13.

104 11 28
                                    

Pov:Evan

Poprzedniego wieczoru razem z Bartym odprowadziliśmy naszych przyjaciół na stację, i we dwójkę wróciliśmy do zamku. Rano obudziłem się około dziesiątej, a Croucha nie było w dormitorium. Z łazienki dochodził szum wody, więc wywnioskowałem, że bierze prysznic. Po dziesięciu minutach bezczynnego leżenia w łóżku, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi łazienki, więc zerknąłem w tamtą stronę. Do dormitorium wrócił Barty, z ręcznikiem zawiązanym wokół bioder, a z jego włosów kapała woda. Gdy zobaczył, że na niego patrzę, zarumienił się.

-O, cześć. Wyspałeś się?- Zapytał.

-Tak. A tak w ogóle, mogę codziennie mieć taki widok z rana.- Odpowiedziałem, poruszając znacząco brwiami, i patrząc się trochę za długo na jego nagą klatkę piersiową ozdobioną kropelkami wody.

-Rosier, przestań.- Spiorunował mnie spojrzeniem, ale widziałem, jak bardzo się zarumienił.

Zaśmiałem się tylko, i ruszyłem do łazienki, by również wziąć prysznic. Po trzydziestu minutach wyszedłem z łazienki już w pełni ubrany,  a w dormitorium czekał już na mnie Barty. Gotowi udaliśmy się na śniadanie, a po śniadaniu Barty poszedł do biblioteki, by napisać wypracowanie. Wiedziałem, że robi to ze względu na ojca. Czasami przyłapywałem go na płakaniu. Barty nie lubił dzielić się tym, co dzieje się u niego w domu, ale gdy przerastało go to, ja byłem przy nim. Barty wiedział, że zawsze będę przy nim i zawsze może mi się wygadać, a ja nie będę go oceniał. I wiem, że był mi za to bardzo wdzięczny.

Wszedłem do pokoju wspólnego, rozglądając się w poszukiwaniu jakiejkolwiek znajomej twarzy. W środku siedziało tylko kilka osób, między innymi Snape, Wilkes, Emily, oraz Sarah. 

Nie lubiłem Snape'a oraz Wilkesa, więc podszedłem do dziewczyn, i usiadłem na kanapie między nimi.

-Cześć Evan!- Krzyknęła uradowana Emily nieco za głośno, przez co Snape siedzący nieopodal nas spojrzał na nią z pogardą.

-Cześć Emily, Cześć Sarah. O czym rozmawiacie?-

- O niczym. Evan, czy moglibyśmy porozmawiać?- Zapytała Greengrass, przybliżając się do mnie. Ja pokiwałem tylko głową, i odeszliśmy kawałek dalej.

- O co chodzi?- Zapytałem.

-Chodzi o to, że przemyślałam to wszystko, i jest mi bardzo przykro, że nie możemy iść razem na imprezę. Wiesz... Podobasz mi się, i chciałam spędzić z tobą trochę czasu, ale rozumiem, że nie chcesz zostawiać przyjaciela, więc wpadłam na pewien pomysł. Barty pójdzie na tą imprezę z Sarah, a my razem, co ty na to?- Spojrzała na mnie, uśmiechając się szeroko.

-Emily, rozumiem, że ci się podobam, i że chcesz iść na tą imprezę ze mną, ale... Ja wolę chłopaków.- Ostatnie zdanie powiedziałem trochę ciszej, ale Emily i tak to usłyszała. Otworzyła oczy w szoku, i widziałem, jak walczy sama ze sobą, by się nie rozpłakać. 

-Och... przepraszam. Naprawdę. Bardzo cię przepraszam. Zwłaszcza za to jak cię podrywałam. Myślałam, że mam u ciebie szansę, ale jak widać się pomyliłam. Jeszcze raz przepraszam. Widziałam, że podoba ci się Crouch, i to z wzajemnością, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że możesz być gejem. No cóż, szczęścia.- Uśmiechnęła się, ale tym razem szczerze. I przytuliła mnie. Po chwili oderwała się ode mnie, spojrzała na mnie ostatni raz, już załzawionymi oczami, po czym wróciła do Sarah. 

Przez kolejne pięć minut gapiłem się w miejsce gdzie wcześniej stała dziewczyna, myśląc o tym, jak bardzo ją zraniłem. Zauroczyła się we mnie, a ja dałem jej kosza. Było mi jej bardzo żal, ale nie mogłem nic zrobić. Rozmyślałem dalej, wciąż stojąc w miejscu, i nawet nie zauważyłem, że podszedł do mnie Barty.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz