Wstrząs, jaki przeżyła na wieść o śmierci Miry był dla niej nie do zniesienia. Z jej oczu nie popłynęły łzy; siedziała na łóżku i czuła, jak każdy nerw i komórka jej ciała wchodzą w stan osobliwej hibernacji. Jakby łzy nie były dość wystarczające w wyrażeniu bólu.
Bartosz zjawił się w mieszkaniu córek godzinę później. Zastał Florę w tej samej pozycji, z martwym wzrokiem wbitym w opuszczony na pościel telefon. Usiadł obok niej i po raz pierwszy ujął jej dłoń. Jego dotyk ocknął ją z otępienia.
- Chodź, zabiorę cię do domu - szepnął. - Ty i mama potrzebujecie się nawzajem.
Skinęła połowicznie głową i pozwoliła wyprowadzić się z mieszkania. Jechali w milczeniu, w zupełnej ciszy. Flora tylko raz spojrzała na Bartosza, by zbadać jego stan ducha; twarz nie zdradzała jakichkolwiek emocji, lecz gdy jej wzrok ześlizgnął się na jego dłonie zaciśnięte na kierownicy, dostrzegła ich drżenie. Odwróciła głowę do okna, by dać mu więcej prywatności. Zawiesiła wzrok na niebie, którego czysty błękit zaczęły zasnuwać ciężkie, szarawe chmury. Zbierało się na burzę.
Ta jednak nie nadchodziła przez najbliższe dni. Atmosfera na dworzu gęstniała od tężejącego zaduchu. Wszyscy ludzie poruszali się ociężale, czekając z niepokojem na wyładowanie pogody. Atmosfera w domu Wysockich była jeszcze bardziej nie do zniesienia; czekali nie tylko aż usłyszą pierwsze grzmoty, ale też na wyniki sekcji zwłok i nieuchronnie zbliżający się dzień pogrzebu Miry.
Samopoczucie Ewy stało się dla Bartosza priorytetem. Skakał wokół niej, obdzwonił wszystkie klientki w celu odwołania wizyt na czas nieokreślony, chodził przy niej na paluszkach proponując ziołową herbatę i coś do zjedzenia, cokolwiek. Ona konsekwentnie odmawiała wszelkiej dobroci nie tylko od męża, ale i od Flory. Ta ostatnia obserwowała ją dyskretnie, lecz uważnie i odnosiła wrażenie, że matkę poza czarną rozpaczą gryzło coś jeszcze. W jej niespokojnych ruchach, lękliwym łypaniu i szlochu wypełniającym cały dom dostrzegała coś dotąd jej nieznanego, coś na kształt poczucia winy.
Trzeciego dnia, na godzinę przed poznaniem przyczyny śmierci Miry, Flora zakradła się do sypialni rodziców i wślizgnęła się pod kocyk, pod którym spała niespokojnie Ewa. Mamrotała niezrozumiale, a jej ciałem wstrząsnął nagły skurcz, gdy się ocknęła poczuwszy na ramieniu dłoń córki.
- Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć.
- W porządku. Tak, kochanie? - słowo „córeczka" nie przechodziło jej przez gardło.
- Mamo... - zawahała się na chwilę. - Chcę... chcę tylko żebyś pamiętała, że to nie jest twoja wina.
Zanim Flora wypowiedziała na głos te słowa, była przekonana, że przyniosą matce jakąś ulgę; czuła podskórnie, że może tych właśnie słów potrzebuje. Lecz gwałtowny szloch, jaki wydarł się z najgłębszej czeluści gardła Ewy, przeraził dziewczynę. Czuła, że nie da rady być teraz przy matce. Bała się jej rozpaczy. A im bardziej się jej bała, tym mniej pozwalała sobie na swoją. Wydostała się spod koca i podreptawszy do starego pokoju Miry, zabarykadowała się w jej łóżku. Czekała, aż łzy napłyną, ale nie nadchodziły. Zbierały się w niej powoli i ociężale, niczym burza za oknem. W tym stanie nieznośnego oczekiwania doczekała się w końcu wyników autopsji.
Dwudziestego siódmego sierpnia, przed południem, Mira udała się na samochodową wycieczkę. Zatrzymała się nad bardzo rzadko odwiedzanym jeziorem Mgielne, znajdującym się godzinę jazdy od Gdańska, na Ziemi Branickiej. Ich wspólne auto zaparkowała w pobliżu i udała się na pomost, gdzie spożywała alkohol, a konkretniej szampana. Wówczas, już pijana, postanowiła popływać. Zdjęła sukienkę i tenisówki, i w samej bieliźnie weszła do zbiornika. Jej upojenie oraz zaskakująco chłodna woda doprowadziły do powstania skurczu w jej nodze, a że odpłynęła za daleko od brzegu, nie była już w stanie do niego dopłynąć i utonęła. Jej ciało odnalazła starsza kobieta, która tamtędy przechodziła. Szok, jaki wywołało u niej znalezienie martwej dziewczyny sprawił, że nie pamięta okoliczności zjawienia się w tamtej okolicy. Helena Madej nie ma sąsiadów, a w pobliżu jej domu nie ma żadnego budynku. Ot, absurdalny, nieszczęśliwy wypadek, który nigdy nie powinien się wydarzyć.
CZYTASZ
Pieśń znad jeziora [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionFlora ma wszystko, czego potrzebuje nastolatka: kochającą mamę, oddaną siostrę, piękny dom i dzieloną z ojcem pasję do książek. Jest prawdziwą szczęściarą, choć do piątego roku życia nie miała nikogo, kto by ją przytulił. Wszystko jednak się zmieni...