Rozdział 11

403 29 2
                                    

Luke

Caleb wparował do mojego mieszkania nie w tym momencie co trzeba. Gdyby jeszcze był sam... nie, musiał przyjść z Xavierem i Nickiem. Nic do nich nie mam, ale prawie doszło do seksu z siostrą jednego z nich. Nie sądzę, aby był zadowolony z tego co robiłem i z tego co chciałbym zrobić z jego ukochaną siostrzyczką. Ja pierdole, ale się porobiło. Cały zdyszany, jakbym przebiegł maraton otworzyłem drzwi kumplom. Spojrzeli na mnie dziwnym wzrokiem, ale nie powiedzieli. Przywitaliśmy się męskim uściskiem i weszli do środka. Błagałem, aby szybko sobie poszli, ale na to chyba się nie zapowiadało. W rękach trzymali trzy zgrzewki piwa. No to już po mnie.

- No co tam brachu? – zapytał Caleb siadając na kanapie w salonie.

- W porządku, co was tu sprowadza? – zapytałem siadając obok Xaviera.

- A co już kumpla nie możemy odwiedzić? Stary od trzech tygodni siedzisz w tym mieszkaniu, jak jakiś jaskiniowiec. Daliśmy ci czas, ale ileż można? – zapytał pretensjonalnie.

I akurat dzisiaj musieliście przyjść, kiedy Kaylee też postanowiła mnie odwiedzić.

- Nie no, możecie. Jasne... - mruknąłem, sięgając po piwo. Na trzeźwo tego nie przeżyje.

- Czemu mamy wrażenie, że nie chcesz nas tu? – spojrzałem na Nicka.

- Sory, wiele się dzieje ostatnio. Rozumiecie...

- W końcu jesteśmy kumplami, tak? Od czego masz nas? Może wyskoczymy na miasto, na jakieś dupeczki? – jedną mam za ścianą.

- Ja odpadam – odparłem.

- Ja też, obiecałem Kaylee gdzieś pojechać dziś wieczorem – odezwał się Nick. Zerknąłem kątem oka na drzwi prowadzące do mojej sypialni. Wszystko się komplikowało. Ja pierdole, czy życie nie mogło być prostsze?

- A gdzie? – zapytał Caleb, podejrzliwie na mnie patrząc. Uniosłem brew ku górze pytając go wzrokiem „o co ci chodzi?".

- Jak coś to nie wiecie tego ode mnie, dobra? Prawdopodobnie zabiła by mnie za to. Dzisiaj jest rocznica śmierci rodziców.

Szlag.

- Jak to? Dzisiaj? Przecież nie dawała po sobie tego poznać. – Wyskoczyłem, jak idiota i to był błąd. Chłopaki spojrzeli na mnie dziwnym wzrokiem.

- Widziałeś się z nią dzisiaj?

- Ta... wpadłem na nią w sklepie. Chwilę pogadaliśmy – mruknąłem. Kurwa.

- A no to możliwe, nie ma jej teraz w domu, więc pewnie wyszła a zakupy. A jeśli chodzi o to, że nie daje po sobie poznać tego, jak bardzo to przeżywa i jest jej ciężko to tylko dlatego, że nie chce współczucia innych. Jest twarda na zewnątrz, a w środku krucha. Nie pokazuje, ale czuje. Wszystko w niej siedzi i dopiero jak pojedziemy na cmentarz wieczorem to da upust swoim emocjom. Nikt tak naprawdę nie wie o dzisiejszym dniu oprócz Hazel i Xaviera no i teraz was.

- Jak ona daje sobie radę? – zapytał Caleb z wyraźną troską. Ja natomiast siedziałem i tępo gapiłem się w ścianę, za którą znajdowała się brunetka.

- Czasami jest ciężko, kiedy nie ma oparcia w rodzicach. Dlatego tak mocna jest więź między nami i dlatego Kaylee jest dla mnie tak ważna i nie pozwolę jej zniszczyć przez jakiegoś niegrzecznego chłopca, który zwróci jej w głowie, a następnie złamię jej serce. Wtedy będzie po niej – odparł Nick.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz