Kaylee
Luke zostawił mnie samą w swoim mieszkaniu, a sam gdzieś pojechał. Domyślałam się tylko, że ma to związek z wiadomością i jego właścicielem. Nie chciałam, żeby mnie zostawiał, ale zapewnił mnie, że jestem tu bezpieczna. Przecież w końcu nic nie mogło mi się stać w jego mieszkaniu, prawda? Wyszłam na balkon, wybierając numer do przyjaciółki. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić. Czemu nikogo u was nie ma? – zapytała na wstępie.
- Nicka nie ma, ponieważ załatwia z Calebem i Xavierem sprawę związaną z Treyem i ostatnią imprezą. A mnie nie ma, ponieważ jestem...
- U Luka, co nie? – pokiwałam głową, choć wiedziałam, że przecież tego nie widzi. – Opowiadaj, powiedziałaś mu?
- Powiedziałam, ale on już wiedział.
- Jak to?
- Od jakiegoś czasu podejrzewał i słyszał każde moje słowo w szpitalu.
- A to skurczybyk. Tak jakby przycisnął cię do powiedzenia prawdy.
- Tak, przyszedł do mnie i wyciągnął mnie z domu i zabrał do siebie. Wyjaśniliśmy sobie ostatnią sytuację też.
- Więc już wszystko w porządku między wami?
- Raczej tak.
- Ekstra, od początku was shippuje.
- Serio? – zaśmiałam się. – On chyba ma poważne plany wobec mnie.
- Dziwisz mu się? Uratowałaś go. Będąc na jego miejscu nie wypuszczałabym cię z mieszkania.
- Dzięki, kochana jesteś. Jest jeszcze jedna kwestia. W dniu swoich urodzin zostaje prezesem rodzinnej firmy.
- O cholera, będziesz dziewczyną prezesa! Uuuu – zagwizdała.
- Na to wychodzi. – Uśmiechnęłam się delikatnie. – Naprawdę tego chce. Jednak nie daje mi spokoju sprawa z Treyem. Jeszcze ten sms.
- Czekaj... o jakim smsie mówisz?
- Dzisiaj dostałam. Wie, że jestem u Luka. Napisał kociaku, a wiesz, że tylko on tak do mnie mówił, choć tego nienawidziłam.
- Cholera, powiedziałaś o tym Lukowi?
- Tak, wściekł się i wyszedł z mieszkania mówiąc, że musi coś załatwić.
- Więc jesteś sama w jego mieszkaniu? Uważaj na siebie Kaylee. Trey jest nie do przewidzenia.
- Wiem o tym doskonale, przekonałam się o tym na własnych oczach. Tamte lata z nim były błędem.
- Całe szczęście, że nie doszło do nieszczęścia. Wciąż pamiętam ten wypadek...
Zamarłam, przypominając sobie, kto w nim zginął.
- Tak, cholernie przykre.
- Nie wierzę, jak dziadek mógł wpłacić za niego kaucję...
- Czekaj, o czym ty mówisz? – zapytałam. O żadnej kaucji nie słyszałam, od dawna zastanawiałam się, jakim cudem wyszedł na wolność.
- To ty nie wiesz? Jego dziadek wpłacił dość wysoką kaucję w więzieniu, aby jego wnuk wyszedł. Ponoć za tym stoi coś jeszcze.
- Dlaczego słyszę o tym dopiero teraz? Wiesz, jak nazywa się jego dziadek?
- Z artykułu w internecie pamiętam jego nazwisko tylko. Czekaj, jak to było... Aaa już wiem. Brown
CZYTASZ
Niebezpiecznie niebezpieczni
RomanceWiększość uważa, że niektóre rzeczy są tylko dla facetów. No bo kobiecie nie wypada. Ona lubi łamać zasady i stereotypy. Za dnia poukładana dziewczyna, w nocy niebezpieczna kobieta na drodze. Czy to może się sprawdzić? Nocne, nielegalne wyścigi to...