Tak będzie łatwiej, bo pojedziemy po prostu razem na lotnisko jednym autem i nikt nie będzie musiał niepotrzebnie się męczyć.

Opieram głowę o zagłówek i zerkam na sufit mojego auta. Ostatnio oddałam go do specjalnego warsztatu, gdzie zamontowali mi specjalną tapicerkę, w której są małe, błyszczące światełka. Tworzy to takie złudzenie, jakby to były gwiazdy. Zobaczyłam ostatnio coś takiego na instagramie i stwierdziłam, że też muszę to mieć. Wygląda to tak zajebiscie, że nie żałuję nawet jednego wydanego na to dolara. Wydałabym nawet więcej, gdyby było trzeba.

Ani ja ani Hugo nie wykonaliśmy w swoim kierunku żadnego ruchu. Nie mamy kontaktu już grubo ponad miesiąc, a ja każdego dnia cholernie za nim tęsknię.

Dlaczego po prostu nie możecie porozmawiać?- takie pytanie rodzi się w mojej głowie bardzo często.

A ja nie znam jednoznacznej odpowiedzi. Bo no właśnie, właściwie to dlaczego nie możemy tego zrobić? Nie wiem, po prostu coś mnie przed tym blokuje. Boję się, że gdybym postanowiła wrócić do jego życia, on odrzuciłby mnie, śmiejąc mi się prosto w twarz. Boję się zderzyć z informacją, że znalazł sobie kogoś lepszego albo zobaczyć go z kimkolwiek innym, dlatego nawet nie wchodzę na jego profil na instagramie. Może to dziecinne, ale dałam mu unfollow. Nie chciałam się tym zamęczać. Nie chciałam zobaczyć kolejnego zawodu.

Powinnam dostać statuetkę tchórza roku, bo ilość rzeczy, których się boję w związku z uczuciami zdecydowanie zasługuje na pierwsze miejsce. A zawdzięczam to wszystko facetom, z którymi niestety miałam okazję się spotkać i sobie, że nie potrafię tym razem tego przeskoczyć. Wolę pocierpieć kilka miesięcy, niż zakochać się na amen, a później znowu zostać oszukaną. Mam świadomość, że to cholernie idiotyczne, ale nic na to nie poradzę. Na ten moment tego nie przeskoczę. Nie, gdy nie mam pewności co czuł do mnie Hugo, jeżeli w ogóle cokolwiek to było.

Stukanie w szybę odrywa mnie od letargu myśli, więc podskakuje na siedzeniu i obracam wzrok w stronę hałasu. Laura puka w moją szybę i pokazuje ręką, abym ją otworzyła.

-Johnson, a co ty taka zamyślona?-uśmiecha się dwuznacznie, a ja wywracam oczami. Następnie daje mi buziaka w policzek.-O kim tak myślisz?

-Dobrze wiesz o kim.-burczę pod nosem.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz