Pov:Evan

 W sobotę rano obudziłem się około ósmej i spojrzałem na kalendarz, na którym widniała data 31 października. Uśmiechnąłem się na myśl o imprezie, która miała odbyć się dzisiaj w pokoju życzeń.

Rabastan jeszcze spał, a Regulus wyszedł na śniadanie. Odruchowo spojrzałem w stronę biurka, przy którym jak się spodziewałem, siedział Barty.

- Barty, odłóż natychmiast tą książkę. Idziesz dzisiaj z najprzystojniejszym ślizgonem na imprezę, więc idź na śniadanie żeby mieć siły, a nie ślęczysz nad tymi książkami.- Powiedziałem, podchodząc do niego i uśmiechając się znacząco.

-Oczywiście, już idę.- Odpowiedział, i zaśmiał się, po czym wyszedł z dormitorium, a ja odprowadziłem go rozmarzonym spojrzeniem.

-I to jest ten twój tylko przyjaciel?- Prychnął śmiechem Rabastan, który musiał niedawno wstać.

-Przestań.- Spiorunowałem go spojrzeniem, po czym poszedłem się ogarnąć i również ruszyłem na śniadanie.

W wielkiej sali spotkałem Barty'iego w towarzystwie Regulusa, który patrzył się na coś przy stole gryfonów.

-Na kogo tak patrzysz Reg?- Zapytałem, również zerkając w tamtą stronę.

-Na nikogo. Przewidziało ci się.- Odwrócił wzrok, i zajął się śniadaniem.

-A ty Black? Z kim idziesz dziś na imprezę?- Zapytał Barty, przyłączając się do rozmowy.

-Z...A zresztą, sami zobaczycie dziś wieczorem.- Ominął temat, a do nas przysiadła się Emily. Na jej widok Barty przewrócił oczami, na co cicho się zaśmiałem.

-Hej chłopaki! Zgadnijcie, kto zaprosił mnie na imprezę!- Powiedziała radośnie.

-Ciebie to by nawet Snape nie chciał.- Prychnął Barty pod nosem, a że siedziałem obok niego, to usłyszałem to, i ledwo powstrzymałem śmiech. Cóż, trudno było się nie zgodzić, bo mimo swojej urody, Emily była bardzo irytująca.

-No nie wiemy, powiedz.- Powiedziałem, patrząc na nią wyczekująco.

-Regulus Black we własnej osobie!- Krzyknęła uradowana, patrząc na Blacka siedzącego obok nas. Barty nie wytrzymał, i wybuchnął śmiechem, a ja razem z nim, na co Regulus spiorunował nas spojrzeniem, a Emily prychnęła urażona.

-Przepraszam, Emily. Po prostu myślałem, że nie idziesz na tą imprezę.- Wyjaśniłem.

-Ja również tak myślałam, ale dziś rano Black zaczepił mnie w drodze na śniadanie.- Wyjaśniła. My tylko pokiwaliśmy głowami, a ona wróciła do swoich koleżanek, będąc całą w skowronkach.

-Wszyscy dobrze wiemy, że jej nie lubisz. Więc dlaczego ją zaprosiłeś?- Zapytał Barty, gdy mieliśmy pewność, że dziewczyna nas nie słyszy.

-Nie chciałem iść z nią, a z...Jamesem Potterem.- Wyznał zawstydzony, odwracając wzrok.-Ale on idzie z tą pieprzoną Lily Evans. Syriusz mi powiedział.-dodał.

-Och, przykro mi.- Szczerze współczułem Blackowi, bo gdy myślę, że miałbym iść na tą imprezę z Greengrass, a nie z Bartym, aż mnie coś skręcało od środka. Nie żebym jej nie lubił, bo jest naprawdę miła, ale miała swoje wady.

Po śniadaniu nic ciekawego się nie działo. Około osiemnastej zaczęliśmy się szykować do wyjścia, a dwie godziny później byliśmy już gotowi. Reg spotkał się z Emily w pokoju wspólnym, a na mój widok dziewczyna potknęła się o własne nogi, i gdyby nie Black, przewróciłaby się. 

-Mogłeś jej nie łapać, Regulus.- Skomentował szeptem Crouch tak, że tylko ja i Black to usłyszeliśmy.

-Chciałem.- Wyznał, na co zaśmiałem się pod nosem.

Wyszliśmy z pokoju wspólnego i udaliśmy się na siódme piętro do pokoju życzeń. Przeszliśmy się obok niego trzy razy myśląc o tym, że chcielibyśmy mieć idealne miejsce na imprezę, a drzwi pokazały się. Weszliśmy do środka, gdzie było już sporo pijanych osób. W tle grała muzyka, a Regulus prychnął pod nosem, gdy zobaczył Pottera tańczącego z Evans.

Razem z Bartym usiedliśmy przy jednym ze stolików, a ja nalałem nam do szklanek ognistej whiskey. Rabastan na imprezę nie przyszedł, tłumacząc, że woli swoje towarzystwo, a Emily i Reg zniknęli od razu po przyjściu. po około trzydziestu minutach Barty był już mocno wstawiony, ja trochę mniej, ale alkohol szumiał mi w głowie. Wiedząc, że Barty i tak nie będzie tego pamiętał bez skrupułów z nim flirtowałem.

-Chodź w jakieś bardziej ciche miejsce.- Powiedziałem w pewnym momencie, i pociągnąłem go za rękę, prowadząc do jednego z mniej uczęszczanych korytarzy na tym piętrze.

-Ludzie mówią, że byśmy do siebie pasowali.- Wypalił nagle Barty.

-Tak? A ty jak uważasz?- Wyszeptałem mu do ucha.

-Ja też tak uważam.- Powiedział, i złączył nasze usta w pocałunku. Zamurowało mnie, ale szybko się zreflektowałem i oddałem pocałunek. Cieszyłem się tą czułością, gdy nagle ktoś odchrząknął znacząco. Jak na zawołanie oderwaliśmy się od siebie, a Barty chciał się odsunąć, więc ja nie wiele myśląc złapałem go w talii, przyciągając do siebie, a on się zarumienił.- Jesteś uroczy, gdy się rumienisz, skarbie.- Wyszeptałem mu do ucha. Spojrzeliśmy na osobę która nadal stała przed nami, i ujrzeliśmy Regulusa.

-Szukałem was. Wracamy.- Powiedział, i pociągnął nas w stronę lochów.

Gdy doszliśmy do pustego pokoju wspólnego, Barty poszedł do dormitorium, a ja uśmiechnąłem się, odprowadzając go wzrokiem.

-Dlaczego to zrobiłeś?- Zapytał po chwili Reg.

-Ale co?- Nie zrozumiałem.

-Evan, on jest pijany, a ty to wykorzystałeś, bo dobrze wiesz, że na trzeźwo by ci na to nie pozwolił.

-To on mnie pocałował.- Broniłem się.

-A ty całą noc z nim flirtowałeś! Po co ci to, skoro i tak nie będzie o tym pamiętał? Nie lepiej po prostu wyznać mu co czujesz?- 

-Ja nic do niego nie czuję! A zrobiłem to dlatego, że skoro nie będzie tego pamiętał, to nie będzie na mnie zły.- Wyjaśniłem.

-Próbujesz oszukać mnie, czy siebie?- Zapytał, a mi te słowa zapadły w pamięć. Sam już nie wiedziałem co czułem i do kogo, ale postanowiłem o tym pomyśleć jutro, na trzeźwo.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz