11.

84 9 15
                                    

Pov:Evan

W połowie grudnia cały hogwart żył wigilią, do której zostało już coraz mniej czasu. Ja w tym roku nie miałem ochoty wracać do domu na święta, więc postanowiłem zostać w zamku. Barty nie miał wyboru, bo jego rodzice wyjeżdżają, a Regulus i Rabastan obiecali, że również zostaną w szkole. Nauczyciele odpuszczali nam już naukę, bo zbliżała się przerwa świąteczna, a Barty uczył się już trochę mniej. Nasza relacja pozostawała bez zmian, a moje zauroczenie Bartym  z każdym dniem stawało się coraz silniejsze. 

-Zgadnijcie co organizuje mój ukochany brat razem z przyjaciółmi- Powiedział Reg, dosiadając się do nas pewnego dnia w pokoju wspólnym.

-Mam nadzieję, że jakiś żart na Filchu. Ten stary wariat zaczyna działać mi na nerwy. Najchętniej dałby mi szlaban za głośne oddychanie.- Westchnąłem.

-Nie zgadłeś. Dwudziestego trzeciego grudnia będzie impreza.- Odrzekł Black.

-Kolejna? Mam już dość imprez. Ostatnio źle się to skończyło.- Odezwał się Barty, nawiązując do halloween.

-Gdy całowałeś Evana jakoś nie narzekałeś.- Prychnął śmiechem Regulus, a na te słowa Barty zarumienił się.

-Byliśmy pijani.- Przypomniałem.

-Właśnie dlatego w tym roku nie będziecie pili. W październiku się lizaliście, a teraz skończycie razem w łóżku.- Zaśmiał się Lestrange, a Reg przyznał mu rację. Ja razem z Bartym zarumieniliśmy się na to wyobrażenie.

-Wracając do tematu. Będziecie na tej imprezie prawda?- Zapytał Black, a my pokiwaliśmy głowami.

-Chodźmy lepiej na obiad, zaczyna się za pięć minut.- Oznajmił Barty, a Rabastan wybiegł z pokoju wspólnego.

Wyszliśmy całą trójką za Lestrangem, i wkroczyliśmy do wielkiej sali. Zajęliśmy miejsca przy stole ślizgonów, a ja chcąc nie chcąc musiałem usiąść obok Emily, bo inne miejsca były zajęte. Na przeciwko mnie usiadł Rabastan, obok niego Regulus, a po mojej  prawej siedział Barty. Miałem nadzieję, że Emily nie będzie nas zagadywać, ale się pomyliłem.

-Cześć Evan! Słyszałeś już o imprezie z okazji Bożego Narodzenia prawda? Na halloween nam się nie udało, ale może teraz pójdziemy tam razem?- Zapytała.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc spanikowany spojrzałem na Barty'iego. On westchnął ciężko, ale pokiwał głową, dając niemy znak, że na tą imprezę również pójdziemy razem. Uśmiechnąłem się do niego i westchnąłem cicho z ulgą, po czym odwróciłem się w kierunku blondynki, która czekała na odpowiedź.

-Przykro mi Emily, ale mój gust co do partnerów na imprezę się nie zmienił. Idę tam z Bartym.- Odpowiedziałem, siląc się na smutny ton.

-Och, jasne. Szczęścia życzę.- Powiedziała, uśmiechając się fałszywie do mnie, a Barty'iego zjechała wzrokiem.

-Czy ja właśnie zostałem zjechany wzrokiem przez jedną z fanek Rosiera?- Prychnął Barty, a my zaśmialiśmy się. 

Po obiedzie wróciliśmy na chwilę do dormitorium, by wziąć książki potrzebne na transmutację, bo mimo, że inni nauczyciele nam odpuszczali, to Mcgonagall nie zrobiła dotąd ani jednej wolnej lekcji. Była ona bardzo surową nauczycielką, ale szanowaną w hogwarcie. I choć wiele osób się jej bało, to praktycznie każdy ją lubił. 

Gdy zabraliśmy już potrzebne na lekcje rzeczy ruszyliśmy do wyjścia z pokoju wspólnego. Nauczycielka nie wpuściła jeszcze uczniów do sali, więc usiedliśmy we czwórkę na jednym z parapetów przy sali.

Zaczęliśmy rozmowę i po kilku minutach na korytarz wkroczyła Profesor Mcgonagall, wpuszczając nas do środka. Razem z Bartym zająłem miejsce w ostatniej ławce, i wyjąłem podręcznik. Barty zrobił to samo, a ja wykorzystałem fakt, że inni jeszcze przygotowywali się do zajęć i zapytałem Barty'iego:- Chciałbyś może pójść na błonia po tej lekcji? Dawno nie spędzaliśmy razem czasu sam na sam.-

-Jasne, czemu nie.- Odpowiedział, i uśmiechnął się do mnie ciepło.

W tym momencie Mcgonagall przywołała wszystkich do porządku i zapisała temat na tablicy. Barty dokładnie wszystko notował, a ja patrzyłem się na niego, nie przejmując się panią profesor prowadzącą lekcje.

-Panie Rosier, rozumiem, że pan Crouch jest niezwykle przystojny, ale radzę skupić się na lekcji, a nie na nim.- Zwróciła mi uwagę. Barty zarumienił się na jej słowa, a ja zaśmiałem się, również delikatnie się rumieniąc. W całej sali dało się słyszeć  śmiechy, a Rabastan siedzący po drugiej stronie sali uśmiechnął się do mnie znacząco, poruszając brwiami. 

Zgodnie z poleceniem nauczycielki skupiłem się na temacie zajęć, co jakiś czas zerkając na Barty'iego, i przyłapując go na spoglądaniu na mnie. Uśmiechnąłem się do niego znacząco, a on przewrócił oczami, ale zarumienił się lekko.

-Panie Rosier, zapewniam, że lekcja jest równie interesująca co ja.- Szepnął do mnie Barty, udając głos Mcgonagall.

-Wolę jednak skupić uwagę na tobie.- Odpowiedziałem również szeptem, a on zaśmiał się, znowu się rumieniąc. Mcgonagall widziała, że nie jesteśmy zbyt  skupieni na jej słowach, ale przewróciła tylko oczami, nic nie mówiąc.

-Emily na ciebie leci.- Powiedział nagle Barty.

-Wiem, zauważyłem. Ale ona jest na ledwie trzecim roku, a poza tym nie jest jakaś oszałamiająco piękna.- Odpowiedziałem.

-Ale jest ładna.- Stwierdził.

-No jest.- Przyznałem mu rację.- Ale ty i tak ładniejszy.- Powiedziałem, myśląc, że powiedziałem to w myślach, ale po kilku sekundach zrozumiałem, że powiedziałem to na głos.

-Co?- Zapytał Barty, ale widziałem, że usłyszał co mówię, bo zarumienił się.

Uśmiechnąłem się do niego znacząco, obracając to w żart, a on pokręcił tylko głową ze śmiechem. Prawie powiedziałem Barty'iemu, że mi się podoba. Muszę się bardziej pilnować.

-Panie Rosier oraz panie Crouch, proszę skupić się na lekcji, bo będę zmuszona odjąć wam punkty.- Do rzeczywistości przywróciła nas Mcgonagall, więc skupiliśmy się ponownie na lekcji.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz