21.

82 7 24
                                    

Pov:Barty

Od kilku dni nie mogłem się skupić. Ciągle myślałem o Evanie, na lekcjach zamiast słuchać nauczyciela wolałem patrzeć na Rosiera, nie mówiąc już o reakcjach mojego ciała, gdy się do mnie przytulał. Nie rozumiałem co się ze mną dzieje i chciałem porozmawiać o tym z Regulusem. Evan rozmawiał już z Katy i dziewczyna obiecała, że nie będzie się tak zachowywać. I faktycznie, jeden dzień zachowywała się normalnie.  A następnego dnia wróciła do swojego ulubionego zajęcia, czyli do zabijania mnie wzrokiem. Tak też było i tym razem. Szedłem korytarzem wracając z biblioteki, a na jednym z parapetów siedziała brunetka. Gdy mnie zobaczyła, zmierzyła mnie nienawistnym spojrzeniem, a ja nie mogąc się powstrzymać przewróciłem oczami. W pokoju wspólnego był tylko Regulus, więc podszedłem do niego i usiadłem obok.

-Reg, możemy pogadać?- Zapytałem.

-Oczywiście, ale może wieczorem po kolacji? Bo zaraz idę spotkać się z Jamesem.- Odrzekł, a ja pokiwałem głową. Zupełnie zapomniałem, że teraz więcej czasu poświęcał swojemu chłopakowi, niż nam. Chwile porozmawialiśmy, ale on po kilku minutach pożegnał się ze mną i wyszedł. W pokoju wspólnego nie było nikogo z moich znajomych, więc wróciłem do dormitorium, gdzie ku mojemu zdziwieniu siedziały dziewczyny oraz Evan.

-Wreszcie jesteś Barty. Już zaczynałem tęsknić.- Powiedział Evan uśmiechając się do mnie, a ja zarumieniłem się, ale by ukryć moje zawstydzenie przewróciłem oczami.

- A gdzie Rabastan?- Zapytałem.

-Wyszedł się z kimś spotkać. Jeśli tak dalej pójdzie, to będziecie jedynymi singlami z naszej grupy.- Zaśmiała się Sarah.

-Właśnie, więc najlepiej jakbyście przestali udawać i zostali parą.- Uśmiechnęła się znacząco Emily, a ja jeszcze bardziej się zarumieniłem.

-Lubię być singlem.- Powiedział Evan, ale widziałem, że jego policzki pokrył delikatny rumieniec.

-Katy i jej morderczy wzrok powraca.- Prychnąłem, przypominając sobie o brunetce.

-Na merlina, znowu?  Ale ona mnie irytuje.- Westchnął Rosier, a my przyznaliśmy mu rację. 

Po dwudziestu minutach rozmowy zdecydowaliśmy się iść na obiad, więc wyszliśmy z dormitorium i  ruszyliśmy w drogę do wielkiej sali. W czwórkę wkroczyliśmy do wielkiej sali i zajęliśmy miejsca przy stole ślizgonów. Rozmawialiśmy w najlepsze, śmiejąc się przy tym, gdy podeszła do nas Katy.

-Dlaczego mnie tak nie lubicie? Ja wam nic nie zrobiłam, a i tak obgadujecie mnie za plecami. A wy?- W tym momencie zwróciła się do Emily i Sarah.-Udajecie moje przyjaciółki, ale jesteście takie same jak oni! Myślicie, że knuje za waszymi plecami?- Zapytała przez łzy.- Chciałam się po prostu z wami zaprzyjaźnić! Podoba mi się Evan i dlatego zachowywałam się tak w stosunku do barty'iego. Naprawdę starałam się zmienić. Chciałam do was pasować. Chciałam mieć takich przyjaciół jak wy. A wy traktujecie mnie jak piąte koło u wozu i ciągle robicie wszystko, żebym się od was odczepiła! Nienawidzę was wszystkich!- Krzyknęła Katy, a z jej oczu popłynęły łzy. Spojrzała na nas ostatni raz i wybiegła z wielkiej sali, a my całą czwórką wgapialiśmy się w miejsce, gdzie stała.

Byliśmy w szoku po wybuchu Katy. Nie wiedzieliśmy, że może ją to zranić. W końcu to ona zaczęła, ciągłym wpatrywaniem się w nas z nienawiścią. Pierwszy odezwał się Evan.

-Ona ma rację.- Powiedział tylko, a dziewczyny spojrzały na niego z oburzeniem.

-To jej wina. Mogła nie patrzeć się na nas tak, jakbyśmy jej rodzinę zabili. No i podrywała cię.- Przypomniała Emily.

-Właśnie. Czego ona się spodziewała? Że będziemy najlepszymi przyjaciółmi po tym co robiła?- Prychnęła Sarah.

-Dlaczego Katy wybiegła cała zapłakana z wielkiej sali?- Usłyszeliśmy za plecami głos Regulusa, w towarzystwie Jamesa.

-Dramatyzuje i tyle.- Wzruszyła ramionami Greengrass.

-Emily zamknij się. Katy ma rację. Traktowaliśmy ją jak niepotrzebną i obgadywaliśmy za plecami, a wy udawaliście jej przyjaciółkę.- Bronił jej Evan.

-Powiedzcie mi co się stało!- Zdenerwował się Reg, więc wyjaśniłem mu szybko wybuch Katy.

-Ona ma rację.- Westchnął Black.

-Pomyślcie, jak wy byście się poczuły, gdy osoba która wam się podoba, obgaduje was ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi i tworzą wspaniałą grupę, którą wy zawsze chcieliście mieć?- Zapytał Rosier dziewczyn.

-Och...-Powiedziały w tym samym czasie.-Musimy z nią porozmawiać. My, Emily. Nie chłopacy.- Dodała Sarah, a jej dziewczyna pokiwałą głową. Po obiedzie Zabini i Greengrass wróciły do dormitorium, by porozmawiać z Katy, Regulus poszedł do Jamesa, Rabastan nadal nie wrócił ze swojego tajemniczego spotkania, a ja z Evanem postanowiliśmy iść na spacer na błonia.

-Trochę słabo wyszło z tą Katy.- Uśmiechnął się krzywo.

-To prawda.- Przyznałem mu rację.

Nie poruszaliśmy dalej tematu Brunetki, tylko ruszyliśmy dalej drogą wzdłuż jeziora. Zbliżał się luty, więc śnieg już dawno stopniał a po zamrożonym jeziorze nie było śladu. Od przeźroczystej wody odbijały się promienie słońca, a na niebie nie było ani jednej chmury. Wpatrywałem się w wodę pustym wzrokiem, zamyślając się.  Zauważyłem, że jestem zazdrosny o Evana. Czy to możliwe, że mi się podoba? Nie, na pewno nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ale w takim razie skąd ta zazdrość? W mojej głowie pojawiały się pytania, na które nie potrafiłem odpowiedzieć i niesamowicie mnie to irytowało i męczyło. Nawet nie zidentyfikowałem, kiedy słońce zaczęło zachodzić, a my z Evanem wciąż spacerowaliśmy dookoła jeziora. Po ponad dwóch godzinach spaceru postanowiliśmy wreszcie wrócić do zamku.

Po kilku minutach weszliśmy do pokoju wspólnego, gdzie siedział Regulus. Od razu przypomniałem sobie, że mieliśmy porozmawiać.

-Gdzie tak długo byliście?- Zapytał, gdy nas zobaczył.

-Na błoniach. Rabastan już wrócił?- Zmienił temat Evan.

-Nie. To do niego niepodobne. Wyszedł po śniadaniu, a zaraz kolacja, a go nadal nie ma.- 

-Ciekawe z kim w ogóle poszedł się spotkać.- Zastanowiłem się.

-Może z Pettigrew? Łączy ich miłość do jedzenia.- Zaśmiał się Rosier.

-Może.- Odpowiedział krótko młodszy z Blacków.

Chwilę porozmawialiśmy i ruszyliśmy ponownie do wielkiej sali, tym razem na kolację. Po dotarciu na miejsce usiedliśmy przy stole ślizgonów i wróciliśmy do rozmowy. Zjedliśmy kolację, a Evan wrócił do pokoju wspólnego. Zaś ja i Regulus ruszyliśmy na błonia.

-To o czym chciałeś porozmawiać?- Zaczął.

-Czuję się zazdrosny o Evana i kompletnie nie rozumiem dlaczego. Zacząłem nawet podejrzewać, że mi się podoba, ale to chyba nie możliwe, prawda?- Zapytałem.

-Możliwe. A jak się przy nim czujesz?-

-Uwielbiam się do niego przytulać, patrzeć na niego, ciągle o  nim myślę i mam ochotę zabić każdą dziewczynę, jaka się do niego odezwie.- Wyjawiłem.

-Barty, ty go kochasz. Pogódź się z tym. Jestem pewien, że Evan także coś do ciebie czuję.- Uśmiechnął się szeroko szarooki.

-Zawsze myślałem, że podobają mi się dziewczyny.- Zastanowiłem się.

-Może jesteś Bi? Tak jak James?- Bardziej stwierdził niż zapytał.

-Chyba masz rację.- Westchnąłem, i zamyśliłem się. Nie sądziłem, że dojdzie do momentu, w którym zacznie mi się podobać mój przyjaciel.

_______

Ten rozdział jest jednym z najdłuższych rozdziałów jakie napisałam i bardzo ważny dla mnie, ponieważ napisałam sytuację Katy z doświadczenia- bo sama tkwiłam w przyjaźni, w której nie byłam zbytnio potrzebna. Komentujcie, zostawiajcie gwiazdki, do jutra!

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz