Rozdział 3

509 33 5
                                    

Kaylee

Piątek. Ulubiony dzień tygodnia w końcu nadszedł. Ostatnie godziny na uniwersytecie spędzam z zegarkiem w dłoni i odliczam każde sekundy. Nie było by w tym dniu nic szczególnego, jednak dzisiaj mój idiotyczny braciszek, którego kocham ponad życie obchodzi dwudzieste szóste urodziny. Staruszek już z niego – pomyślałam, chichocząc. Zwracam tym samym uwagę przyjaciół. Hazel siedzi obok mnie i patrzy się na mnie z bułką w buzi. Reszta, czyli Matt, Alicia, Mia i Brandon, również na mnie zerkają. Machnęłam ręką, aby się mną nie przejmowali. Często mi się zdarzały takie niekontrolowane napady śmiechu, potrafiłam roześmiać się a najmniej spodziewanym momencie.

- Kaylee, o której impreza dzisiaj? – zapytał Matt.

- O dwudziestej, nie przegapcie tego szczególnego dnia. – Zaśmiałam się, znając nasze imprezy. Każdy w Toronto je znał. Byliśmy znani przede wszystkim z tego, że nigdy nie wiesz co się wydarzy na imprezie, ale zawsze były one najlepsze, nawet jeśli musieliśmy kogoś ratować z basenu, albo mieliśmy odwiedziny policji.

Matthew Denver był świetnym kumplem, ale niestety wiedziałam, że od dawna jest we mnie zakochany. Nigdy nie dawałam mu żadnych wskazówek, że mogłoby być coś więcej między nami. To Hazel uświadomiła mnie, co czuję do mnie przyjaciel, choć on sam nigdy się do tego nie przyznał. Mi oczywiście, bo inni też o tym wiedzieli. Nie chciałam psuć naszej przyjaźni, dlatego nic mu nie mówiłam, że ja wiem, a on zdaje się, że dał już

Po zakończonych zajęciach razem z Hazel udaliśmy się do centrum handlowego, aby kupić nowe sukienki na tą szczególną okazję. Mamy w tym jeszcze jeden cel. Zwabić mojego brata, aby nasi przyjaciele mogli ukryć się w naszym domu. Nie wychodzimy do klubów, bo to nie zabawa, gdzie pełno obcych ludzi. Bezpieczniej było w domu, i takie imprezy były też jednymi z najlepszych. Domówki nigdy nie wyjdą z mody. Dałam swoje klucze Xavierowi, który ma zabrać do naszego domu wszystkich gości i przygotować dom na imprezę. Będzie miał mało czasu, ale kto jak nie on sobie poradzi. Plan jest prosty i efektowni. Nie zbudzi żadnych podejrzeń Nicka.

- Masz pomysł na ubiór? – zerknęłam na przyjaciółkę, kiedy wchodziliśmy do centrum handlowego.

- Nie. Jak wpadnie mi coś w oko to wtedy ją kupię – odparłam.

- Czyli to co zawsze. Nigdy nie masz planu. Idziesz na żywioł. Co ma być to będzie.

- Nie wiem co masz na myśli. – Doskonale wiedziałam o czym mówi.

- Ty już doskonale wiesz – powiedziała z przekąsem.

Pokręciłam głową, szeroko się uśmiechając. Zmierzaliśmy ku sklepu ze sukienkami, który był jednym z naszych ulubionych sklepów. Przemierzałam alejkami w poszukiwaniu tej, która skradnie mi serce, ale w moim przypadku było to dość ciężkim wyzwaniem. Hazel miała wybraną sukienkę po drugim sklepie, a ja nadal byłam w kropce. Zbliżała się godzina, aby zwabić tutaj Nicka.

- Kaylee, trzeba już dzwonić po Nicka – oznajmiła dziewczyna.

- Wiem.

- A ty nie masz jeszcze sukienki.

- Wiem.

- A wiesz, że jesteś czasami głupia?

- Wiem. – Uśmiechnęłam się niewinnie w stronę przyjaciółki. Miałam ciężki charakter, ale tak mnie wychowało życie, które nie obiecało mi księcia na białym koniu. Wychowana w głównej mierze przez brata. Okres dojrzewania był najgorszy bez rodziców, a teraz musiałam samodzielnie stawiać czoła życiu, którego ulubienicą nie jestem i nie będę.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz