Epilog

100 7 21
                                    

Pov:Barty

W dzień zakończenia roku szkolnego wstałem około siódmej i poczułem, jak ogarnia mnie stres. To już dziś. Dzisiaj miałem wrócić do domu. Do ojca. Do ojca, który mnie krzywdzi. Wiedziałem, że poniosę konsekwencje za to, że się mu przeciwstawiłem w dniu, gdy przyjechał do szkoły, oraz za to, że jestem z Evanem. I zapewne za jego słowa również dostanę karę. Na samą myśl o tym, że miałem opuścić szkołę chciało mi się płakać. Hogwart był jedynym miejscem, gdzie czułem się bezpiecznie. Mówiłem sobie, że to tylko dwa miesiące, jednak w głębi duszy wiedziałem, że to nie tylko dwa miesiące. To aż dwa miesiące.

Poszedłem pod prysznic by trochę się uspokoić, lecz to nie wiele pomogło. Spakowałem swoje rzeczy do kufra i zerknąłem na Evana, który był pogrążony we śnie. Jego twarz była rozluźniona, a usta delikatnie rozchylone.

-O czym tak myślisz?- Usłyszałem szept Regulusa, więc spojrzałem w jego stronę. Siedział na swoim łóżku i patrzał na mnie pytająco. Westchnąłem i usiadłem na jego łóżku, postanawiając mu się zwierzyć.

-Boję się powrotu do domu.- Wyznałem.

-Dlaczego?- Zapytał.

-Przez mojego ojca. Dowiedział się o moim związku z Evanem.- Westchnąłem cicho.

-Nie przyjął tego za dobrze?- Bardziej stwierdził niż zapytał, a ja pokiwałem głową.

-On... On jest taki sam, jak twoi rodzice. Myślisz, że tylko twoi rodzice rzucają na ciebie i Syriusza te okropne zaklęcia? Mylisz się. Wiem dokładnie co czujesz. I właśnie dlatego się tyle uczę. Bo inaczej poniosę konsekwencje.- Szepnąłem, a Regulus spojrzał na mnie zszokowany.

-Nie wiedziałem, przykro mi. Wiesz, że oberwiesz za to, że jesteś z Evanem, dlatego boisz się wracać do domu, prawda?- Zapytał cicho, a ja pokiwałem głową.

-Wtedy gdy leżałem w skrzydle szpitalnym, Evan mu wygarnął. Powiedział, że jest tyranem i zasugerował, że nie zasługuje na szacunek. Mój ojciec się wściekł, ale nic nie powiedział. Dał mi do zrozumienia, że pożałuję tego, co powiedział Evan.- Przełknąłem głośno ślinę. Regulus nic nie powiedział, tylko przytulił mnie mocno do siebie. Trwaliśmy w objęciach, dopóki nie usłyszeliśmy głosu Evana.

-Mam się czuć zazdrosny?- Zapytał z uniesioną brwią, a ja odsunąłem się od Rega i zaśmiałem się.

-Nie. Po prostu rozmawialiśmy.- Wyjaśniłem i wstałem z łóżka Blacka, by usiąść na łóżku obok Evana.

-O twoim ojcu, prawda?- Zapytał, a ja pokiwałem głową. On przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.

-Ktoś umarł czy co? Dlaczego każdy jest smutny?- Zapytał Rabastan, który właśnie wstał.

-Nie ważne, Lestrange. Ogarniajcie się i chodźcie na śniadanie.- Zarządził Reg.

-No wreszcie gadasz z sensem. Mam nadzieję, że podadzą babeczki. Uwielbiam je.- Rozmarzył się Rabastan, na co my zaśmialiśmy się.

Po dwudziestu minutach udaliśmy się do wielkiej sali i zajęliśmy miejsca przy stole ślizgonów. Uczniowie dopiero zbierali się, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu na rozmowę, zanim dyrektor zacznie przemowę. Wkrótce dosiadły się do nas także dziewczyny i wspólnie całą siódemką wspominaliśmy rok szkolny. Z pewnością był to ciekawy rok  dla nas wszystkich, pełen śmiechów, radości, ale i smutku oraz łez. 

Śmialiśmy się razem ze wspólnie spędzonych chwil, dopóki Dumbledore nie poprosił o ciszę i nie zaczął przemowy.

-Drodzy uczniowie, dla niektórych to koniec nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, dlatego na początku chciałbym pożegnać naszych wspaniałych i zdolnych uczniów siódmego roku. Życzę wam moi drodzy, szczęścia w dalszej karierze i mam nadzieję, że będziecie dobrze wspominać naukę tutaj.  A pozostałym uczniom chciałbym życzyć powodzenia na następnym roku. Życzę wszystkim miłych i bezpiecznych wakacji. A teraz bez przedłużania, zapraszam wszystkich do jedzenia! Smacznego!- Po słowach dyrektora Dumbledore'a na stole pojawiło się jedzenie, więc nałożyłem sobie trochę, a Rabastan rzucił się na babeczki, stojące nieopodal.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz