Pov:Evan

Następnego dnia po rozmowie z Bartym byłem w świetnym humorze. Wstałem około dziewiątej ponieważ była niedziela ,i od razu zauważyłem szatyna siedzącego przy biurku i czytającego jakąś notatkę. Regulusa i Rabastana w dormitorium nie było, więc pomyślałem, że pewnie poszli na śniadanie.

-Byłeś na śniadaniu?- Zapytałem Barty'iego.

-Byłem zanim jeszcze wszyscy wstali, nie martw się.-

-Z czego się uczysz?-

-Z historii magii. Mamy mieć jutro test, zapomniałeś?- Spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Zapomniałem. Barty ty mój przyjacielu, usiądziemy jutro razem w ławce na teście i dasz mi ściągnąć, prawda?- Zapytałem robiąc słodką minę.

On westchnął tylko, ale pokiwał głową. Zapewne jeszcze dwa dni temu opieprzyłby mnie, że w ogóle wpadłem na taki pomysł, ale po naszej wczorajszej rozmowie widać, że wziął sobie moje słowa do serca.

Uszykowałem się i postanowiłem iść na śniadanie, więc zostawiłem Barty'iego i ruszyłem w stronę wielkiej sali. Usiadłem obok Lestrage'a i nalałem sobie do szklanki soku z dyni. Nagle przysiadła się do mnie Emily, więc uśmiechnąłem się do niej miło.

-Hej Evan!- Przywitała się radośnie.

-Cześć Emily, co tam u ciebie słychać?- Zapytałem.

-Wszystko w porządku. Mam świetną wiadomość!-

-Jaką?-

-Huncwoci, no wiesz, ci gryfoni, organizują imprezę halloweenową za miesiąc! Wiem, że zostało jeszcze trochę czasu, ale może chciałbyś pójść tam ze mną?- Zapytała, a ja zdziwiłem się. Wiedziałem o tej imprezie, bo rozmawiałem o niej z Regulusem oraz jego bratem, Syriuszem. Szczerze mówiąc to nie chciałem iść na tą imprezę z Emily, bo zamierzałem zaprosić kogoś innego. 

- Wiesz Emily, z wielką chęcią bym tam z tobą poszedł, ale zamierzałem zaprosić kogoś innego. Ale nie martw się, na pewno ktoś tam z tobą pójdzie! Może...- Zastanowiłem się.-Snape? Lub Wilkes?- Dodałem po dłuższym namyśle.

-Och, rozumiem, ale raczej wolałam pójść z tobą. No ale skoro nie moższesz, to po prostu tam nie pójdę.- Uśmiechnęła się smutno, a mi zrobiło się jej żal.

-Mam pomysł. Zapytam się tej osoby czy ma ochotę ze mną iść, a jeśli się nie zgodzi, to pójdę tam z tobą, jasne?- Nie chciałem iść tam z nią, ale nie chciałem jej również sprawić przykrości.

Ona pokiwała głową i odeszła do swoich koleżanek.

Po śniadaniu tak jak obiecałem Emily, poszedłem zapytać się pewnej osoby, czy ma ochotę pójść ze mną na tą imprezę. Wróciłem więc do dormitorium, w którym Barty czytał książkę na swoim łóżku, a reszty nie było.

-Barty, mam pewne bardzo ważne pytanie.- Powiedziałem, siadając obok niego.

- Słucham?- Zwrócił na mnie swój wzrok.

-Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale...- Urwałem nagle zestresowany. Barty przez cały ten czas patrzył na mnie i czekał cierpliwie, aż się wysłowie.

-Czy chciałbyś może... Pójść ze mną na imprezę halloweenową? Błagam zgódź się, bo obiecałem już Emily, że jeśli się nie zgodzisz to pójdę z nią, ale tak naprawdę to nie chce z nią pójść bo to jeszcze dziecko, no i wolę pójść z tobą, no oczywiście jako przyjaciele, ale jeśli nie będziesz chciał iść to rozumiem, no ale...- Przerwał mi głośny śmiech Barty'iego, więc spojrzałem się na niego zdezorientowany.-O co ci chodzi?- Zapytałem, patrząc na niego jak na wariata.-Z czego się śmiejesz?-

-Śmieję się z twojej głupoty.- Oznajmił, gdy już się uspokoił.

-Co?- Nie zrozumiałem.

-Pójdę z tobą na tą imprezę. Po prostu śmieszy mnie to, że zgodziłeś się iść tam z Emily jeśli się nie zgodzę mimo, że nie chcesz iść z nią.- Wyjaśnił.

-Nie chciałem żeby było jej przykro, no ale dziękuję.- Uśmiechnąłem się z ulgą.

-Rozumiem. Ale żeby było jasne--- idę tam tylko dlatego, żebyś nie musiał tam pójść z Greengrass.-

-I tak wiem, że robisz to, bo bardzo mnie lubisz i chcesz spędzić ze mną czas.- Poruszyłem brwiami.

-Możliwe.- Odpowiedział tajemniczo Barty.

Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz