Rozdział 20

389 29 3
                                    

Hazel

Razem z Xavieriem wyszliśmy z pokoju, a wtedy dostrzegliśmy Kaylee, która nieruchoma stała przed drzwiami jednego z pokoi. Już chciałam się odezwać, kiedy nagle spojrzała na nas swoim... zapłakanym wzrokiem. Co?

- Kaylee... - nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ dziewczyna zaniosła się głośnym płaczem i wybiegła z domu. Miałam za nią biec, jednak w tej chwili musiałam zobaczyć co nią tak wstrząsnęło. Nie przewidziałam jednego. Że będę miałą ochotę udusić chłopaka, którego naprawdę polubiłam.

- Ty chuju jebany! – wrzasnęłam, a wtedy oboje na mnie spojrzeli. Ta suka zwycięskim uśmieszkiem, a Luke zamglonym wzrokiem nie wiedział co się dzieje.

- Hazel uspokój się... - Odepchnęłam od siebie Xaviera, który chciał mnie zatrzymać.

- Ty pierdolony szmaciarzu! – krzyczałam, aż do środka wbiegł Caleb i Nick. – Coś ty kurwa jej zrobił?!

- Co... co się dzieje...

- Nie udawaj kurwa! Zerżnąłeś dziwkę ty chuju, Kaylee to widziała!

- Co...? Kaylee... gdzie ona...

- Czekajcie do cholery... - Nick podszedł do niego i dokładnie mu się przyjrzał. – Co ty mu kurwa podałaś? – wydarł się na laskę, która jakby nigdy nic stała nad łóżkiem i czekała na rozwój sytuacji.

- Ja? Nic. – Uśmiechnęła się, a następnie wyszła z sypialni.

- Luke, chłopie spójrz na mnie. – Nick poklepał go po twarzy, ale ten w ogóle nie kontaktował z rzeczywistością. – Ja pierdole trzeba z nim do szpitala jechać. Obawiam się, że ktoś dodał mu do drinka pigułkę gwałtu. Nie ma żadnego kontaktu z nim.

- Ja pierdole, to na pewno sprawka tej suki – wrzasnęłam, a po chwili rozpłakałam się. – Kaylee to widziała, wybiegła z domu.

- Kurwa! – przeklnął Nick.

- Co robimy? – zapytał Caleb.

- Trzeba zawieść Luka do szpitala, żeby go zbadali, bo jeśli to faktycznie pigułka gwałtu, to może być nie ciekawie.

- Trzeba poszukać też Kaylee, kto wie co jej do głowy wpadnie teraz. Jest noc, a ona wybiegła zapłakana na ulicę. Sama.

- Caleb z Xavierem zawieście Luka do szpitala, a ja z Hazel pójdę szukać Kaylee.

- Oboje wypiliśmy, ale kurwa już jestem trzeźwy. To mój brat, nie zostawię go tak – odparł Caleb, podchodząc do łóżka, na którym leżał Luke. Xavier pomógł Calebowi podnieś chłopaka i wyszli z pomieszczenia. Usłyszałam tylko, jak Caleb krzyczy, że koniec imprezy i wszyscy mają wypierdalać. Spojrzałam na Nicka, który przeczesał dłonią włosy.

- Nick?

- Spokojnie Hazel, będzie dobrze. Wszystko będzie w porządku. Znajdziemy ją i Luke dojdzie do siebie. Będzie dobrze – mruczał, przytulił mnie wszystko i razem wyszliśmy z domu. W okolicy domu nigdzie nie było widać przyjaciółki. Załkałam bojąc się o nią. Wsiedliśmy do samochodu Nicka i przeszukaliśmy chyba całe miasto. Nigdzie jednak jej nie było.

- Nick, a co jeśli coś się jej stało?

- Hazel spokojnie, nie jest na tyle głupia. Pojedziemy do domu, może wróciła? – skinęłam głową na jego pytanie, choć miałam obawy o to, że tam jej również nie będzie.

- Zadzwońmy na policję...

- Hazel policja nic z tym nie zrobi, wiesz jak działają w naszym mieście. Od zginięcie nie minęło dwadzieścia cztery godziny, a dopiero wtedy by coś zaczęli działać. Znajdzie się – powiedział, a po chwili szepnął ledwo słyszalnie. -Znajdzie, na pewno.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz