20.

76 8 36
                                    

Pov:Barty

Następnego dnia rano postanowiłem nie iść na śniadanie, by się pouczyć. W ostatnim czasie trochę odpuściłem sobie naukę, dlatego teraz zdecydowałem się to nadrobić. Moi współlokatorzy jeszcze spali, więc miałem około godzinę na spokojną naukę.

Po godzinie wstali Regulus i Rabastan, którzy niedługo później zeszli na śniadanie. Evan jeszcze spał, ale nie chciałem go budzić. wróciłem wzrokiem do notatek, zapisując sobie najważniejsze informację.

-Barty, dlaczego nie jesteś na śniadaniu?- Ze skupienia wyrwał mnie głos Evana, który musiał właśnie wstać.

-Nie byłem głodny, no i muszę się uczyć.- Odpowiedziałem, a on westchnął tylko i podszedł do mnie.

-Barty, idź na śniadanie. Nie możesz opuszczać posiłków, żeby się uczyć.- Oznajmił i zrobił coś, czego się nie spodziewałem. Złapał mnie delikatnie za policzek, a ja na ten gest wstrzymałem oddech. Evan spojrzał mi głęboko w oczy, aż przeszły mnie ciarki i uśmiechnął się delikatnie.

-Naprawdę muszę się uczyć.- Powiedziałem jąkając się.

-Jedyne co musisz, to zjeść śniadanie.- Odpowiedział i złapał mnie za dłoń, po czym delikatnie mnie pociągnął, zmuszając do wstania. Opuścił dłoń z mojego policzka, a ja nadal byłem spięty po tym geście.

Westchnąłem, ale szybko się ubrałem i razem poszliśmy na śniadanie. W wielkiej sali byli już nasi współlokatorzy, a na nasz widok uśmiechnęli się znacząco.

-Co wy tam tyle robiliście?- Zaśmiał się Rabastan.

-Na pewno nie to, o czym myślisz.- Odpowiedział Evan, a ja bez słowa zająłem miejsce obok niego.

-Cześć Evan!- Usłyszeliśmy za plecami głos Katy, więc obróciliśmy się do niej, a ja przewróciłem oczami na jej widok.

-Cześć Parkinson.- Powiedział Evan, wzdychając cicho.

-Chciałbyś może wyjść dziś na błonia?- Zapytała go, a ja prychnąłem pod nosem.

-Nie mogę...- Zaczął.- Jestem umówiony z Bartym.- Dokończył, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany, ale nic nie powiedziałem.

-Och... No dobrze.- Powiedziała, mierząc mnie nienawistnym spojrzeniem, po czym usiadła z dala od nas.

-Nie wiedziałem, że jesteśmy umówieni.- Zaśmiałem się, patrząc na niego.

-Przepraszam, ale nie miałem ochoty nigdzie z nią iść. Irytuje mnie.- Wyjaśnił.

-Nie tylko ciebie.- Wtrącił Regulus, a my zaśmialiśmy się na jego słowa.

Po śniadaniu udaliśmy się do pokoju wspólnego, gdzie na jednej z kanap siedziały Emily i Sarah, więc dosiedliśmy się do nich.

-Evan, ja nie rozumiem jak ty możesz być taki ślepy.- Powiedziała Emily, gdy nas zobaczyła.

-O czym ty mówisz?- Zdziwił się Rosier.

-Katy na ciebie leci, a przez to, że nie zwracasz na nią uwagi, to sama o nią zabiega. A przy tym jest niesamowicie denerwująca. Musisz z nią porozmawiać i powiedzieć wprost, że nic z tego nie będzie.- Wyjaśniła blondynka.

-Przecież wie, że wolę chłopaków.- Przypomniał Evan.

-Ale ona uparła się, że to zmieni. Teraz się zastanawia jak skłócić cię z Bartym.- Wyjaśniła Sarah.

-Dlaczego ze mną?- Wtrąciłem się.

-Bo zauważyła, że się sobie podobacie.-

-Nikt nikomu się nie podoba.- Zaprzeczył natychmiast Evan.

-Och przestań już.- Westchnęła zirytowana Emily.

-Musisz z nią porozmawiać. Głowa mnie boli od słuchania, jaki to Barty jest okropny, a Evan cudowny.- Jęknęła czarnoskóra.

-Dobrze, porozmawiam z nią.- Westchnął Evan i oparł głowę o moje ramię, a ja objąłem go w pasie.

-I wy niby nie jesteście razem?- Zaśmiała się Greengrass.

-Nie, nie jesteśmy.- Odpowiedziałem krótko.

__________

Pov:Evan

Rozmawialiśmy na różne tematy razem z dziewczynami, gdy do pokoju wspólnego weszła Katy. Dziewczyna z uśmiechem podeszła do nas i usiadła na kanapie obok mnie. Ja wciąż opierałem głowę na ramieniu Barty'iego, a on obejmował mnie delikatnie. Katy zmierzyła nas zazdrosnym spojrzeniem i chyba zastanawiała się czy to skomentować, ale ostatecznie się odezwała.

-Nie jesteście tutaj sami. Nie każdy chce patrzeć, jak się do siebie przymilacie.- Przewróciła oczami.

-Katy uwierz mi, tylko tobie przeszkadza fakt, że się przytulamy. Więc jeśli to taki problem, to możesz wyjść.- Odpowiedział Barty.

-Nie tylko mi. Rabastan też jest sam i nie ma ochoty tego oglądać, prawda?- Zwróciła się do chłopaka, który spojrzał na nią zdziwiony.

-Co? Jestem przyzwyczajony, nie martw się o mnie.- Powiedział, a dziewczyna prychnęła na jego słowa, ale nadal siedziała na swoim miejscu.

-Reg, jak tam z Potterem po hogsmeade? Zbliżyliście się do siebie?-Zapytałem.

-Tak. Gdy odprowadzałem go do wieży gryfonów, to się całowaliśmy. I jesteśmy parą.- Odpowiedział szczęśliwy. Każdy oprócz Katy zaczął mu gratulować i cieszyć się razem z nim, a dziewczyna wciąż siedziała na kanapie, przewracając oczami.

-Zaraz ci te oczy wypadną, Parkinson.- Prychnął Barty.

-Żebyś ty nie wypadł. Z wieży astronomicznej.- Odpowiedziała, uśmiechając się ironicznie.

-Jedyną osobą która może wypaść z wieży astronomicznej jesteś ty.- Odpowiedziałem, a Barty przedrzeźnił jej uśmiech.

-Dobra, uspokójcie się. Zachowujecie się jak małe dzieci.- Wtrąciła się Emily, wzdychając.

-Właśnie. Katy, ja i Emily wracamy już do dormitorium. Chodź z nami.- Odezwała się Sarah, a Katy wstała ze swojego miejsca i we trójkę ruszyły na górę.

_______

Rozdział trochę krótszy niż zazwyczaj, ale zaczyna brakować mi weny. Komentujcie, zostawiajcie gwiazdki, do jutra!

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz