Rozdział 13

428 32 2
                                    

Kaylee

Następnego dnia byłam jak zombie. Nie spałam całą noc myśląc o tej wiadomości. Czy miałam czego się obawiać? Czy coś mi groziło? I przede wszystkim o kogo chodziło, kto był mordercą? Nie byłam, aż taką rozrywkową dziewczyną, żeby mieć wrogów. No oprócz wyścigów, ale przecież nikt nie zna mojej tożsamości. Prawda? Boże, obym była w błędzie i że nikt nie wie o mojej tajemnicy.

Próbowałam uniknąć jakoś Nicka, ale to było nie do wykonania. Mieszkaliśmy pod jednym dachem, a dzisiaj był dzień mojego wyścigu, więc tym bardziej go nie ominę. Miałam nadzieję, że choć w spokoju zjem śniadanie, ale niestety kiedy zeszłam do kuchni zastałam w niej chłopaka. Gdy odwrócił się w moją stronę, zastygł w bezruchu.

- Kaylee...

- Wiem, wiem. Nic nie mów – mruknęłam, unosząc ręce w geście poddania.

- Wyglądasz, jakbyś nie spała tydzień.

- Nie spałam tylko całą noc. To nic takiego, zjem śniadanie i wrócę do żywych.

- Nigdzie dzisiaj nie wychodzisz, odwołuje wyścig. Nie wystartujesz w takim stanie.

- Nie...

- Kaylee nie dyskutuj ze mną w tym temacie. Nie ścigasz się dzisiaj i koniec, rozumiesz? Chuj mnie to obchodzi co powiedzą inni. Tu chodzi o twoje życie. Ścigasz się z Lukiem, a on będzie chciał zrobić wszystko, aby wygrać z tobą, zwłaszcza kiedy raz już przegrał.

- Nie przesadzaj.

- Kaylee nie przesadzam. Tylko raz już straciłem dwie bliskie osoby, nie pozwolę abym stracił jeszcze i ciebie.

- Nick nie stracisz mnie. – Wstałam ze stołka barowego i podeszłam do brata. Przytuliłam się do jego twardych pleców. – Nie stracisz mnie, rozumiesz? Jeżeli tego chcesz nie wystartuje dzisiaj, ale pozwól mi dzisiaj na nie pójść.

- Kaylee...

- Tylko o to cię proszę. Nie wsiądę dzisiaj za kółko. Obiecuje. Chce tylko zobaczyć...

- Luka. – Wtrącił się w moje zdanie, odwracając się przodem do mnie.

- Co? Nie prawda.

- Siostra widzę, jak ci oczy błyszczą przy nim. Podoba ci się.

- Wcale, że...

- Nie oszukuj mnie siostrzyczko. Nie musisz się bać. Chce tylko, abyś była szczęśliwa. I jeżeli cokolwiek kiedyś między wami będzie to skopię mu dupę, jeśli cię zrani. Masz moje słowa.

- Dziękuje ci, ale myślę, że sama sobie z tym poradzę.

- Uważaj tylko, dobrze? Jeśli będziesz miała jakieś podejrzenia czy coś, myśl w pierwszej kolejności o sobie nie o nikim innym.

- Czemu mi o tym mówisz?

- Po prostu się o ciebie martwię. Mam tylko ciebie. Wiem, jaki jest Luke, potrafi zranić i to dosyć mocno.

- Domyślam się tego, ale on jest sam. Nie ma siostry czy brata. Nie ma rodziców, a do dziadków z jakiś względów nie chce się odzywać.

- Wiem, a przy tobie jakimś cudem się otwiera.

- Skąd wiesz?

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz