Kaylee
Minęło kilka dni od powrotu do miasta. Nie wiem co takiego stało się tamtego dnia, kiedy Luke z chłopakami odnaleźli Treya, ale odpuścił. Dziwnym przypadkiem odpuścił wyjeżdżając z miasta i zostawiając kartkę z jednym słowem Przepraszam. Próbowałam wyciągnąć jakiekolwiek informacje od Nicka czy Caleba lub Xaviera, ale oni byli nieugięci. Stwierdzili, że jeśli miałabym się dowiedzieć to od Luka. A z tym z kolei nie widziałam się przez ostatnie dwa dni, ponieważ musiał wyjechać do Nowego Jorku w sprawie przejęcie firmy. Urodziny zbliżały się wielkimi krokami i wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Zwłaszcza kiedy za nimi kryło się coś znacznie większego. Wiedziałam, że Luke nie stresował się ani trochę, ale nie mogę tego samego powiedzieć o sobie. Od kilku dni drżałam w środku bojąc się tego dnia. Byłam świadoma, że tego dnia miałam stanąć u jego boku przed setkami ludźmi. I to mnie stresowało najbardziej. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem co to znaczy świat biznesu i sławy. Chce, żeby Luke był ze mnie dumny. Dumny, że może mieć mnie u swego boku. Nie chce nic spieprzyć w tym dniu.
Podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam wibrujący telefon na stoliku. Sięgnęłam po urządzenie i uśmiech sam wkradł się na usta widząc imię mężczyzny, o którym myślałam.
- Cześć. – Przywitałam się, uśmiechając się pod nosem.
- Cześć, skarbie. Jak się czujesz? – zapytał, czym mnie rozczulił.
- Tęsknie.
- Wiem mała, za pięć godzin mam lot do Toronto, więc jeszcze chwilę musisz dać radę.
- Załatwiłeś wszystko? – spytałam.
- Tak, wszystko jest gotowe. Dziadek będzie trzymał rękę na pulsie, w razie czego. Już niedługo będę mógł wszystkim przedstawić moją piękną kobietę.
- Nie zapędzaj się tak – zaśmiałam się.
- Skarbie nie mówiłem ci tego, bo nie chciałem cię wystraszyć, ale i tak byś się o tym dowiedziała. Będę musiał wygłosić przemówienie i pragnę, abyś była obok.
- Będę przecież, przez cały wieczór.
- Wiem o tym doskonale, ale nie o to mi chodziło.
- A o co?
- Chce żebyś była przy mnie na scenie, przy mównicy przed ludźmi.
- Żartujesz prawda?
- Absolutnie. Czy kiedyś żartowałem.
- No właśnie nie, a szkoda.
- Wiesz ile dla mnie to znaczy, bez ciebie w ogóle bym nie przejmował firmy.
- Luke nie prawda, jesteś do tego idealny i wierzę, że prędzej czy później zostałbyś jej prezesem.
- Obydwoje wiemy to co chcemy, ale ja wiem swoje i przy nim pozostanę. Zostaniesz u mnie na noc dzisiaj? – zapytał, a ja cieszyłam się, że zmienił temat.
- Z przyjemnością – odparłam.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, po czym zakończyliśmy połączenie. Do salonu wszedł Nick z dwoma kubkami herbaty. Spojrzał na mnie i włączył telewizję, jak gdyby nigdy nic. Cisza między nami nie dawała mi spokoju. Miałam wrażenie, że brat chce mnie o coś zapytać.
- Powiesz wreszcie co ci leży na duszy? – zapytałam odwracając się w stronę chłopaka.
- Kochasz go? – zmarszczyłam brwi na jego pytanie.
- Co to za pytanie?
- Odpowiedz szczerze od serca, kochasz go?
- Kocham bezgranicznie – odparłam szczerze z sercem.
CZYTASZ
Niebezpiecznie niebezpieczni
RomanceWiększość uważa, że niektóre rzeczy są tylko dla facetów. No bo kobiecie nie wypada. Ona lubi łamać zasady i stereotypy. Za dnia poukładana dziewczyna, w nocy niebezpieczna kobieta na drodze. Czy to może się sprawdzić? Nocne, nielegalne wyścigi to...