10.

94 11 25
                                    

Pov:Evan

Listopad minął szybko, i bez żadnych niespodzianek. Moja relacja z Bartym od październikowej imprezy stała w miejscu, a ja nadal zadręczałem się ogromnymi wyrzutami sumienia. Przecież wiedziałem, że Barty jest pijany, i że nie ma świadomości, co robi. On niczego się nie domyślał. Tak jak się spodziewałem, nie pamiętał co się wydarzyło na imprezie. Ja od miesiąca byłem nie do życia. Wyglądałem, jakby dementor wyssał ze mnie całe szczęście.

Pewnej soboty gdy ja znów zapatrzyłem się na Barty'iego, westchnął zdenerwowany, i powiedział:-Rosier, musimy porozmawiać.- Na te słowa Regulus spojrzał na mnie znacząco, i pociągnął Lestrange'a do wyjścia. Zostałem z Bartym sam, co nagle bardzo mnie zestresowało.

-Evan, od miesiąca jesteś jakiś dziwny. Właściwie to od tej imprezy zachowujesz się, jakby coś się stało. Proszę powiedz, martwię się.- Powiedział.

-Barty ja....w sensie my....na tej imprezie....pocałowaliśmy się. Byliśmy pijani, więc tego nie pamiętasz, a ja od tego czasu mam wyrzuty sumienia, że ci nie powiedziałem.- Postanowiłem lekko nagiąć prawdę. Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że wykorzystałem fakt, że ledwo kontaktuje.

-Och...Ja...nie wiem co powiedzieć. Powinieneś powiedzieć mi wcześniej.- Zarumienił się.

-Wiem, przepraszam. Czy to... czy to coś zmienia? No wiesz... w naszej relacji.- Musiałem zadać to pytanie, ale szybko spuściłem głowę, żeby Barty nie zauważył rumieńców na mojej twarzy.

-Raczej nie. Po prostu to się nie może nigdy więcej powtórzyć. To był błąd, Evan. Jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciele nie całują się ze sobą.-

Nie wiedzieć czemu, zabolały mnie te słowa. Czy to możliwe, żeby podobał mi się Barty? Był taki piękny, uroczy, inteligentny, rozważny, spokojny, a w jego oczy mogłem wpatrywać się godzinami. I w pewnym momencie zrozumiałem, że Regulus miał rację. Martwiłem się o niego, dbałem o niego, na jego widok zapominałem jak się oddycha, a dzień w którym go pocałowałem, był chyba najszczęśliwszym dniem w moim życiu.  Musiałem przyznać się przed samym sobą----Podobał mi się mój przyjaciel, Barty.

No właśnie, mój przyjaciel. To chyba było nieco dziwne, że zauroczyłem się w przyjacielu.

-Tak, wiem. Ale nie ukrywam, że zrobiłbym to ponownie.- Po długotrwałej ciszy w końcu odpowiedziałem mu, uśmiechając się znacząco i patrząc na jego usta.

-Nie, Rosier.- Powiedział poważnie, ale zaraz roześmiał się i przytulił mnie.

Trzymaliśmy się w objęciach tak długo, że do pokoju wrócili nasi współlokatorzy, a Barty od razu odsunął się ode mnie zarumieniony.

-To co? Już jesteście razem czy na razie tylko mały romans?- Zapytał jak gdyby nigdy nic Rabastan, a Barty zaczął się krztusić własną śliną na te słowa. Ja natomiast uderzyłem Rabastana w głowę tak mocno, że ten lekko się zachwiał.

-Oj dobra już Rosier, wszyscy wiemy, że lecisz na Barty'iego. Nie ma się co wstydzić.- Powiedział, a ja miałem ochotę znowu go uderzyć, ale tym razem obróciłem się w stronę Barty'iego, który wyglądał jak burak. I ja też tak wyglądałem. Zacząłem od razu zaprzeczać słowom Rabastana, na co cała trójka wybuchła śmiechem.

-Kogo próbujesz oszukać, Rosier?- Zapytał Barty drocząc się, po czym znów się zaśmiał.

-Właśnie Reg, jak tam z Emily?- Zapytałem szarookiego.

-Cóż, nie odzywa się do mnie, po tym jak przyznałem jej się, że jestem gejem. Ale za to Evans jest obrażona na Pottera, więc muszę wkroczyć do akcji.- Wyjaśnił.

-A Syriusz wie, że podoba ci się Potter? W końcu się z nim przyjaźni.- Zapytałem.

-Wie. Przyjął to dobrze, a teraz skłóca Evans z Jamesem i jak na razie mu to wychodzi.-

Wszyscy zaśmialiśmy się, i życzyliśmy Regulusowi powodzenia. Mało kto wiedział, że od roku podobał mu się przyjaciel jego brata z gryffindoru.

_________

Mało się tu udzielam, ale błagam piszcie komentarze i zostawiajcie gwiazdki, bo mam wrażenie, że nikt tego nie czyta

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz