Prolog

203 12 70
                                    

Pov:Barty

Wkroczyłem razem z moją schorowaną matką oraz zadufanym w sobie ojcem na peron 9 3/4.Już za 5 minut miał nastąpić odjazd pociągu, który zawiezie mnie do hogwartu. Tego dnia miałem rozpocząć swój piąty rok nauki w tej szkole ,więc byłem bardzo podekscytowany, ale i zestresowany ,ponieważ w maju miałem przystąpić do egzaminów SUM. Uczyłem się całe wakacje, tak jak kazał mój ojciec.

Dla niego niewyobrażalne było to,że w wakacje chciałem odpocząć. Ciągle powtarzał mi,że on w moim wieku uczył się cały rok, i że ja też powinienem to robić, by w przyszłości przejąć jego stanowisko dyrektora departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.

Mój ojciec nie wiedział jednak, że ja już mam plany na przyszłość. Po ukończeniu szkoły chciałem wstąpić w szeregi śmierciożerców, podwładnych Voldemorta, największego czarnoksiężnika o jakim świat słyszał.

-Powodzenia, kochanie.- Powiedziała moja matka, gdy wsiadałem do pociągu.

-Ucz się pilnie, Bartemiuszu.- Powiedział tylko mój ojciec na pożegnanie, a gdy po peronie rozległ się sygnał odjazdu pociągu, moja rodzicielka zalała się łzami, jak to miała w zwyczaju co roku 1 września.

Prędko wsiadłem do pociągu, i poszedłem do przedziału, w którym był już mój przyjaciel z dormitorium- Regulus Black, szarooki dość wysoki czarnowłosy chłopak, który sprawiał wrażenie nieśmiałego oraz wstydliwego.

-A gdzie reszta?- Zapytałem zajmując miejsce naprzeciwko niego.

-Rabastan już idzie, a Evana nigdzie nie widziałem.- Odpowiedział.

-Evan pewnie jak zwykle podrywa jakieś dziewczyny.- Prychnąłem. Najmniej ze wszystkich osób w moim dormitorium lubiłem Evana Rosiera, wysokiego blondyna o niebieskich  oczach, który denerwował mnie swoją pewnością siebie, oraz tym, że był święcie przekonany o swojej idealności, chociaż daleko mu było do ideału.

-Barty,nie przesadzaj. Rozumiem że nie przepadasz za Evanem, ale on naprawdę nie podrywa ciągle dziewczyn. Po prostu taki ma charakter, i tyle.- Bronił go Black.

-Nie przepadam za nim? Ja go wręcz nie cierpię. Jest wredny, narcystyczny, i głupi.- Odpowiedziałem.

-Ty go nie cierpisz, on ciebie wręcz przeciwnie. Gdybym nie wiedział o tym, że jest hetero, pomyślałbym, że mu się podobasz.- Zaśmiał się Reg, a ja przewróciłem oczami z obrzydzeniem.

-Nie rozśmieszaj mnie, Black. Evan jest po prostu żałosny.-Podsumowałem, chociaż w głębi duszy wiedziałem, że Regulus ma rację. Rosier bardzo mnie lubił, i przez pięć lat życia w jednym dormitorium próbował mnie do siebie przekonać, ale nie skutecznie.

Naszą rozmowę przerwał nie kto inny, jak oczywiście Evan Rosier, wcześniej przeze mnie obgadywany, który właśnie wszedł do przedziału.

-Cześć Reggie! O, i mój ulubieniec Barty!- Krzyknął z entuzjazmem i próbował mnie przytulić, lecz ja odepchnąłem go.

-Nie zapędzaj się, Rosier- Powiedziałem chłodno.

Evan nie chciał mnie więcej denerwować, więc usiadł tylko obok Regulusa, a po chwili do przedziału nareszcie wkroczył Rabastan Lestrange, dość pulchny czarnowłosy wysoki chłopak o zielonych oczach.

__________

Po długiej podróży dotarliśmy na miejsce, ale by dostać się do zamku, musieliśmy jeszcze przejechać krótką drogę powozem ciągniętym przez testrale. we czwórkę zajęliśmy powóz na przodzie, i po pięciu minutach powóz ruszył.

Gdy dotarliśmy do zamku wraz z moimi przyjaciółmi i Evanem ruszyliśmy do naszego dormitorium które znajdowało się w lochach zamku, by zostawić tam nasze bagaże.

Od razu po tym skierowaliśmy się do wielkiej sali, na ucztę powitalną. Dumbledore rozpoczął przemowę, i po niej zaczęła się ceremonia przydziału. Po dziesiątym wyczytanym pierwszoroczniaku wyłączyłem się i klaskałem po prostu bezmyślnie gdy któryś trafił do slytherinu. Po przydzieleniu dzieci do ich domów dyrektor ogłosił, że można już jeść, więc Rabastan od razu rzucił się na skrzydełka z kurczaka, babeczki, i inne smakołyki, a ja nałożyłem sobie jednego dyniowego pasztecika.

Po uczcie wszyscy czworo ruszyliśmy do pokoju wspólnego by pograć w szachy czarodziejów. Najpierw grali Rabastan przeciwko Regulusowi, a po wygranej Blacka przyszła kolej na mnie i Rosiera. Oczywiście wygrałem, nic dziwnego.

-Brawo Barty!- Pogratulował mi Evan a ja podziękowałem tylko.

Po wspaniałej grze w szachy postanowiłem pójść się jeszcze trochę pouczyć. Uczyłem się w spokoju, gdy nagle do pokoju ku mojemu niezadowoleniu wszedł Rosier.

-Barty, lekcje zaczynają się dopiero jutro, a ty już się uczysz?-Zaśmiał się.

-Cóż, jeśli chce dobrze zdać SUM-y w przeciwieństwie do ciebie, to muszę się uczyć.-Prychnąłem z wyższością.

Blondyn przewrócił tylko oczami na moją chamską odpowiedź, bo zdążył się już przyzwyczaić, że traktuje go ozięble.

Evan poszedł do łazienki zapewne wziąć prysznic, a ja korzystając z chwili spokoju wróciłem do nauki.

Gdy Rosier wyszedł z łazienki do dormitorium wrócili Lestrange i Black,i po ogarnięciu się wszyscy położyliśmy się do łóżek.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz