Pov:Evan

Od tygodnia działo się ze mną coś dziwnego. Codziennie na lekcjach, posiłkach, podczas rozmów, podczas nauki ciągle wpatrywałem się w Barty'iego i nie mogłem przestać o nim myśleć. Na początku myślałem, że to przez zmęczenie, ale później już sam nie wiedziałem o co chodzi. Za nie całe dwa tygodnie miała się odbyć impreza halloweenowa, a ja stresowałem się, żebym nie zrobił na niej niczego głupiego.

- Rosier do cholery, czy ty mnie w ogóle słuchasz?- Zdenerwował się Rabastan któregoś dnia, gdy siedzieliśmy w sobotę w pokoju wspólnym grając w szachy czarodziejów.

- Co? Tak, oczywiście.- 

- Pytałem, czy dasz mi spisać wypracowanie na eliksiry. Jest zadane na poniedziałek.-

-Było jakieś wypracowanie?- Zdziwiłem się, i spojrzałem błagalnie na Barty'iego, który wiedział już o co mi chodzi.

-Tak, dam ci spisać. Ale ty Rabastan będziesz musiał chyba przepisać je od Rega, Slughorn nas zabije gdy zobaczy trzy identyczne wypracowania.

Lestrange zgodził się, a ja zagapiłem się piąty raz tego dnia na Barty'iego, który musiał to zauważyć, bo westchnął głośno, i powiedział tylko:- Evan, musimy pogadać.- Po czym ruszył na górę, a ja zaraz za nim. Zatrzasnął za nami drzwi, i usiadł na swoim łóżku.

-Rosier, możesz mi łaskawie powiedzieć, czemu od tygodnia ciągle się na mnie gapisz? Rozprasza mnie to.- Powiedział zdenerwowany, a zatraciłem się w jego brązowych tęczówkach.

-I znowu to robisz! Evan, co się z tobą dzieje?- Zapytał już nieco spokojniej.

-Sam nie wiem. Lubię się na ciebie patrzeć.- Powiedziałem, i zdałem sobie sprawę jak to zabrzmiało.- Znaczy... na merlina, nie o to mi chodziło...- próbowałem się wytłumaczyć, ale Barty zaśmiał się tylko, co było melodią dla moich uszu.

-Ktoś tu się zakochał.- Skwitował, a ja spojrzałem na niego przerażony.

-Ja w tobie? W życiu.- Zaprzeczyłem od razu.

-Co?- Spojrzał na mnie zdezorientowany. - Nie chodziło mi o mnie.- Wyjaśnił.

-To o kim w takim razie mówiłeś?- Zdziwiłem się.

-Mówiłem o Emily. A żeby nie gapić się na nią, postanowiłeś męczyć mnie, co jest nieco dziwne.-

-Nie zakochałem się w Emily!- Zaprzeczyłem od razu.

Barty spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym, że mi nie wierzy, i wyszedł, a ja zastanowiłem się chwilę. Czy Barty miał rację? Może faktycznie się zakochałem? Na pewno nie w Emily, ale może w... Bartym?

Nie, to nie możliwe. Przecież to tylko mój przyjaciel! A poza tym, nie jestem gejem!

Po tych rozmyślaniach wróciłem do reszty, i usiadłem na przeciwko Barty'iego, pilnując, by przypadkiem nie zagapić się na niego.

Akurat Lestrange opowiedział jakiś żart, i wszyscy się zaśmiali, więc spojrzałem na Croucha. Wyglądał i był idealny. Miał dobrze zarysowane mięśnie, piękne oczy, słodki uśmiech, a gdy się zawstydzał, jego policzki pokrywał uroczy rumieniec. Sam byłem zdezorientowany moimi myślami. Ale to chyba normalne, że tak myślę o przyjacielu?

Żeby Barty znów nie przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego, włączyłem się w rozmowę moich przyjaciół, zerkając jedynie co jakiś czas w stronę szatyna i podziwiając jego urodę.

Po godzinie rozmów byłem już zmęczony i przytłoczony hałasem, więc wróciłem do dormitorium, mając nadzieje, że ktoś z moich współlokatorów przyjdzie i będę mógł z nim w ciszy spokojnie pogadać.

Ku mojemu zdziwieniu zaraz po mnie do dormitorium wrócił Barty, uśmiechając się do mnie lekko.

-Nie wolisz siedzieć z resztą?-Zapytałem zdziwiony.

-Nie chciałem cię zostawiać samego.- Powiedział, rumieniąc się lekko, gdy zrozumiał jak to zabrzmiało.-Evan?- Zagadał mnie nagle.

-Tak?-

-Od tygodnia jesteś jakiś dziwnie zamyślony. Już nie chodzi o to, że się na mnie gapisz całymi dniami, chociaż to też jest irytujące, ale martwi mnie to. Wszystko w porządku?- Zapytał. 

Uśmiechnąłem się w duchu, bo to o nim ciągle myślę, i to przez niego jestem taki zamyślony.

-Tak, wszystko dobrze, nie martw się. Jakoś tak po prostu pewna osoba siedzi mi w głowie od tygodnia. Ciągle myślę o tej osobie, i nie potrafię się przez to skupić.- Wyjaśniłem, modląc się, żeby Barty nie zrozumiał, że chodzi o niego.

-Ekspertem nie jestem, ale mi się wydaje, że się w tej osobie zakochałeś. A teraz powiedz kto to!- Uśmiechnął się szeroko Barty, na co ja również się uśmiechnąłem, bo uwielbiałem gdy się uśmiechał.

-Na razie nie chce mówić.- Wyjaśniłem.

-Rozumiem. Ale ja zgaduje, że to Emily. Pasowalibyście do siebie.-

Chciałem mu coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłem, bo do pokoju weszli Rabastan i Regulus.

-Co tam u was, nasze gołąbeczki?- Zaśmiał się ten pierwszy.

-Kto? Lestrange, nie nazywaj nas tak. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Speszył się Barty mimo, że widziałem jak zarumienił się na to określenie. Uśmiechnąłem się pod nosem, a Regulus spojrzał na mnie podejrzliwie.

Później nie działo się już nic ciekawego. Wszyscy wyszykowaliśmy się do spania i poszliśmy do łóżek, a mi znowu, już po raz trzeci w tym tygodniu, śnił się Barty. Chyba przemęczenie nauką daje mi w kość.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz