- A oto i nasze gołąbeczki. - przywitał nas głupio Dylan.
Niemal natychmiastowo oberwał za to w głowę od Larissy, ponieważ czerwonowłosa już na pierwszy rzut oka wciąż martwiła się o kłótnię, która wcześniej się wytworzyła między naszą dwójką. Gdyby tylko wiedziała…
- Spierdalaj, Harrow. - Alec nawet nie szczędził sobie słów, ale za to mimo ich ostrości, na jego ustach widniał szeroki uśmiech, więc wszyscy już wiedzieli, że jest dobrze. Dlatego ja również się rozchmurzyłam.
Kylie momentalnie podała mi moją torbę z sukienką, gdzie wrzuciłam brudny top. Naturalnie uważałam, żeby jej nie pobrudzić, ta sukienka była warta więcej niż cały mój pokój.
- Wszystko w porządku? - spytała Larissa, podchodząc bliżej. Reszta dziewczyn poszła w jej ślady, przytłaczając mnie zmartwionym podejściem. Odsunęły mnie tym samym od Alec'a, który posłał mi jeszcze jedno spojrzenie.
Spojrzenie, którym przekazał mi wszystko, co potrzebowałam wiedzieć. Czyli, że był szczęśliwy. Był szczęśliwy i mi wierzył. A jego wiara zabijała mnie od środka, bo wierzył w kłamstwo, które choć było naprawdę piękne, wciąż pozostawało jedynie kłamstwem.
- Tak, dogadaliśmy się po drodze. Jak zawsze zresztą. - rzuciłam z uśmiechem, nie omieszkając przewrócić przy tym oczami. Miałam wrażenie, że sam ten gest składał się na połowę naszej relacji. Co w sumie było dosyć zabawne.
- Czyli…coś między wami jest? - podłapała Willow, na co Kylie momentalnie się ożywiła, włączając myślami w rozmowę. No właśnie, byłam tak skupiona na swoim życiu, że zupełnie nie skupiałam się na dziewczynach. I kiedy ja przez ostatnie dni chodziłam podirytowana, aby nie pokazać jak bardzo ignorancja Cartis'a mnie skrzywdziła, Kylie chodziła z głową w chmurach.
Była mniej rozmowna, bawiła się paznokciami, uśmiechała pod nosem, a to mogło oznaczać tylko jedno. Moja blondynka miała kogoś na oku i nie raczyła mi o tym powiedzieć. Wiedziałam, że jej tego nie odpuszczę, ale w tamtej chwili sama musiałam się bronić.
- Co? Nie! Jesteśmy przyjaciółmi, Will. - odpowiedziałam, chociaż wcale nie byłam aż tak pewna tych słów. A przecież powinnam była. Bo ja i Alec byliśmy tylko przyjaciółmi. Prawda?
- A to nie tak, że został u ciebie po imprezie? - wtrąciła się Tessa. Momentalnie moje powieki się rozszerzyły w nieopisanym szoku.
O ile bylam przyzwyczajona do bycia przepytywaną przez moje przyjaciółki, tak Tessę nigdy nie posądziłabym o dołączenie do tego spisku przeciwko mnie. A poza tym cholera, skąd ona o tym wiedziała? Byłam pewna, że nikomu nie mówiłam.
- Co zrobił?! - powtórzyła Kylie odrobinę zbyt głośno, ponieważ parę przechodniów rzuciło nam pytające spojrzenia. Jakby sam fakt, że byliśmy bandą dorosłych ludzi, stojących właśnie na środku galerii, którzy nie dość, że przeżywali wszystko jak dzieci, to jeszcze było ubrani niemal identycznie przez pół świadome zgranie. To zdecydowanie musiał być ciekawy widok.
- Wy zostajecie na nocki i jakoś nikt wam nie robi problemów. - odezwałam się, absolutnie niewzruszona przejęciem przyjaciółek. Oczywiście nie mogłam sobie pozwolić na odpuszczenie Tessie za to wrzucenie mnie na minę, dlatego zerknęłam na nią morderczym wzrokiem.
- Powiedział ci? - spytałam po chwili, kiedy brunetka mimo przepraszającego uśmiechu, widocznie czerpała satysfakcję z całej sytuacji. Nie dziwiło mnie to jakoś bardzo, w końcu od początku naszej znajomości wiedziałam, jaki ma charakter, ale w tym wypadku działało to na moją niekorzyść. No i naprawdę chciałam wiedzieć, w jaki sposób się tego dowiedziała.

CZYTASZ
Hard Happiness
RomanceNie miałam pojęcia czym jest szczęście przez bardzo długi czas, jednak instynktownie za nim goniłam. Próbowałam je znaleźć tak wiele razy, bezskutecznie. Myślałam, że w końcu to ono odnalazło mnie, lecz jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo się my...