29.

93 8 26
                                    

Pov:Evan

Mój związek z Bartym kwitł, jednak przez zbliżające się wielkimi krokami SUM-y chłopak poświęcał mi coraz mniej czasu. Zazwyczaj uczyłem się razem z nim, a w weekendy spędzaliśmy czas razem. Tak też było tego dnia.  Za tydzień miały nastąpić wyczekiwane przez Barty'iego egzaminy, dlatego dało się odczuć to, jak bardzo się stresował. Siedziałem razem z moimi współlokatorami w pokoju wspólnym na jednej z kanap, luźno rozmawiając. No może oprócz Barty'iego, który opierał się o moje ramię i czytał jakąś książkę.

-Barty, odłóż już tą książkę. Przecież jesteś z eliksirów lepszy niż Snape.- Westchnął Regulus, a ja zdezorientowany spojrzałem na Croucha.

-Uczysz się?- Zapytałem, a on pokiwał głową.

-Jest sobota. Uczysz się od września, masz wiedzę na poziomie siódmego roku i jesteś we wszystkim najlepszy, więc dlaczego tak się przejmujesz?- Zapytał Rabastan.

-Bo chce być jeszcze lepszy.- Powiedział, a ja nie wytrzymałem i wyrwałem mu książkę z rąk. Barty spojrzał na mnie z pretensją, ale nic nie powiedział, tylko objął mnie ramieniem. Ja przyciągnąłem go do siebie tak, że teraz siedział na moich kolanach i objąłem go w pasie.

-Uroczo razem wyglądacie.- Usłyszeliśmy głos Katy, która przyglądała nam się z uśmiechem stojąc niedaleko.

-Wiemy.- Zaśmiałem się, a Barty spojrzał na dziewczynę podejrzliwie, ale ostatecznie miło się uśmiechnął.

-Mogę się dosiąść? Emily i Sarah poszły na randkę, więc nudzę się sama.- Zapytała, a nasza czwórka pokiwała głowami, więc dziewczyna usiadła na jednym z foteli obok kanapy.

-Reg, jak układa ci się z Jamesem?- Zapytał nagle Lestrange.

-Dobrze. A dlaczego pytasz?- Spojrzał na niego zdezorientowany.

-Widziałem ostatnio, jak przytulał się z tą rudą Evans. Nie wyglądali na przyjaciół.- 

-To oni się nie pokłócili? Sam mówiłeś, że Syriusz ich skłócał, zanim jeszcze byliście razem.- Wtrącił się  Barty.

-Właśnie myślałem, że są pokłóceni. Ale jak widać się myliłem.- Prychnął Regulus.

-Black, nie chce się wtrącać, ale gdy byłam ostatnio na błoniach widziałam, że Potter całuje się z tą rudą. Myślałam, że zerwaliście, dlatego to zignorowałam.

-Chodźcie na błonia. Jeśli nie kłamał, powinien tam siedzieć z innymi. Tym razem to on będzie wisiał do góry nogami, nie Snape.- Powiedział Reg i wstał ze swojego miejsca. Szybkim krokiem ruszyliśmy na błonia, a po drodze przyłączyły się do nas Sarah i Emily, wracające z randki.

Na błoniach ujrzeliśmy Jamesa Pottera siedzącego przy drzewie na przeciwko jeziora, a o jego ramię opierała głowę Lily Evans. Razem z nimi siedział również brat Regulusa, jego chłopak i Peter Pettigrew. 

-Potter.- Zwrócił na siebie ich uwagę Reg.

-Reggie!- Ucieszył się James i chciał pocałować go w policzek, ale Black odsunął się.

-Lecisz na dwa fronty, Potter?- Prychnąłem.

-I kto to mówi.- Powiedział barty pod nosem.

-Nie interesuj się, Rosier.- Odpowiedział Potter, mierząc mnie spojrzeniem.

-O czym on mówi, James?- Zapytał Syriusz.

-Nie powiedziałeś swojemu przydupasowi, że spotykasz się z jego bratem i szlamą?- Prychnął Barty.

-Mówiłeś, że zerwałeś z Regiem!- Krzyknął zdenerwowany starszy Black.

-Tak wyszło. Przepraszam.- Spojrzał na niego Potter ze skruchą.

-Wsadź sobie w dupę to przepraszam.- Prychnął Syriusz i podszedł do brata, a następnie objął go ramieniem.

-Reggie, przepraszam. Wybacz mi proszę, mogę zerwać z Lily jeszcze dzisiaj.- Prosił Potter.

-Zrobię to za ciebie. Z nami koniec, Potter.- Prychnęła Evans i spojrzała na Regulusa.- Przysięgam Black, James mówił mi, że zerwaliście. Gdybym wiedziała, że nadal jesteście razem, w życiu bym się z nim nie zaczęła spotykać.- Powiedziała do niego.

-Wierzę ci, Evans.- Powiedział  Reg i spojrzał na Pottera z pogardą. Ten chciał do niego podejść, ale Regulus rzucił na niego zaklęcie, które zazwyczaj rzucał Potter na Snape'a. Po sekundzie James wisiał do góry  nogami w powietrzu, a różdżka wypadła mu z kieszeni.

-Remus, Peter, pomóżcie!- Krzyknął do swoich przyjaciół, ale Lupin prychnął i podszedł do Syriusza. Pettigrew nadal jednak patrzał a to na nas a to na swojego wiszącego przyjaciela, zastanawiając się, co ma zrobić.

-Ja... nie. Idę do kuchni.- Powiedział i czym prędzej pobiegł do zamku.

-Peter, ty zdrajco!- Krzyknął za nim Potter.

-Co tu się dzieje? Panie Black, dlaczego pan Potter wisi w powietrzu?!- Usłyszeliśmy za sobą głos profesor Mcgonagall, a Regulus westchnął, ale zdjął zaklęcie z Jamesa, a ten spadł z głośnym hukiem na ziemię. Szybko otrzepał się z kurzu i wstał, mierząc nas wszystkich nienawistnym wzrokiem.

-Oni są niebezpieczni, pani profesor! Rzucili na mnie zaklęcie bez żadnych podstaw!- Krzyczał James.

-Jęzlep!- Rzucił na niego zaklęcie Barty, na co zaśmiałem się pod nosem.

-Panie Crouch! Minus dwadzieścia punktów dla slytherinu, a pan Black, Crouch oraz Potter do mojego gabinetu.- Powiedziała nauczycielka i zdjęła zaklęcie z Pottera.

-Nie musiała pani zdejmować tego zaklęcia. Przynajmniej przez chwilę Potter zamknął swoją fałszywą mordę.- Prychnąłem.

-Pana Rosiera również zapraszam do mojego gabinetu. I przy okazji odejmuję waszemu domowi dodatkowe dziesięć punktów.- Powiedziała i ruszyła do zamku, a całą czwórką ruszyliśmy za nią. Pozostali zaś rozeszli się do swoich pokojów wspólnych.

-O co poszło?- Zapytała Profesor, gdy weszliśmy do jej gabinetu.

-Jak już mówiłem, rzucili na mnie zaklęcie bez...- Zaczął Potter, ale Mcgonagall przerwała mu machnięciem ręki.

-Nie pytałam pana, panie Potter.- Rzuciła mu szybkie spojrzenie.

-Sprawy sercowe, pani profesor. Potter zachował się nielojalnie wobec Regulusa, dlatego należała mu się zemsta.- Odrzekłem.

-Ale to nie jest powód, by wieszać go w powietrzu! Pan Crouch, Rosier oraz Black szlaban w bibliotece. Możecie już iść.- Westchnęła, więc posłusznie wyszliśmy z jej gabinetu.

W pokoju wspólnym czekali już na nas dziewczyny oraz Rabastan, więc usiedliśmy obok nich na kanapie. Barty oparł głowę o moje ramię, a ja objąłem go w pasie i pocałowałem w czoło.

-Nie przejmuj się. Twój ojciec nie dowie się o tym szlabanie.- Szepnąłem do niego.

-On ma takie znajomości, że dowie się o wszystkim. Miejmy nadzieję, że matka przemówi mu do rozsądku.- Odpowiedział wzdychając. 

-Black, twój braciszek czeka przed pokojem wspólnym.- Przerwał nam Snape, a Regulus poszedł do swojego brata. Snape zaś po przekazaniu tej informacji zamachnął szatą niczym nietoperz i zamknął się w swoim dormitorium.

Po kilku minutach do pokoju wspólnego wrócił Regulus, w towarzystwie Syriusza.

-Co cię do nas sprowadza Black?- Zapytałem, gdy rodzeństwo zajęło kanapę naprzeciwko.

- Nie przyszedłem do was, a do Rega. James jeszcze się doigra.- Odpowiedział.

-Przykro mi, że przeze mnie wasza przyjaźń się rozpadła.- Westchnął młodszy Black.

-Nie mów tak, Reggie. Może da się to jeszcze naprawić, a poza tym, to nie twoja wina. To on leciał na dwa fronty.- Brat poczochrał mu włosy.

_______

Nie byłabym sobą gdybym nie zepsuła jakiegoś związku, dlatego ogłaszam oficjalny koniec Jegulus. ( Nie bijcie, również nad tym ubolewam, ale nie miałam co zrobić w tym rozdziale) Komentujcie, zostawiajcie gwiazdki, do jutra!

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz