Szykowała się na kolejne starcie. Minął miesiąc od jej wizyty na Ziemi Branickiej i czuła, że wzbiera w niej gotowość, by tam wrócić. Każdego dnia oswajała się z nowym obliczem matki. Jej stosunek do Bartosza nie uległ żadnej zmianie; widziała w nim bezgranicznie oddanego męża, który zrobiłby dla Ewy wszystko i nie winiła go za to. Tak było zawsze i tylko on tak naprawdę w jej oczach pozostał szczery. Przynajmniej teraz zrozumiała jego brak instynktu rodzicielskiego wobec Miry - nie był jej biologicznym ojcem. Pragnął jedynie Ewy i nie było dla niego istotne z jakim bagażem.
Zastanawiała się, czy jej matkę i Tomasza łączyło prawdziwe uczucie. Powiedział jej przecież, że miał małego Feliksa i był wdowcem - czy to oznaczało, że zdradzał swoją żonę? Pytania nie ustały w jej głowie, lecz teraz spisywała je w notatce telefonu (papier byłby zbyt ryzykowny). Liczyła na to, że dzięki temu nie zapomni ich podczas kolejnej wizyty u Branickich. Wyrzucanie ich z siebie pomogło jej zaprzestać wyrywania włosów, a wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, kiedy Ewa przyszła do jej pokoju po kolacji. Siedziała przy biurku i uczyła się do próbnych egzaminów z historii. Powtarzała starożytność, a zdjęcia greckich rzeźb nieznośnie przypominały jej twarz Feliksa.
- Mogę? - zapytała mama w progu. Drzwi miała uchylone, od tygodnia przestała je zamykać w ciągu dnia.
- Proszę.
Ewa stanęła obok komody nieopodal biurka. Spojrzała na oprawione zdjęcie w ramce i uśmiechnęła się smutno. Pochodziło z wakacji w Hiszpanii, kiedy Flora miała osiem lat, a Mira dziesięć. Kucały dumnie nad wielkim zamkiem z piasku. Na głowach miały chustki chroniące je przed słońcem i kolorowe okulary przeciwsłoneczne.
- Historia? - zagadnęła ją, kiedy oderwała spojrzenie od zdjęcia. Smutek pozostał w jej oczach.
- Mhm - mruknęła i odłożyła niebieski zakreślacz. - O co chodzi?
Oddaliły się od siebie i obie o tym doskonale wiedziały. Flora nie wiedziała, czy tęskni za mamą; jej żal był zbyt świeży, by mogła zachowywać się tak jak wcześniej. Widziała też, że Ewa cierpi z tego powodu i gryzło ją sumienie, ponieważ nie mogła na razie jej powiedzieć o Branickich. Zamierzała to zrobić, lecz jeszcze nie teraz. Musiała zebrać odpowiedzi na swoje pytania od Tomasza.
- Wiem, że nie jesteś ostatnio skora do rozmów, ale widzę, że coś cię gryzie. Chciałabyś mi coś powiedzieć?
- Nie, a ty? - zapytała zanim zdążyła to przemyśleć. Och, gdyby sama zechciała jej powiedzieć, może ta gorycz w sercu zelżałaby choć odrobinę, a ona odzyskałaby wiarę w mamę?
Ewa wahała się. Skrzyżowała ramiona.
- Wiem, że znowu to robisz, kochanie.
Flora zesztywniała; doskonale wiedziała, co ma na myśli. Spuściła wzrok na notatki przed sobą. Matka przykucnęła naprzeciw córki i położyła jej dłoń na kolanie.
- Dlaczego? - spytała cicho.
Nie strąciła jej ręki, chociaż dotyk ją palił. Sama nie wiedziała, czy to była kwestia jej matki czy jej własnego wstydu.
- Jest mi ostatnio trudno. Ze wszystkim - odparła, patrząc w bok.
- Nie robiłaś tego od lat, nawet kiedy Mira... - nie dokończyła.
Flora poruszyła się, a Ewa cofnęła dłoń. Długie włosy opadały jej na kolana.
- To nic. Przestanę. Na razie nie chcę o tym mówić - powiedziała i poczuła, jak odległość między nimi rośnie.
Na twarzy matki pojawiła się rezygnacja.
- W porządku. Pamiętaj, że zawsze jestem dla ciebie. Kocham cię.
CZYTASZ
Pieśń znad jeziora [ZAKOŃCZONE]
Novela JuvenilFlora ma wszystko, czego potrzebuje nastolatka: kochającą mamę, oddaną siostrę, piękny dom i dzieloną z ojcem pasję do książek. Jest prawdziwą szczęściarą, choć do piątego roku życia nie miała nikogo, kto by ją przytulił. Wszystko jednak się zmieni...