31.

90 8 17
                                    

Pov:Evan

Nadszedł dwudziesty czerwca, więc za dwa dni miało nastąpić wyczekiwane przeze mnie zakończenie roku. Tego dnia wstałem około ósmej, bo nie mieliśmy dziś lekcji, ponieważ dyrektor postanowił odwołać nam zajęcia, żebyśmy zaczęli cieszyć się już wakacjami. Wziąłem szybki prysznic, a w tym czasie obudził się Barty. Od sytuacji z jego ojcem minął już tydzień, ale Barty nadal bardzo się stresował tym, że dowiedział się o naszym związku. Uśmiechnąłem się do Barty'iego i położyłem na łóżku obok niego. 

-Wyspałeś się?- Zapytałem cicho, bo pozostali nasi współlokatorzy jeszcze spali.

-Tak, a ty?- Zapytał, kładąc dłoń na moim policzku i pogłaskał go kciukiem.

-Ja również.- Odpowiedziałem i nie mogąc się powstrzymać złączyłem nasze usta. Na początku dzieliliśmy delikatny i wolny pocałunek, lecz później stał się bardziej namiętny a do gry wkroczyły języki. Wsunąłem dłoń pod jego koszulkę, a on westchnął cicho i odsunął się ode mnie o milimetr, na co spojrzałem na niego oburzony.

-Evan, pozostali jeszcze śpią. Nie możemy.- Pokręcił głową, a ja westchnąłem.

-No właśnie Rosier, nie dobierajcie się do siebie tutaj.- Usłyszeliśmy głos Rabastana, więc ja i Barty spojrzeliśmy na niego. 

-Jak długo nie śpisz?- Zapytał zawstydzony Barty.

-Wystarczająco długo. Cieszę się, że masz trochę więcej rozumu niż ten obok ciebie, bo zabiłbym was, gdybyście tutaj zaczęli się zabawiać.- Odpowiedział, a Barty zarumienił się.

-Możecie być ciszej?- Zapytał Black z łóżka obok.

-Wstawaj Reggie, nowy dzień przed tobą!- Powiedziałem i zrzuciłem z niego kołdrę.

-Nienawidzę cię, Rosier.- Burknął wstając i podnosząc pościel.

-Też cię kocham.- Wyszczerzyłem się, a Barty spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem.

-A ja?- Zapytał.

-Tobie to już dzisiaj rano udowodnił, że cię kocha.- Zaśmiał się Rabastan.

-Wolę nie wiedzieć, o czym mówi Lestrange.- Black spojrzał na nas i ruszył do łazienki.

Gdy całą czwórką ogarnęliśmy się, postanowiliśmy zejść na śniadanie. W wielkiej sali czekały już na nas dziewczyny, więc zajęliśmy miejsca obok nich i zaczęliśmy rozmowę o tym, co będziemy robić w wakacje. Każdy udzielał się w rozmowie, oprócz Barty'iego. On wydawał się przerażony tym, że za dwa dni będzie musiał wrócić do domu.

-A ty Barty? Wybierasz się gdzieś na wakacje?- Zapytała Emily.

-Jeszcze nie wiem.- Odpowiedział krótko i odwrócił wzrok, a ja złączyłem nasze dłonie pod stołem, w celu dodania mu otuchy.

-Wszystko będzie dobrze. Zawsze możesz przecież przyjechać na wakacje do mnie.- Szepnąłem.

-Dziękuję za propozycje, ale raczej nie skorzystam. Wolę nie denerwować ojca.- Odpowiedział również szeptem.

Nagle rozmowa zeszła na związki w hogwarcie, Rabastan zaczął chwalić się, że Avery zaprosił go do siebie, Regulus patrzył z pogardą w stronę stołu gryfonów, Emily i Sarah chwaliły się, że również spędzą razem wakacje, a ja patrzyłem zmartwiony na Barty'iego.

-A jeśli już mówimy o związkach. Muszę się poskarżyć, że ten oto niewyżyty osobnik dobierał się dziś do naszego biednego niewinnego Croucha. Rozumiecie to? Ranek, pełne dormitorium, my śpimy, a mu się ruchać zachciało!- Powiedział Rabastan i spojrzał na mnie.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz