Rozdział 25

434 27 2
                                    

Kaylee

Obudziłam się nad ranem zalana potem, od gorąca, jakie mi towarzyszło, a raczej od gorącego ciała mężczyzny, który spał obok. Zerknęłam na niego i jego spokojną twarz pogrążoną we śnie. Prawa rękę ułożył pod swoją głową, a lewa zaś swobodnie leżała na jego brzuchu. Nie chciałam go budzić, dlatego postanowiłam wstać z cieplutkiego łóżka i zejść na dół napić się wody. Miałam sucho w gardle, a zawsze o poranku musiałam napić się szklanki wody. Ubrałam się we wczorajsze cichy, a potem cicho opuściłam sypialnie chłopaka. Schodząc po schodach mogłam już wyczuć pięknie pachnący smażony bekon i jajka. Wchodząc do kuchni zastałam tam babcię Luka, która pichciła.

- Oh, witaj moje dziecko. Siadaj – powiedziała, kiedy tylko mnie zauważyła.

- W zasadzie to chciałabym napić się wody – odparłam nieśmiało.

- Oczywiście, częstuj się. Szklanki są w szafce na górze. – Wskazała głową na szafkę. Wyciągnąłem jeden kubek i nalałam sobie mineralnej wody, którą wypiłam jednym tchem.

- Widzę, że spragniona byłaś – uśmiechnęła się, nakładając bekon na talerze.

- Zawsze rano muszę wypić szklankę wody – oznajmiłam, unosząc kąciku ust.

- To bardzo dobrze, należy pić dużo wody. Luke jeszcze śpi? – zapytała.

- Tak, nie chciałam go budzić.

- Ma to po ojcu. Lubi sobie pospać, a zwłaszcza wtedy, kiedy jest mu najwygodniej na świecie.

- To znaczy? – zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc.

- No jak to? W ramionach ukochanej – uśmiechnęła się, a ja spaliłam buraka. – Nie masz czego się wstydzić. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że to akurat ty pojawiłaś się w jego życiu.

- Emm... - nie wiedziałam co powiedzieć. Szczerze nie wiedziałam.

- Dziecko, może nie wszyscy to widzą i dostrzegają, ale ja to zauważyłam pierwszy kiedy zobaczyłam wnuka z tobą. Jego ciemne mroczne spojrzenie, nie było już takie samo. Patrzył się na ciebie, jak na najpiękniejszy obraz we wszechświecie. Jakbyś istniała tylko i wyłącznie ty i nic poza tobą.

- Cóż... nie wiem co powiedzieć.

- Nic, absolutnie nic. Najważniejsze, abyś przy nim trwała dalej, a wszystko się ułoży. Luke to specyficzny, z trudnym charakterem chłopak, ale widzę, jak zmiana w nim zachodzi. Jesteś jego lekiem, którego szukał od dnia wypadku.

- Ja go po prostu kocham, z każdą jego wadą, z każdą raną, jaką na sobie posiada. To czy jest nieskazitelnie czysty czy brudny od wielu grzechów nie znaczy to jaki jest naprawdę. Być może nie poznałam go jeszcze na tyle, ale nie wyobrażam sobie w tej chwili sytuacji, w której miało by go zabraknąć.

Podniosłam wzrok znad kubka i wtedy dostrzegłam te piękne czarne oczy, które wpojone we mnie z najpiękniejszym blaskiem przyprawiały mnie o zawrót głowy. Zadziorny uśmiech na jego twarzy, zwiastował dobry humor, pomimo złej pogody i aury wokół. Założone na piersi ręce oznaczały, że stał tutaj od dłuższej chwili i niezaprzeczalnie wszystko słyszał. A ja niezaprzeczalnie byłam w nim zakochana na zabój. I oby ta miłość mnie nie zabiła.

- Dziecko nie wiesz, że nie ładnie tak podsłuchiwać, a zwłaszcza kobiet? – zapytała babcia, gromiąc go wzrokiem, a my nadal byliśmy wpatrzeni w siebie.

- Wiem o tym doskonale, ale czasami należy, aby sobie coś uświadomić. – Przeniósł spojrzenie na babcię. O czym on mówił? Co sobie uświadomił. – Pójdę do dziadka, aby dowiedzieć się wszystkich informacji i będziemy wyjeżdżać. – Podszedł do mnie i na oczach swej babci musnął moje czoło, nachylając się nade mną trochę dłużej nic powinien. Zaciągnął się zapachem i wyszedł z kuchni zostawiając nas same.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz