Rozdział 27

382 24 1
                                    

Kaylee

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Pomrugałam zaspanymi oczami, dostrzegając przed sobą czuły uśmiech Luka.

- Jesteśmy na miejscu, maleńka – szepnął, odpinając mój pas. Wyszłam z samochodu, rozglądając się po okolicy. Pomimo tego, że było noc to oświetlany drewniany dom od razu rzucał się w oczy. Był piękny. Drewniana konstrukcja nadawała magicznego klimatu. Pięknie ogrodzony i obsadzony różnymi krzewami.

- W dzień zobaczysz okolice i plaże, to dopiero jest piękne – odparł Luke.

- Nie mogę się doczekać.

Odwróciłam się w przeciwnym kierunku od domu, gdzie mogłam bez przeszkód dostrzec fale oceanu.

- Gdzie właściwie jesteśmy? – zapytałam, kiedy wchodziliśmy do budynku.

- W porcie Darlington Road, w prywatnej części, należącej do mojej rodziny od lat. Plaża również jest prywatna na długość kilku kilometrów.

- Więc jesteśmy tu całkowicie sami?

- Całkowicie i możemy robić co chcemy, gdzie chcemy.

Odłożył torby na podłogę, podchodząc do mnie. Ujął podbródek w dwa palce i uniósł do góry, abym na niego spojrzała. Pożądanie odbijało się w jego czarnych tęczówkach.

- Jak już tu jesteśmy, chciałbym wykorzystać ten czas w pełni, dlatego zapraszam cię na randkę. Jutro.

- Poważnie mówisz? – zapytałam, z lekkim uśmiechem i rumieńcem na policzkach.

- Zawsze mówię szczerze i poważnie. A tym bardziej poważnie traktuje nas związek. Więc jutro zabieram cię na randkę.

Uśmiecham się pod nosem, jak głupia zakochana nastolatka. I tak się właśnie czułam przy nim. Wyjątkowo. Posłał mi ten swój zniewalający uśmiech, od którego miękły mi kolana, chwycił torby w obie dłonie i ruchem głowy wskazał, abym szła za nim. Jak się domyślałam podążaliśmy do sypialni, która znajdowała się na górze, sądząc po tym, że wchodziliśmy po schodach.

- Na poddaszu znajdują się cztery sypialnie. Jedna z nich jest szczególna.

- Dlaczego? – spytałam będąc ciekawa, co miał przez to na myśli.

- Za chwilę sama się przekonasz. – I znów ten zniewalający i czarujący uśmiech.

Otworzył drewniane drzwi, a moim oczom ukazała się piękna sypialnia w górskim stylu. Ogromne łoże stojące na środku było naprawdę imponujących rozmiarów i wysokie z białą pościelą. Po bokach stały drewniane szafki nocne, a na nich lampki. Naprzeciwko łóżka komoda z telewizorem. Główną atrakcją tego pomieszczenia było rozciągające się na całą długość sypialni szklana ściana z wyjściem na taras, ozdobione białymi zasłonami. W rogu przy oknie stał wiszący fotel kokon.

- Jak tu ślicznie – powiedziałam rozmarzona.

- Masz rację, robi swoją robotę – odparł. – Ten fotel latem wystawiamy na taras, więc będziesz mogła wieczorami w nim siedzieć i podziwiać ocean.

- Widok jest na ocean? – zapytałam

- Tak, i to nie wszystko jeszcze. Chodź – wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą ujęłam. Dopiero teraz zauważyłam, że jest tu jeszcze jedno pomieszczenie bez drzwi.

- Wow... - to tyle, co byłam w stanie powiedzieć. Za ścianą była ukryta łazienka również pięknie urządzona i ze szklaną ścianą po całej długości. A najlepsze było to, że przy oknie stała ogromna wolnostojąca wanna. O cholercia. Czułam na sobie przeszywające spojrzenie mężczyzny, który stał za moimi plecami.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz