17.

91 8 39
                                    

Pov:Evan

Minął kolejny tydzień i kolejny tydzień Barty się do mnie nie odzywał. Katy zachowywała się dziwnie w stosunku do mnie. Rzucała mi ukradkowe spojrzenia, przybliżała się na bliską odległość i ciągle się do mnie uśmiechała. Często przyłapywałem ją też na gapieniu się na mnie, a raz nawet przez przypadek usłyszałem jej rozmowę z Sarah, gdzie mówiła, jaki to ja jestem uroczy. Szczerze mówiąc denerwowało mnie to. Podejrzewałem, że może coś do mnie mieć, ale nie rozumiałem, dlaczego się tak zachowywała. Przecież wiedziała, że podoba mi się Barty. Praktycznie każdy to wiedział, oprócz Barty'iego. Czasami nawet dziwiłem się, że jeszcze tego nie zauważył, ale dla mnie to nawet lepiej, że niczego się nie domyśla.

Tego dnia siedziałem załamany na błoniach, korzystając z tego, że śnieg już stopniał. Moje samopoczucie było związane z moją dzisiejszą kłótnią z Bartym. Nazwał mnie egoistą i manipulatorem. Przy naszej kłótni byli Regulus Rabastan i Emily, więc cała trójka od razu ruszyła za mną. Rzadko płakałem. W hogwarcie nigdy mi się nie zdarzyło. Ale dziś nastąpił ten pierwszy raz. Płakałem chowając twarz w dłoniach, a moi przyjaciele siedzieli obok, obejmując mnie. Barty wiedział, że płakałem, bo łzy popłynęły z moich oczu jeszcze gdy stałem w dormitorium na przeciwko jego. A on to zignorował. Zignorował fakt, że przez niego pokazałem, że jestem słaby. Patrzył się obojętnie w moje zapłakane oczy, zanim wybiegłem z dormitorium. Zupełnie go nie obchodziłem.

-Naprawdę jestem manipulatorem?- Wyszeptałem, wciąż ukrywając twarz w dłoniach.

-Oczywiście, że nie Evan. Jesteś naszym najlepszym przyjacielem, i nie jesteś żadnym manipulatorem. Ani tym bardziej egoistą. Gdybyś był egoistą, nie byłabym teraz z Sarah.- Powiedziała uspokajająco Emily, głaszcząc mnie po plecach.

-Idę porozmawiać z Crouchem. Miałem się nie wtrącać, ale nie mogę patrzeć na to, jak cię potraktował.- Powiedział zdenerwowany Regulus, i wstał z murku na którym siedzieliśmy, po czym pobiegł do zamku.

_______

Pov:Regulus

Zdenerwowany ruszyłem do naszego dormitorium, gdzie wiedziałem, że siedzi Crouch. Zazwyczaj nie mieszałem się w sprawy innych ludzi, ale nie mogłem pozwolić, by przez tego cholernego syna jakiegoś dyrektora mój najlepszy przyjaciel płakał.

Pchnąłem drzwi prowadzące do dormitorium, a gdy znalazłem się w środku, trzasnąłem nimi z impetem. Crouch siedział na swoim łóżku i czytał jakąś książkę. Bezduszny idiota.

-Idziesz w tej chwili na błonia, przeprosić Evana.- Wycedziłem, wyrywając mu książkę z rąk.

-Przeprosić? Niby za co?- Prychnął, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.

-Posłuchaj mnie, ty pieprzony zadufany w sobie idioto. Evan teraz przez ciebie płacze, więc albo pójdziesz go przeprosić, albo cię tam zaprowadzę.-  Powiedziałem twardo.

-Grozisz mi? A wiesz kim jest mój ojciec?- Powiedział, mierząc mnie wzrokiem.

-Nie obchodzi mnie twój stary. Dlaczego nazwałeś Evana manipulatorem, co?- 

-Bo chciał się do mnie zbliżyć, by mnie wykorzystać.- Powiedział, a ja musiałem ugryźć się w język, by nie wykrzyczeć mu, że Evan go kocha.

-Evanowi naprawdę na tobie zależy. Traktuje cię jak najlepszego przyjaciela i nigdy nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby cię wykorzystać.- Powiedziałem zamiast tego.

-Myślisz, że to jest dla mnie takie proste? Co ja mam sobie myśleć? Najpierw proponuje mi przyjaźń, a potem mnie całuje. Podczas gry w butelkę drugi raz. A teraz się ze sobą przespaliśmy. Nie wiem co mam sobie o nim myśleć, zwłaszcza, że ciągle mówi, że to wina alkoholu. A co jeśli to się powtórzy?- Wyjaśnił, a ja zaczynałem rozumieć jego obawy, ale nadal byłem na niego wściekły.

-Znam Evana i wiem, że nie dopuści do tego, by to się powtórzyło. Porozmawiaj z nim. Przeproś go.- Oznajmiłem.

-Nie wiem czy jestem gotowy, by z nim o tym porozmawiać. Po prostu go przeproszę. Masz rację, Evan nie jest ani manipulatorem, ani egoistą. Powiedziałem tak pod wpływem emocji i teraz bardzo tego żałuję.- Westchnął. 

-Nie mów tego mi, tylko mu.- Doradziłem, i wyszliśmy we dwójkę z dormitorium, po czym udaliśmy się na błonia, gdzie siedział Evan, Rabastan i Emily.

_________

Pov:Barty

Po rozmowie z Blackiem wspólnie wyszliśmy na błonia. Spojrzeliśmy w lewą stronę, gdzie znajdował się niewielki murek, na którym często przesiadywali uczniowie. Teraz siedzieli na nim Evan, Rabastan, oraz Emily. Podeszliśmy kawałek bliżej, a przez przypadek usłyszałem kawałek rozmowy Evana i reszty.

-Dlaczego on tak o mnie myśli? Cholernie żałuje tego co się wydarzyło. Strasznie mi na nim zależy i go...- Mówił roztrzęsiony Evan, ale przerwało mu chrząknięcie Regulusa.

-Przyprowadziłem kogoś.- Powiedział, zwracając na nas ich uwagę.

Evan odwrócił się i spojrzał na mnie czerwonymi od łez oczami. Jego policzki były mokre, a usta napuchnięte. Od razu złapały mnie wyrzuty sumienia.

-Zostawimy was samych. Uważaj na słowa, Crouch.- Ostatnie słowa Emily powiedziała tak cicho, żebym tylko ja to słyszał, ale powiedziała to tak wrogim, oschłym i zimnym tonem, że aż przeszły mnie ciarki.

-Evan ja... Przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. Nie myślę tak o tobie. Nie jesteś ani egoistą, ani tym bardziej manipulatorem. Żałuję, że to powiedziałem. Jeszcze raz przepraszam.- Spojrzałem na niego ze skruchą.

-Nie mam ci tego za złe. Chce po prostu z tobą porozmawiać.- Powiedział cicho, i złapał mnie za nadgarstek. Przeszły mnie dreszcze i przez chwilę się zawahałem, ale ostatecznie cofnąłem rękę.

-Nie chce z tobą na ten temat rozmawiać. Przynajmniej nie teraz. Chciałem cię po prostu przeprosić za moje słowa.- Powiedziałem, nieco zbyt oschłym tonem.

On pokiwał w zrozumieniu głową, a ja ostatni raz spojrzałem w jego nadal błyszczące od łez oczy i wróciłem do zamku.

_________

Kolejny rozdział! Napiszcie jak wam się podoba. Uprzedzam, że perspektywa Regulusa pojawiła się tu wyjątkowo, bo wymagała tego sytuacja, ale raczej nie będzie już rozdziałów z jego perspektywy. Komentujcie i zostawiajcie gwiazdki, do jutra!

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz