W nocy nie zmrużył oka. Kiedy już przekraczał granicę snu, jakiś osobliwy skurcz w ciele wybudzał go na nowo, jakby jego umysł nie chciał, by zasnął. Stało się. Dotknęła go, a na nim wywarło to jeszcze większe wrażenie niż się spodziewał. Nie przewidział jej ruchu, nie miał możliwości, by zrobić unik. A tak doskonale mu szło. Nawet ręki nie podał jej przy pierwszym spotkaniu. Może to był jego błąd? Gdyby od początku poznał jej dotyk, być może teraz nie urósłby on do rangi czegoś, czego rozpaczliwie się boi i zarazem pragnie? Wiedział, że w oczach Flory zachował się jak dziwak. Podobnie jak wiedział, że przecież spędzając z nią czas, w każdej minucie naraża siebie i ją na większe cierpienie. Kim był? Egoistą? Masochistą? Desperatem? Wszystkim naraz? Czy nie było dla niego odwrotu? Czy po raz kolejny powinien ją odtrącić i ratować resztki swojej i jej godności? Bał się się jutrzejszego poranka. Bał się jej spojrzenia. Nie wiedząc, co wyrażą jej oczy, wyobrażał sobie rozczarowanie, złość, odrzucenie. Tego ostatniego bał się najbardziej, choć powinien życzyć go sobie dla ich dobra.
Wyczerpany natłokiem myśli, Feliks zasnął dopiero, gdy słońce zaczęło wędrować po niebie. Z niespokojnego snu wybudziło go ciche pukanie do drzwi. Zerknął na zegarek leżący na stoliku nocnym. Dochodziło południe. Przetarł twarz i włosy, żeby się ocucić. Przez chwilę nie miał pojęcia, kto pukał do drzwi. Wystraszył się, że to ojciec, lecz w porę przypomniał sobie, co się wczoraj działo. Błyskawicznym ruchem założył koszulkę, by ukryć przed nią bliznę.
- Proszę - powiedział zachrypniętym głosem i podniósł się na łóżku. Zamarł w oczekiwaniu, aż Flora otworzy.
Drzwi uchyliły się i jedyne, co zobaczył w jej zielonych oczach, to niepewność. Jej ruchy były ostrożne, badała, na co może sobie pozwolić. Stanęła w progu. Wilgotne włosy opadały jej długimi strąkami wzdłuż ciała. W dłoni trzymała szklankę z wodą.
- Wybacz, że przeszkadzam. Martwiłam się - usprawiedliwiła się, a on poczuł się dziesięć razy gorzej.
- Nie mogłem zasnąć.
- Przyniosłam ci wodę - wyciągnęła przed siebie szklankę, jakby pokazując mu swoje zamiary zanim się poruszy. Miał ochotę wydzierać się w poduszkę.
- Dziękuję - uśmiechnął się blado, a ona postąpiła kilka kroków w jego stronę i zawahawszy się, czy podać mu bezpośrednio szklankę, postawiła ją na stoliku.
- Jadłaś coś? - zapytał, nie wiedząc, jak zagaić.
- Wypiłam tylko kawę. Zajrzałam do Perlino. Nie znam się, ale wydaje mi się, że czuje się lepiej.
- Super. Flora... przepraszam. Za wczoraj. Musiałaś mnie wziąć za wariata.
- Nie. Ja też przepraszam.
Zmarszczył brwi w zdumieniu.
- Za co?
- Nie pomyślałam o tym wcześniej. Boisz się dotyku, prawda? Przez ojca.
Teraz był już zupełnie skonfundowany. Czy faktycznie ojciec mógł mieć wpływ na to, jak postrzegał jej dotyk? Czy był aż do tego stopnia straumatyzowany?
- Być może, nie wiem. Nigdy nie miałem powodu, by się nad tym zastanowić.
Flora spojrzała na niego ze współczuciem, a jemu serce podeszło do gardła.
- Nie patrz tak na mnie - powiedział.
- Feliks, powiedz mi, czego chcesz?
Dlaczego on jej nigdy o to nie zapytał?

CZYTASZ
Pieśń znad jeziora [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionFlora ma wszystko, czego potrzebuje nastolatka: kochającą mamę, oddaną siostrę, piękny dom i dzieloną z ojcem pasję do książek. Jest prawdziwą szczęściarą, choć do piątego roku życia nie miała nikogo, kto by ją przytulił. Wszystko jednak się zmieni...