Rozdział dwudziesty szósty

178 48 3
                                    

Odetchnęła z ulgą, kiedy zgasiła stacyjkę. Mięśnie miała wciąż spięte. Dopiero teraz zauważyła, że Feliks także. Aż tak się obawiał o swój samochód? A może po prostu udzielił mu się jej stres? Wysiadła z mercedesa i oddała mu kluczyki. Uśmiechnęła się do niego, lecz on nie odwzajemnił uśmiechu. Unikał jej wzroku. Niepokój rozgościł się w jej sercu.

Nie mogła doczekać się momentu, aż zostaną sami w jej mieszkaniu. W zasadzie myślała o nim bez przerwy, odkąd zaprosiła go do siebie. Próbowała trzymać swoje fantazje na wodzy, ale marnie jej to wychodziło. Wyobrażała sobie jak ją bierze w ramiona, jak ich usta w końcu łączą się ze sobą. Czuła fizyczny głód i tęsknotę. A teraz, widząc go tak spiętego zaczęła się obawiać, że nic takiego się nie wydarzy. Być może Feliks dalej nie był gotowy na intymność, a ona będzie musiała okazać wyrozumiałość. Chyba po raz pierwszy w życiu czuła, że traci cierpliwość i wytrącało ją to z równowagi. Nie była zła na niego, lecz na siebie, że jej pragnienie ją zaślepia.

Wpuściła go do środka i zamknęła za sobą drzwi. Ściągnęła trampki, zerkając z ukosa na Feliksa odwieszającego na wieszak bluzę. Krótki rękaw odsłaniał jego rzeźbioną skórę ramion. Zaschło jej w ustach.

- Napijesz się czegoś?

- Wody - mruknął zachrypniętym głosem.

W kuchni podała mu szklankę z wodą. Wypił ją duszkiem i odstawił na blat, ale jej nie puścił. Wpatrywał się w nią tępo, jakby zbierał myśli. Upiwszy łyk wody, Flora podeszła do niego i dotknęła go za ramię.

- Feliks, co się dzieje?

- Tęskniłem za tobą - rzekł z nieopisanym smutkiem. Uniósł powoli powieki i spojrzał jej w oczy. Nie próbował z nią jednak nawiązać kontaktu, Flora odnosiła wrażenie, że czegoś w nich szuka. Pozwoliła mu na to, czekała cierpliwie, aż skończy. Po chwili opuścił oczy, ale z jego twarzy uszło napięcie. Puścił szklankę i obiema dłońmi zaczesał do tyłu włosy.

- Ja za tobą też - odparła w końcu, uwolniona spod jego wzroku.

Wyjrzał za okno, na oświetloną latarniami brukowaną uliczkę, po czym odwrócił się do niej z powrotem i oparł plecami o parapet.

- Przepraszam - westchnął. - Wiedziałem, że to będzie trudne, ale nie sądziłem, że aż tak.

Żołądek podszedł jej do gardła. Przełknęła z trudem ślinę, ale nie potrafiła opanować grymasu przerażenia na twarzy.

- O czym ty mówisz? Feliks, proszę - podeszła do niego na tyle blisko, by poczuć bijące od niego ciepło. - Chciałabym, żebyś mnie dotknął - wyszeptała i przyłożyła czoło do jego klatki piersiowej.

Feliks wstrzymał oddech i delikatnie uniósł palcami jej podbródek.

- Ja też tego chcę, Flora. Na boga, niczego innego nie pragnę! Ale nie mogę, dopóki ci nie powiem. A wtedy nie wiem, czy dalej będziesz tego chciała.

Widziała, jaki był rozdarty, jaki przerażony. W tamtym momencie wydał jej się bezsilny i kruchy jak nigdy dotąd. Odsunęła się od niego, by dać mu przestrzeń i usiadła na krześle.

- Kiedy tylko będziesz gotowy.

- Nie wiem, czy kiedykolwiek będę.

Oderwał się od parapetu i zaczął krążyć od ściany do ściany z zaciśniętymi dłońmi.

***

Po raz pierwszy Mira zjawiła się u Branickich pod koniec stycznia ubiegłego roku. Tego dnia Feliks leżał w łóżku z gorączką, więc gdy usłyszał z dołu dziewczęcy głos, był pewien, że majaczy. Tajemniczy głos jednak nie cichł, przeciwnie, słyszał go coraz wyraźniej, więc wywlókł się spod pościeli i narzuciwszy na siebie sweter, wyszedł na korytarz, ku schodom. Jego ojciec ewidentnie rozmawiał z jakaś dziewczyną. Jakim cudem tutaj trafiła? Nigdy nie mieli gości. Feliks przysłuchiwał się im w oszołomieniu, lecz otumaniony lekami przeciwbólowymi i trawiony gorączką, niewiele rozumiał z tego co słyszy. Zszedł po schodach do salonu i ujrzał dziewczynę. Jego oczy otworzyły się szeroko w bezbrzeżnym zdumieniu. Od razu pojął, że musi być jego krewną. Byli do siebie zbyt podobni. Te same niebieskie źrenice, te same blond włosy, nawet wyraz jej twarzy wydał mu się znajomy, taki... samotny. Dziewczyna też na niego spojrzała i zdało mu się, że myśli o tym samym. Tomasz odwrócił się do syna i nieznacznie się skrzywił, lecz ona nie mogła tego zauważyć.

Pieśń znad jeziora [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz