Mirari... Mirari... Mirari...Ciche, zaszyte w podmuchach wiatru wołanie zbudziło czerwonowłosą z drzemki. Mirari podniosła się, dostrzegając, że nadal lecieli w powietrzu. Urządziła sobie małą drzemkę na siodle Appy z powodu zmęczenia przez wcześniejsze niewyspanie się.
— Ktoś mnie wołał? — zapytała, podnosząc się do siadu z włosami rozczochranymi na wszystkie możliwe strony. Niektóre z kosmyków musiała wypluć z buzi.
— Nie — odpowiedział Sokka, schylając się w kierunku kierującymi nimi awatara, który jak prawie zawsze siedział na przodzie bizona. — Rozmawiam z Aangiem, bo nas kieruje w bardzo złą stronę.
— Przepraszam — rzekł Aang. — Mam wrażenie, że to bagno mnie wzywa.
— Huh? — zdziwiła się Mirari.
— Dobra czy te bagna mówią, gdzie można tutaj zejść? — odezwał się Sokka.
— Nie, tylko chcieli, byśmy wylądowali — odparł Awatar.
— Bez obrazy dla czcigodnych bagienek, ale nie bardzo jest na czym — zauważył Sokka.
— Nie wiem, ale Bumi powiedział mi, że powinienem czekać i słuchać — przytoczył Aang. — Może to znak? Mam to zignorować?
— Myśle, że tak, to miejsce wydaje się jakieś takie złowieszcze — mruknęła Katara.
— Może jest takie, bo nie czekamy i nie słuchamy? — zastanawiała się Mirari.
Appa i Momo również wykazywali pewien sprzeciw wycieczki po bagnach. Nic nie można było poradzić, więcej głosów przemawiało przeciwko. Tylko że bagien wyraźnie to nie obchodziło.
— Hej Aang, znów lecimy w złym kierunku — zauważyła Sokka. — Aang!
— Wiem, ale nie panuje nad tym! — rzucił spanikowany Aang.
— Spróbuj zawrócić! — ponaglał Sokka.
— Mówi przecież, że nad tym nie panuje! — przypomniała Mirari.
CZYTASZ
MIRACLE. melodia słońca i oceanu || ATLA
FanfikceKażdy znał legendę o Awatarze. Władca czterech żywiołów ktoś, kto przywróci pokój temu światu i zakończy trawiącą go stuletnią wojnę. Tym kimś okazał się studwunastoletni chłopiec. Nastoletnia Mirari zawsze żyła zmuszona trzymać się na uboczu. Mies...