Stypa. Cóż za okropne słowo. Do tej pory skóra Flory cierpła na jego dźwięk. Nigdy nie była na takiej uroczystości. O pogrzebach i śmierci czytała w książkach, oglądała razem z siostrą na filmach. Nie ma poczucia straty, kiedy myśli o swoich pierwszych latach w sierocińcu. Nie rozpamiętuje tamtych chwil, dla niej momentem godnym zapamiętania jest pierwszy dzień z Wysockimi. To było jej odrodzenie. Gdyby miała w tym momencie cokolwiek napisać lub powiedzieć na temat swojej straty, milczałaby, czekając na grzmot pioruna. Nie miała nic do dodania. A nie miała tym bardziej, że odkąd opuściła ze wszystkimi cmentarz i znalazła się na stypie w eleganckiej sali bankietowej, nie potrafiła przestać myśleć o tajemniczym mężczyźnie.
Kim był ten człowiek? Flora była absolutnie przekonana, że musiał znać Mirę. W przeciwnym razie nie miałby żadnego powodu, by obserwować pogrzeb, by obserwować ją. Nie potrafiła określić jego wieku, przygarbiona postura nie była żadną wskazówką. Nie mógł być raczej bezdomnym, haft na kurtce wydawał się zbyt kosztowny? Kim on był?
W zmęczonym umyśle Flory zaczął przetaczać się korowód wspomnień, z których próbowała wychwycić jakąkolwiek podpowiedź od siostry. Nigdy nie mówiła dokąd jedzie... i zaczęła rezygnować ze spotkań z ukochaną matką na rzecz innych spraw... czy wobec tego mogło chodzić o coś innego niż miłość? Czy Mira naprawdę nie powiedziałaby jej o tym, że się zakochała? Kiedyś opowiem ci o każdej. Obiecuję. Och, tak bardzo chciałaby usłyszeć wszystko! Jak się poznali, co ją w nim zachwyciło, co on ukochał w niej? Nie tylko Flora i jej rodzice stracili Mirę, ale i on. I do tego nie mógł jej godnie pożegnać, bo Mira trzymała ich związek w sekrecie! Ach, gdyby szybciej na to wpadła, pobiegłaby za nim i go zatrzymała, zaprosiłaby go tutaj, posłuchałaby go, gdyby zechciał powiedzieć cokolwiek. Okrutny żal ścisnął ją za gardło. Wstała gwałtownie z fotela ustawionego w kącie sali, by powiedzieć o tym Ewie i Bartoszowi. Jednak gdy odnalazła wzrokiem złamaną matkę, natychmiast zrezygnowała. Nie było sensu dokładać jej takiej rewelacji. Przeszła ukradkiem, unikając wszystkich gości i wyszła na oszkloną werandę. Miała z niej doskonały widok na parking. Podeszła pod samą szybę i zaczęła się rozglądać intensywnie po okolicy, licząc, że znowu natknie się na chłopaka. Jednak ślad po nim zaginął. Może został na cmentarzu, by móc pożegnać się z nią w spokoju? Miała nadzieję, że tak właśnie jest. Że stoi naprzeciw Miry, kładzie kwiaty, być może bukiet ulubionych rumianków, mokrych od jego łez i deszczu i szepcze do niej ostatnie słowa zrozpaczonego kochanka.
Tak bardzo chciałaby się dowiedzieć, jak ma chociaż na imię. Wyciągnęła z torebki telefon i weszła na Instagrama Miry. Obserwowało ją ponad tysiąc osób. Westchnęła z rezygnacją. Nie dzisiaj, jest zbyt zmęczona na wszczynanie śledztwa. Włożyła telefon z powrotem do torebki i weszła do środka, by odszukać matkę.
Siedziała wciśnięta pomiędzy obie babki Flory. Wokół niej tłoczyli się inni członkowie rodziny i poklepywali po ramieniu, rzucali współczujące spojrzenia. Nie miała siły przeciskać się do niej przez ten przytłaczający tłum. Dla niej prawdziwe wsparcie i bliskość zaczynały się w domu, w odosobnieniu, gdzie dopiero tam docierała przejmująca pustka. Rozejrzała się za Bartoszem i znalazła go przy barze, samotnie sączącego szklankę whisky. Od samego początku uroczystości odnosiła wrażenie, że wszyscy bardziej współczują Ewie niż jemu. Dlaczego? Przecież on też pochował dzisiaj córkę, jego strata była równie ogromna, nawet jeśli nigdy nie był przykładem oddanego ojca.
- Chowasz się przed nimi? - spytała, gdy stanęła obok niego.
- Raczej oni chowają się przede mną.
Posłała mu pytające spojrzenie.
- Nie umiem o niej rozmawiać, a oni nie potrafią dzisiaj mówić o niczym innym.
CZYTASZ
Pieśń znad jeziora [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionFlora ma wszystko, czego potrzebuje nastolatka: kochającą mamę, oddaną siostrę, piękny dom i dzieloną z ojcem pasję do książek. Jest prawdziwą szczęściarą, choć do piątego roku życia nie miała nikogo, kto by ją przytulił. Wszystko jednak się zmieni...