Pov:Evan
Czas do imprezy minął szybko i nim się obejrzeliśmy nadszedł dwudziesty drugi grudnia, a jutro miała być nasza upragniona impreza. Tego dnia była sobota, więc siedziałem w pustym pokoju wspólnym, ponieważ reszta wyjeżdżała do domu na święta. Nagle do środka wszedł Regulus, siadając obok mnie.
- Evan... Wiem, że miałem zostać na święta w zamku, ale moja matka wysłała mi list, i napisała w nim, że jestem jej jedynym synem, i że mam wrócić do domu na święta. Ona jest zdolna do wszystkiego, nawet do wypalenia mojej podobizny w gobelinie Blacków, więc wolę jej się nie narażać. Na pewno nie będzie to dla ciebie problemem jeśli nie zostanę w szkole?- Zapytał, a mi momentalnie zrobiło się przykro. Obiecał przecież, że nie wyjedzie do domu na święta.
-Jasne, rozumiem. Wiem przecież, jaka jest Walburga Black, i że nie warto się jej sprzeciwiać.- Powiedziałem.
-Naprawdę przepraszam.- Spojrzał na mnie ze skruchą.
-Nic się nie stało Reg, zostaje przecież jeszcze Rabastan i Barty.-
-O cześć Rosier, dobrze, że jesteś, muszę z tobą pogadać.- Do pokoju wspólnego wszedł nagle wspomniany przeze mnie Lestrange, i usiadł na fotelu.
-O co chodzi?- Zapytałem.
-Muszę wrócić do domu na święta. Matka powiedziała, że przyjeżdża cała rodzina, i że nie ma opcji, że ja zostanę w szkole. No ale przecież zostaje jeszcze Black, prawda?-
-Nie zupełnie. Ja też wyjeżdżam. Odezwał się Regulus.
-Czyli zostaje tylko Barty.- Westchnąłem.
-Powinieneś się cieszyć, może się do siebie zbliżycie?- Zaśmiał się Rabastan.
-Niby tak, ale boję się, że znowu wykorzystam fakt, że jest pijany. Co jeśli do czegoś dojdzie? Przecież on mi tego nie wybaczy.- Jęknąłem, i ukryłem twarz w dłoniach.
-Jeśli wyruchasz go po pijaku, to osobiście dam ci w mordę.- Powiedział stanowczo Reg.
W tym momencie do pokoju wspólnego wszedł Barty, i usiadł na podłokietniku kanapy, na której siedziałem.
-O czym rozmawiacie?- Zapytał.
-Zostajecie z Evanem na święta sami.- Powiedział Rabastan ignorując jego pytanie, i poruszył znacząco brwiami.
-Wyjeżdżacie?- Zdziwił się, a Lestrange i Black pokiwali głowami. On tylko uśmiechnął się smutno, i westchnął.
-No cóż. Mam tylko nadzieję, że tym razem nie przesadzimy z alkoholem.- Zaśmiał się.
-A może wyjdzie wam to na dobre? Może wreszcie skończycie razem? Widać, jak was do siebie ciągnie.- Wzruszył ramionami Rabastan.
-Żebym ja zaraz ciebie nie pociągnął. Do wyjścia.- Wtrąciłem się, i oparłem głowę o ramię Barty'iego. Na ten gest Crouch zarumienił się delikatnie, a Rabastan i Regulus spojrzeli na nas znacząco, ale nic nie powiedzieli.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o głupotach, gdy do pokoju wspólnego weszła Emily.
-Cześć! Co powiecie na to żeby zagrać w butelkę? Przyprowadzę tu moje koleżanki z dormitorium.- Zapytała, siadając obok mnie.
Trochę nam się nudziło, więc pokiwaliśmy głowami, a ona poszła po swoje koleżanki. Gdy wróciły, usiedliśmy wszyscy na dywanie przed kominkiem, ja znalazłem jakąś starą butelkę z poprzedniej imprezy, a Regulus uparł się, by zawołać jego brata i jego znajomych, więc po dziesięciu minutach w jedenastu zaczęliśmy grać. Postanowiłem zakręcić jako pierwszy, i wypadło na Rega.
-Reggie, pytanie czy wyzwanie?- Zapytałem, uśmiechając się chytrze.
-Wybieram pytanie.-
-Podoba ci się ktoś z tej grupy?- Zapytałem, wiedząc o jego zauroczeniu Potterem.
Tak.- Odpowiedział zgodnie z prawdą, a wszyscy, oprócz Syriusza i naszej czwórki, spojrzeli na Emily. Zapewne myśleli, że skoro Regulus poszedł na imprezę z nią, to mu się podoba.
Po tej odpowiedzi Reg zakręcił butelką, i wypadło na Pettigrew. Wybrał pytanie, więc zgodnie zapytaliśmy, która dziewczyna stąd najbardziej mu się podoba. Blondyn zarumienił się po same uszy, i wybrał Sarah, czarnoskórą brunetkę z brązowymi oczami, która zarumieniła się delikatnie. Butelka ponownie została zakręcona, i tym razem wypadło na mnie. Wybrałem wyzwanie, a Pettigrew, ku mojemu zdziwieniu, że sam wpadł na taki pomysł, kazał pocałować mi osobę, która według mnie wygląda najlepiej.
Miałem dylemat. Albo pocałować Barty'iego, zgodnie z prawdą, albo Emily, by Barty nie domyślił się, że mi się podoba.
Wybrałem pierwszą opcję. Podeszłem do niego i złączyłem nasze usta, a on nieco zdziwiony odwzajemnił pocałunek. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie, a on zarumienił się, ale szepnął zirytowany:- Pogadamy później.- Wróciłem na swoje miejsce, a reszta pogwizdywała ze śmiechem, oprócz Emily.
-No no Rosier, nie wiedziałem, że wolisz chłopaków.- Zaśmiał się starszy Black.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz, Black.- Odpowiedziałem, a on prychnął ze śmiechem.
Graliśmy jeszcze tak przez dobrą godzinę, aż dziewczyny i gryfoni nie wrócili do siebie. Rabastan i Regulus postanowili zostać w pokoju wspólnym i zagrać w szachy czarodziejów, a ja i Barty wróciliśmy do dormitorium.
-Dlaczego to zrobiłeś?- Zapytał, gdy zamknął za sobą drzwi.
-Bo jesteś według mnie przystojny wizualnie. Zauważ, że wyzwanie brzmiało ,,pocałuj osobę która według ciebie wygląda najlepiej" a nie ,, Pocałuj osobę która ci się podoba".- Wyjaśniłem.
-Dlaczego nie pocałowałeś Emily?- Zapytał zdezorientowany.
-Nie chciałem kłamać. Przemyślałem to wszystko, i chyba wolę chłopaków. Nie mówię tu o tobie oczywiście.- Powiedziałem, kłamiąc w ostatnim zdaniu.
-Rozumiem. Ale teraz będą plotkować.- Westchnął.
-Nie będą. Black i jego przydupasy nie lubią plotek, a dziewczyny się boją.- Uspokoiłem go.
-No... dobrze. Ale proszę, nie całuj mnie więcej. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie chce by inni sobie coś pomyśleli.-
Ja pokiwałem tylko głową, w duchu przygnębiony, ponieważ uwielbiałem go całować. I momenty w których łączyliśmy swoje usta, były najlepszymi w moim życiu.
CZYTASZ
Ta jedna noc||Crosier
FanfictionEvan i Barty po długiej wojnie między nimi wreszcie zaprzyjaźniają się.Ale przecież wszystko co dobre szybko się kończy.Tak też było w ich przypadku. Ta jedna wyjątkowa noc zmieniła wszystko. Czy uda im się to naprawić?Czy wyjdzie im to na dobre?