5.

118 10 58
                                    

Pov:Evan

Wrzesień minął bardzo szybko i i nim się obejrzeliśmy nadszedł październik. Coraz więcej osób zaczęło mówić o imprezie, która miała odbyć się pod koniec tego miesiąca. Uczniowie zapraszali się na nią między sobą, a ja byłem spokojny, ponieważ już w połowie września razem z Bartym postanowiliśmy, że pójdziemy tam razem. Oczywiście jako przyjaciele. Ale zapomniałem o jednej ważnej rzeczy. Nie powiedziałem Emily, że wiem już z kim pójdę na imprezę, i że nie będzie to ona.

-Evan, a ty z kim idziesz na tą imprezę?- Zapytał Regulus przy śniadaniu. Ja uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem na Barty'iego, który zawstydzony odwrócił wzrok.

-Z Bartym.- Powiedziałem w końcu.

-Z Bartym? Przecież Emily cię zapraszała. Byłem pewny, że pójdziesz z nią.- Zdziwił się młodszy Black.

-To źle myślałeś. Wolę towarzystwo Barty'iego, niż jej.- Powiedziałem.

-Nie dziwię się. Emily jest irytująca.- Stwierdził Rabastan.

-Nie o to chodzi. Lubię ją, ale wolę iść na imprezę z Bartym.- Wyjaśniłem.

-Rozumiem. Będziemy mogli później porozmawiać? Muszę cię o coś zapytać.- Zapytał Reg.

Ja pokiwałem głową, i zająłem się jedzeniem. Po posiłku razem z Regulusem poszliśmy na błonia. Przysiedliśmy na murku i posłuchałem, o co chciał zapytać Black.

-Wiem, że już o to pytałem, ale ciekawość mnie zżera. Od rozmowy z Bartym świetnie się dogadujecie. I naszła mnie taka myśl... czy tobie aby na pewno nie podoba się Barty? On stał się jakiś taki dziwnie zawstydzony, gdy się do niego uśmiechnąłeś na śniadaniu.-

-A skąd wiesz, że uśmiechałem się do niego, co? Może uśmiechałem się do twojego brata? Może mamy jakiś romans?- Poruszyłem znacząco brwiami, a Reg spojrzał na mnie zdegustowany.

-To twój kuzyn. Chciałem ci tak tylko przypomnieć.- Powiedział, a ja zaśmiałem się.

-No dobra. A tak serio to odpowiedź jest taka sama jak wcześniej. Nie podoba mi się Barty. A zawstydził się dlatego, że powiedziałem o tym, że idziemy razem na imprezę. Daj już spokój Regulus. Barty nigdy mi się nie spodoba, a ty przestań doszukiwać się czegoś, czego nie ma.- Oznajmiłem poważnie.

-Nigdy nie mów nigdy.- Zaśmiał się, a ja westchnąłem ciężko, i wróciłem do pokoju wspólnego, by porozmawiać z Emily jeszcze przed lekcjami.

Znalazłem blondynkę siedzącą razem ze swoimi koleżankami z dormitorium na jednej z kanap. Rozmawiały i śmiały się z czegoś, a gdy do nich podeszłem, ucichły.

-Cześć Emily, możemy porozmawiać?- Zapytałem.

-Oczywiście.- Powiedziała, i wstała ze swojego miejsca, po czym odeszliśmy kawałek dalej. 

-Słuchaj, pamiętasz jak rozmawialiśmy o tej imprezie halloweenowej we wrześniu?-

-Pamiętam. O co chodzi?-

-Przykro mi, ale nie pójdę z tobą na tą imprezę. Idę z kimś innym.- Wyjaśniłem, patrząc na nią przepraszająco.

-Och, pewnie! Nic się nie stało! Naprawdę, nie jestem zła, wszystko rozumiem. Mogę zapytać, kim jest ta szczęściara?- Zawód było widzieć w jej oczach i słychać w głosie. Było mi jej naprawdę żal, jednak mało co nie zaśmiałem się jej prosto w twarz, gdy usłyszałem słowo ,,szczęściara".

-To nie szczęściara, a szczęściarz.- Uśmiechnąłem się delikatnie.

-Mówiłeś, że wolisz dziewczyny.- Zdziwiła się.

- To tylko mój przyjaciel. Barty. Nie miał z kim iść, a nasz kontakt się polepszył więc pomyślałem, że to jego zabiorę.- Wyjaśniłem.

-Rozumiem.-

-Naprawdę przepraszam, bardzo mi zależało na tym żeby pójść tam z tobą, no ale sama rozumiesz...- Kłamałem jej prosto w twarz, no ale przecież nie powiem jej, że błagałem Barty'iego by poszedł tam ze mną, bo nie chciałem iść z nią.

-Tak tak, wszystko rozumiem i nie jestem zła.- Uśmiechnęła się i odeszła, a ja dałbym sobie rękę uciąć, że przez chwilę w jej oczach dało się dostrzec błyszczące łzy.

-Nie umiesz kłamać. Na kilometr dało się wyczuć jak zmyślasz.- Doszedł mnie głos Barty'iego, który przysłuchiwał się całej rozmowie.

-A co? Miałem jej powiedzieć prawdę?- Zapytałem ironicznie.

-Nie, miałeś jej powiedzieć bardziej wiarygodne kłamstwo.-

Pokręciłem tylko głową śmiejąc się, i spojrzałem na Emily, która wyglądała, jakby cały ten czas się na mnie gapiła, lecz gdy tylko zauważyła, że na nią patrzę, odwróciła wzrok.

-Chyba komuś się spodobałeś.- Zaśmiał się Barty stojący obok mnie, a ja nic nie odpowiedziałem, tylko poszedłem do dormitorium przebrać się w szaty szkolne przed lekcjami, a Barty zrobił to samo. Gdy już się przebrałem, poprawiałem swoją fryzurę, gdy z łazienki wyszedł Barty, ubrany w przylegającą białą koszulę, która opinała mu mięśnie. 

Zapatrzyłem się w niego jak w obrazek, podziwiając to, jak dobrze wygląda. Zaraz, co? wygląda zwyczajnie. To tylko mój przyjaciel. Ciągle jednak wpatrywałem się w niego, gdy dopinał ostatnie guziki koszuli, mając ochotę zrobić to za niego. Czekaj, o czym ja właśnie pomyślałem? Chyba się nie wyspałem, dlatego jestem taki roztargniony.

-Evan, gapisz się we mnie jak zakochana nastolatka już chyba z trzy minuty. I o trzy minuty za długo, więc z łaski swojej przestań się tak patrzeć, i chodź na lekcje.- Zwrócił mi uwagę, a ja skarciłem się w myślach. Przecież to tylko mój przyjaciel, dlaczego tak reaguje?

Chociaż ja sam już przestałem wierzyć w to, że to tylko mój przyjaciel.

Zdecydowanie się nie wyspałem. 





Ta jedna noc||CrosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz